Messenger rzucił okiem na Merkurego
Amerykańska sonda Messenger przeleciała – pierwszy raz od 33 lat – w minimalnej odległości od planety najmniejszej i najbliżej okrążającej Słońce
W poniedziałek o godz. 19.04 czasu GMT sonda znalazła się 200 km nad powierzchnią tego globu.
Ale już o godzinie 17 obróciła się tak, aby zainstalowane na niej kamery oraz inne instrumenty były skierowane na planetę, a nie „w niebo”. – 55 proc. jej powierzchni nigdy nie było obserwowane – wyjaśnił dr Sean Solomon, kierujący tą kosmiczną misją.
Sondę Messenger wystrzelono 3 sierpnia 2004 roku na pokładzie amerykańskiej rakiety Delta II z Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego na Florydzie. Koszt misji wynosi 446 milionów dolarów.
– Sonda jest sprawna, już rozpoczęła robienie zdjęć nigdy nieoglądanej półkuli Merkurego. Pierwsze obrazy tej planety przesłała sonda Mariner 10, która trzykrotnie zbliżyła się do niej w latach 1974 i 1975; ale podczas każdego z tych przejść planeta ukazywała tę samą stronę. Poza tym sonda Messenger wyposażona jest w instrumenty optyczne bez porównania bardziej precyzyjne niż te sprzed ponad 30 lat.
Messenger (Mercury Surface, Space ENvironment, Geochemistry and Ranging) trzykrotnie zbliży się do Merkurego – w październiku 2008 i we wrześniu 2009 roku. Ostatnie spotkanie, tym razem ostateczne, nastąpi w marcu 2011 roku. Messenger wejdzie wtedy na orbitę, stając się sztucznym satelitą. Specjaliści z NASA przewidują, że na orbicie będzie pracowała jeszcze przynajmniej rok.
Podczas wczorajszego, pierwszego przejścia tuż koło Merkurego sonda wykonała blisko 1300 zdjęć i pomiarów. Zebrała dane o składzie mineralnym i chemicznym powierzchni planety i jej atmosfery. Odpowiednie osłony utrzymały aparaturę sondy w umiarkowanej temperaturze, gdyż powierzchnia planety zwrócona do Słońca rozgrzana jest do 300 st. C. Przekazywanie danych na Ziemią rozpocznie się dopiero dziś wieczorem.
Mam nadzieję, że kiedyś udostępnią nam chociaż kilka tych fotografii.