Czepiacie się czepiania się filmów.
Ja wymagam od filmów trochę realizmu. Nie mówię o takich szczegółach, jak rozbijanie się flaków o kości przy gwałtownym zatrzymaniu, ale coś takiego, jak w "pojutrze" już mnie razi.
A weźmy na przykład "I am legend". Przecież to stek absurdów.
1. Nietknięte wieżowce w opuszczonym mieście.
Rury doprowadzające wodę potrzebują stałej renowacji, tak, jak wieża ciśnień, etc. Ściany budynków zaczęłyby się kruszyć, a wieżowce zawalać.
2. Benzyna.
Koleś zasilał swój dom benzyną, którą trzymał pod ziemią. Po pewnym czasie by po prostu zjełczała i nie dałoby się jej używać.
3. Ciekawe powiązania.
Jedyny człowiek, który przeżył, to akurat wirolog, który akurat ma w swoim domu laboratorium, a jego pies jest akurat uodporniony na chorobę przenoszoną drogą kropelkową !
4. Niespodziewany ratunek.
Co kobieta z dzieckiem robi w środku nocy w mieście pełnym mutantów i wychodzi z auta, żeby uratować jakiegoś gościa? Nie za duże ryzyko? I jak ona dała sobie radę z mutantami, skoro było ich tylu, że bez problemu osaczyli auto?
5. Nieodwracalne zmiany.
Dotknięci wirusem ludzie mutowali się w takim stopniu, że zatracili ludzkie cechy. Działał instynkt, byli jak okrutne zwierzęta. Dodatkowo brak włosów, zmiana koloru skóry, tęczówek, dziąseł. I jedna szczepionka mogła ich przywrócić do normalnego stanu? Fajnie. Btw, od kiedy tak łatwo można wytopić szczepionkę z krwi. Tym bardziej, że zbyt szybko nie dojechała do tego obozu przetrwańców że tak powiem ; ]
To by było na tyle... A film się podoba tylu moim znajomym
Użytkownik Alatáriël edytował ten post 25.03.2008 - 19:38