Jako że jestem nowy na forum pragnę się przywitać ze wszystkimi tutaj obecnymi. Chcę też nadmienić, że jestem w pełni racjonalną osobą, nie wierzę w duchy ani w przewidywanie, a sny wg. mnie to to, co przeżyliśmi do tej pory, ale odtwarzane przez mózg w nieco zniekształcony sposób. Opiszę poniżej trzy przypadki które miały miescje w moim życiu, i które są sprzeczne z moimi przekonaniami. Zatem pozwolę sobie wypisać w punktach:
1). Pewnego dnia mój Ojciec pojechał z moim bratem do rodziny w woj. zachodniopomorskim (mieszkamy w łodzkim). Tej nocy, której wracali do domu samochodem, śniło mi się, że przywieźli ze sobą zabawkę dla mnie, mianowicie samochód - cysternę, w kolorze zielonym i białym (zabawka była dosyć duża, swego czasu można było dostać kilka podobych zabawek, bowiem były one dosyć popularne). Kiedy sen ledwo się skończył, obudziłem się opowiadając mamie co mi się śniło. Poszedłem spać z powrotem. Rano, kiedy Ojciec z bratem przyjechali, koło swojego łóżka znalazłem zabawkę którą sobie przyśniłem. Miałem 6, góra 8. 9 lat.
2). Kiedy miałem około 14 lat, Ocjeic pojechał do Wujka w odwiedziny na kilka dni. Pierwszej nocy kiedy go nie było przyśnił mi się głos Ojca krzyczący: "Czemu ta butla nie jest zakręcona". Chodziło tutaj oczywiście o butle z gazem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że głos ten słyszała także moja Mama. To samo zdanie, też wykrzycane przez Ojca.
3). Jestem miłośnikiem kotów. Sam mam ich 5, tylko jednego mam od samych jego narodzin, reszta została albo uratowana, albo przygarnięta. Niestety, mieszkam w okolicy, w której zwierzęta nie są szanowane. Wiele kotów zaginęło bez jakichkolwiek znaków, dwa zostały straszliwie pobite. Koty żyjące na wolności w bloku obok (mieszkam w domku dwurodzinnym z działką) też nie mają łatwego życia, raz znaleziono sam ogon kota oraz kota z wyrwanym sercem i jelitami (niestety nikt nie zajął się tym poważniej, chociażby sekcją i znalezeniem przyczyny tego, co się stało). Ale przejdźmy do sedna punktu: 1 listopada 2005 roku miałem dziwny sen: otóż w pokoju obok urządziłem sobie z sąsiadem podejrzewanym przez Nas o zabicie kota z wiatrówki strzelnicę. Tarcza była umiejscowiona na dziurze od rury od pieca. Kiedy sąsiad strzelił w tarczę, tarcza się osunęła, a śrut przeleciał przez dziurę do drugiego pokoju. W drugim pokoju był mój kot, który we śnie został raniony w głowę ów śrutem. W tym momencie miałem niesamowitą moc zerwać się z łóżka i poszukać kota (zazwyczaj wiem, że sen to sen i nie dzieje się to na prawde). Gdy się obudziłem ogarnął mnie spokój, jednak minutę poźniej mój kot z ledwością dotarł do domu raniony śrutem w oko. Był to ten sam kot ze snu.
Prosze wybaczyć za chaotyczność mojej wypowiedzi. Mogę jedynie ręczyć, że trzy opisane przeze mnie historie zdarzyły się na prawdę.
Użytkownik Indrid Cold edytował ten post 01.01.2008 - 20:15