Na stronie Wojciecha Cejrowskiego znalazłem ciekawą historię.
IsraelitasNad bocznym dopływem Amazonki spotkałem bardzo egzotyczne plemię. Jego członkowie to, nawróceni na Starą Wiarę, Indianie z peruwiańskich Andów. Pewnego dnia opuścili współczesną cywilizację i w odległej dżungli założyli swoje odcięte od świata osady.
Żyją zgodnie z zasadami Starego Testamentu. Identycznie jak w czasach Mojżesza składają Bogu ofiary całopalne.
Nie ma u nich ani jednego Żyda, jednak mówią o sobie: Naród Wybrany.
Spędziłem z nimi Święto Paschy. To najpiękniejsza Wielkanoc w moim życiu: z mięsem baranka, przaśnym chlebem i gorzkimi ziołami - jak Bóg przykazał.
PS.
Jest także tekst "ISRAELITAS" w dziale ROZMAITOŚCI/OPOWIEŚCI
ŚWIĘTO PASCHY W DŻUNGLIWracaliśmy wtedy z wyprawy do plemienia Marubo. Kierowaliśmy nasze czółno w stronę miasteczka Leticia nad Amazonką. Zostało nam jeszcze może pięć dni drogi. Monotonnej drogi - po prostu: byle szybciej z powrotem do cywilizacji. Po kilku tygodniach siedzenia w dżungli mieliśmy dość. A w dodatku nie spodziewaliśmy się napotkać już żadnych rewelacji - rewelacje zostały za plecami i w naszych aparatach fotograficznych.
Nagle, na lewym brzegu rzeki widzę dym.
- Jakaś osada? Ktoś tu mieszka? - pytam naszego przewodnika.
- Nieee. To tylko Barbudos - Brodacze. Powiedział to słowo z lekką pogardą i z wyraźną niechęcią.
- Podpływaj! - mówię mu. - Wymienię trochę mięsa na owoce.
- Odgonią nas. To zamknięta wioska. Barbudos nigdy nie wpuszczają obcych.
Tym razem jednak wpuścili. A w dodatku przyjęli w otwartymi ramionami. Mieliśmy wyjątkowe szczęście - był akurat tej jeden jedyny dzień w roku, kiedy przybysza traktuje się jakby go przysłał sam Bóg.
Jako, że nie da się wkleić zdjęć daję linka:
http://www.cejrowski...p?p=izraelitas#