
We wtorek podczas mijania się tramwajów linii 11 na skrzyżowaniu ulic Żeromskiego z Kopernika jeden z wagonów wykoleił się i uderzył w przód nadjeżdżającego pojazdu. Niektórzy ranni nadal są w szpitalach. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Największy obrażenia ma mężczyzna, który siedział tuż za motorniczym - ma złamaną nogę. Z tramwaju musieli wyciągać go strażacy za pomocą specjalnego sprzętu, ponieważ zgnieciony przód pojazdu uniemożliwił mu wyjście. Pozostali poszkodowani leczą potłuczenia.
W MPK od początku podejrzewano, że ktoś specjalnie przestawił zwrotnicę, gdy przejechał pierwszy wagon. Władze MPK były przerażone, bo to już kolejny taki przypadek w ciągu ostatnich dni. W grudniu w identyczny sposób wykoleił się tramwaj na skrzyżowaniu alej Rydza-Śmigłego i Piłsudskiego. Na szczęście nie było rannych.
Wczoraj MPK wydało specjalne oświadczenie: - Torowisko oraz stan zwrotnic niedawno były sprawdzane i wyniki były dobre. Niepokoi nas, że to już drugie takie zdarzenie, gdy zwrotnica przestawia się samoczynnie. Zgłosiliśmy sprawę policji. Podejrzewamy osobę, która może robić to celowo - mówił Krzysztof Wąsowicz, prezes MPK w Łodzi.
Policja początkowo nie komentowała tych informacji. Po południu jednak potwierdziła podejrzenia miejskiego przewoźnika. Sprawcą okazał się 14-letni mieszkaniec Łodzi. - Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci znaleźli urządzenie, które mogło służyć jako promiennik podczerwieni sterujący położeniem zwrotnic tramwajowych - informuje Mirosław Micor, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Nastolatka przesłuchano w obecności psychologa. Przyznał się do przestawienia zwrotnic w trzech przypadkach, w każdym z nich następowało wykolejenie wagonu tramwajowego. Policja przypuszcza, że jest on sprawcą większej liczby wykolejeń.
Nastolatek miał również klucze do szaf sterowniczych i kluczyk do stacyjki tramwaju. Przyznał, że swobodnie mógł poruszać się po zajezdniach tramwajowych i zbierać różne przedmioty oraz gromadzić wiedzę potrzebną m.in. do zbudowania urządzenia, przy pomocy którego doprowadził do wypadku. - Chłopiec został zatrzymany w policyjnej izbie dziecka. Jest niepełnoletni, więc teraz zajmie się nim sąd rodzinny, który zdecyduje o dalszym losie nastolatka - mówi Mirosław Micor, rzecznik KMP.
MPK zaprzecza, by ktokolwiek mógł poruszać się bez przepustki po zajezdniach. - Nie ma takiej możliwości. Wszędzie są szlabany i strażnicy, którzy sprawdzają każdą wchodząca osobę. Nie mam pojęcia, skąd miał te rzeczy - mówi Małek.
Pasażerowie są przerażeni, że tak łatwo można spowodować kolizję tramwajów. - Są specjalne blokady, które uniemożliwiają przestawienie zwrotnicy w momencie, gdy tramwaj już przez nią przejeżdża. Niestety, w Łodzi jest ich bardzo mało. Zostaną zamontowane na trasie Łódzkiego Tramwaju Regionalnego. Jedna z nich jest również na skrzyżowaniu ulic Kilińskiego - Narutowicza - tłumaczy Małek.
Dlaczego nie zamontowano blokad uniemożliwiających wykolejenie się wagonu na wszystkich skrzyżowaniach? Bo nie wiadomo, kto ma to zrobić. - Torowiska nie są nasze. Należą do miasta, a my je tylko dzierżawimy - tłumaczy prezes MPK.
Aleksandra Mioduszewska z Zarządu Dróg i Transportu: - Miejski przewoźnik w ramach dzierżawy dostaje pieniądze z budżetu miasta na utrzymanie i konserwację torowisk. Nie mieliśmy żadnych informacji od MPK, że są jakieś problemy ze zwrotnicami. Na pewno weźmiemy pod uwagę założenie takich blokad przy kolejnych modernizacjach skrzyżowań. Liczymy również na podobne działania przewoźnika.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź