przypomniała mi się właśnie taka dziwna sytuacja w lesie:
była jesień, udałem się na spacer w lesie. było dość mało osób, natknąłem się w sumie na 2-3 przechodniów. no i tak se łaże, kiedy słyszę męski głos: "podnieś ten kij" (akurat leżał obok mnie taki duży badyl) . rozejrzaałem się doodkoła, jak okiem sięgnąć nikogo nie ma. zignorowałem to. po tym usłyszałem to znowu, tylko głośniej. no więc podniosłem ten kij. po jakiś 10 sek. nadszedł ogromny, wściekły pies i gdyby nie ten kij mógłby mnie ciężko pogryźć, a nawet zabić.
myślę że to mógł być anioł stróż. wypowiedzcie się