Witam! Mam nadzieję, że nie było takiego tematu. Ja takiego nie znalazłem. Ale jeśli by się okazało, że już taki był to przepraszam, i proszę o usunięcie
Przeniesienie w czasie w Wersalu
W roku 1901, w czasie wakacji wielkanocnych, dwie angielskie nauczycielki Annie Moberley i Eleonora Jourdain, wybrały się na wycieczkę do Paryża i w jego okolice. Żadna z kobiet nigdy przedtem nie była we Francji i piękno budowli najsławniejszej stolicy Europy je urzekło. Ale dopiero wycieczka do Pałacu Wersalskiego dostarczyła im przeżyć, które zapamiętały do końca życia. Po obejrzeniu głównego pałacu i terenów przyległych, panny Moberley i Jourdain poszły przez sławne na cały świat ogrody w kierunku pałacyku Petit Trianon, ulubionego domu Marii Antoniny usytuowanego w innym miejscu olbrzymiego terenu.
Kobiety nie dysponowały szczegółowym planem i szybko straciły orientację. Spytały więc po francusku o drogę dwóch mężczyzn wystrojonych w osiemnastowieczne ubrania, wyglądających na pracowników. Zamiast udzielić pomocy, mężczyźni zaczęli się przyglądać im w dziwny sposób i po prostu pokazali ręką przed siebie. Kilkanaście metrów dalej Angielki minęły kobietę i dziewczynkę, które również odziane były w staromodne ubrania, tym razem jednak o wyjątkowo niskiej jakości. Pomimo to, aż do momentu wkroczenia do pawilonu Świątyni Miłości, do żadnej z nauczycielek nie dotarło, że dzieje się coś dziwnego. W pawilonie przebywało kilka osób ubranych w odzież z przeszłości i mówiących nieznanym dialektem języka francuskiego. Kiedy kobiety zbliżyły się do Świątyni Miłości, stało się dla nich jasne, że coś w ich własnym wyglądzie zadziwia pozostałych. Jednak jeden z mężczyzn przyjaznymi gestami wskazał im drogę do Petit Trianon. Znalazły się tam po przekroczeniu drewnianego mostku nad małym strumyczkiem. Dotarłszy wreszcie do miejsca przeznaczenia, obie nauczycielki były w mniejszym stopniu zachwycone samym budynkiem niż osobą, która siedząc na brzegu otaczającego lasu, zajęta była rysowaniem. Ta niezwykle piękna kobieta z wysoką peruką na głowie, ubrana w długą suknię typową dla osiemnastowiecznej arystokratki wydawała się bardziej odpowiednia w roli modelki do portretu niż artystki. Annie Moberley i Eleonorze Jourdain udało się podejść blisko do arystokratycznej postaci, zanim kobieta gwałtownie się odwróciła. Uśmiechnęły się na przywitanie, ale ona patrzyła na nie z wyrazem przerażenia i zaskoczenia. Dopiero w tym momencie obie Angielki zdały sobie w końcu sprawę, że w jakiś sposób przeniosły się do przeszłości. Wspominając swoje odczucia, panna Moberley opisywała otoczenie jako w dziwny sposób nienaturalne. "Nawet drzewa wydawały się płaskie i pozbawione życia. Nie było widać gry świateł i cieni... wiatr nie poruszał gałęziami" - pisała później. Nagle, jakby przy przebudzeniu ze snu, ta dziwna statyczność znikła, a otoczenie i kolory powróciły do normy. W mgnieniu oka arystokratyczna artystka znikła i zamiast niej pojawił się współczesny przewodnik oprowadzający kilka pań po Petit Trianon.
Choć w czasie reszty pobytu we Francji Annie Moberley i Eleonora Jourdain mówiły prawie tylko o tym wydarzeniu, zdecydowały się, z obawy przed posądzeniem o wymyślanie niestworzonych historii, nie opowiadać nikomu tym, co im się przytrafiło. Jednak dziesięć lat później, w roku 1911, kiedy obie zostały wykładowcami na Uniwersytecie w Oksfordzie, wspólnie szczegółowo opisały swoją niezwykłą podróż w czasie. Wspomnienia te opublikowane zostały w roku następnym i odniosły niewielki sukces wydawniczy, a autorki stały się znane w środowisku parapsychologów epoki króla Edwarda. Do czasu publikacji wspomnień nauczycielki dokładnie przestudiowały historię Wersalu i doszły do wniosku, że rzeczywiście zostały przeniesione w czasie za pomocą jakiejś maszyny czasu lub niewidzialnego portalu rozciągniętego pomiędzy wymiarami. Według nich zostały prawdopodobnie przeniesione do roku 1789. Według autorek, ogrodnikami, z którymi nie mogły się porozumieć, byli szwajcarscy strażnicy, o których wiadomo, że służyli na dworze Ludwika XVI, a kobieta z dziewczynką odziane w szmaty mogły być chłopkami mieszkającymi na obrzeżach obszarów pałacowych. Arystokratką rysującą drzewa była najprawdopodobniej sama Maria Antonim.
Sceptycy - a było ich wielu - twierdzili, że historia ta nie ma sensu, a nauczycielki wymyśliły ją po prostu dla zysku. Krytycy ci szybko zauważyli, że nie istnieje w ich opowiadaniu żaden szczegół, który nie mógłby być poznany ze studiów historycznych. Ponadto, ponieważ w żadnym ze źródeł historycznych nie ma wzmianki o drewnianym mostku spinającym brzegi małego potoku, ten podstawowy element opowieści wydawał się sprzeczny ze znanymi faktami.
Jeśli chodzi o ten ostatni zarzut, niedługo potem wydarzyło się coś, co przydało wiarygodności wspomnieniom. W latach dwudziestych w zamurowanym kominie starego budynku w mieście nie opodal Wersalu odnaleziono oryginalne plany architekta pałacu. Dokumenty te ukryto tam na długo przedtem, przypuszczalnie w celu zabezpieczenia, i przez ponad sto lat nikt ich nie widział. Plany architekta zawierały drewniany mostek nad strumieniem, obecny we wspomnieniach kobiet. Nie jest więc zaskakujące, że autorki uznały to za potwierdzenie prawdziwości swoich wspomnień, i choć nie jest to zapewne rozstrzygający dowód na to, że rzeczywiście wkroczyły one do przeszłości, znacznie trudniej przejść nad całym wydarzeniem do porządku dziennego.
źródło: http://dj.zgorzelec..../start/zjawiska
Co o tym myślicie? Rzeczywiście przeniosły sie w czasie? Czy kłamały aby nadać sobie rozgłosu?
Ja osobiście uważam że rzeczywiście przeniosły się w czasie.