Co robią rodzice, by zmotywować dzieci do nauki? Coraz częściej płacą swoim pociechom. Za piątkę od 5 do nawet 50 zł, a do tego ekstra prezenty
Dwóch gimnazjalistów rozmawia o szkole. Jeden pyta: - A ile ci płacą? Drugi wzrusza ramionami: - Niewiele. Za piątkę 5 zł, za czwórkę 4, a jak dostanę jedynkę, to muszę oddać 6 zł. Niektórym rodzice płacą więcej - mówi nieco rozgoryczony chłopiec. To nie scena z kabaretu, tylko autentyczna sytuacja podejrzana kilka dni temu w jednym z warszawskich autobusów.
Okazuje się, że w polskich szkołach coraz częściej motywacją do nauki są dla dzieci właśnie pieniądze. Za naukę swoim pociechom płaci nawet 15 proc. rodziców - wynika z badań grupy badawczej Ipsos. Niektórym uczniom dwa razy w roku - za odpowiednio wysoką średnią na semestr i na świadectwie, innym regularnie za każdą dobrą ocenę, a nawet jakikolwiek szkolny sukces: - Mojemu koledze rodzice płacą za każdą przeczytaną stronę lektury - opowiada Kasia z I klasy gimnazjum. Trend potwierdzają nauczyciele:
- Płacenie za oceny to ostatnio norma, o pieniądzach dzieci rozmawiają w klasie i na przerwach - mówi Anna Sikora, nauczycielka z łódzkiej podstawówki nr 33. - Mam uczennicę, która umówiła się z rodzicami, że jeśli poprawi oceny z trzech przedmiotów na piątki, to dostanie 100 zł, innemu chłopcu płacą 50 zł za każdą piątkę.
Zachętą do nauki ma być nie tylko gotówka, ale też kosztowne prezenty: - Mnie uczeń z VI klasy ostatnio powiedział, że jak nie będzie mieć czwórki na semestr, to nie dostanie skutera - pisze na forum internautka rivia.
Na topie są też telefony komórkowe i odtwarzacze MP3, które można zdobyć, jeśli dobrze napisze się sprawdzian. Ale nie zawsze jest różowo, kiedyś gdy uczniowi w szkole nie poszło, bał się szlabanu, teraz boi się, że straci gotówkę: - Sytuacja jest jasna, za dobrą pracę dobre wynagrodzenie, za mierność - obcinki drastyczne - pisze internauta derduch. - Porażka na klasówce z matmy, pytam czemu. Mówi, że umie, tylko miała pecha. Umówiliśmy się, że jeśli te same zadania rozwiąże w domu, dostanie obiecany telefon. Nie rozwiązała - nie dostała.
Choć rodzicom wydaje się, że płacenie za oceny to rodzaj stypendium naukowego, pedagodzy mają co do tego mieszane uczucia. - Bardzo często spotykam się ze zwyczajem płacenia za oceny - mówi Maryla Kacprzyk, pedagog. - Rodzice nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób sami na siebie kręcą bicz i kształtują postawę roszczeniową. Dziecko powinno od początku ścieżki edukacyjnej wiedzieć, że robi to dla siebie. Gdy będzie wiedzieć, że oceny sa dla niego, a nie rodziców czy nauczycieli, wtedy wystarczy, że będzie nagradzane dobrym słowem, a nie pieniędzmi.
Źródło: Metro