Panuje powszechna opinia, że łykanie witaminy C chroni przed przeziębieniem. Niestety, naukowcy są innego zdania.
Pod koniec lipca tego roku okazało się, że witamina C nie ochroni nas przed kaszlem i katarem - pisze gazeta. Odkryli to naukowcy z Uniwersytetu Helsińskiego, którzy przebadali 11 tys. ochotników zażywających codziennie witaminę C. Następnie zaś porównali, jak często przeziębiają się oni i ludzie, którzy żółtych tabletek nie łykają.
Efektem był mały szok. Okazało się, że witamina C nie ma wpływu ani na skrócenie przeziębienia, ani nawet na złagodzenie jego objawów. Oczywiście nie oznacza to, że jest ona całkowicie niepotrzebna. Wpływa ona na prawidłowe wytwarzanie kolagenu w organizmie, a jej niedobór sprawia, że wszelkie rany czy złamania goją się o wiele trudniej. Brak witaminy C w diecie może też skończyć się krwawieniami, schorzeniami dziąseł czy nawet wypadaniem zębów
Jak informuje "Dziennik", dobroczynny wpływ witaminy C znany jest od stuleci. Lekarze brytyjskiej marynarki już w XVII wieku zalecali marynarzom jeść pomarańcze i pić sok z cytryn. Dzięki temu nie chorowali na szkorbut.
W latach 30. XX wieku pojawiła się pierwsza syntetyczna witamina C pojawiła - pod nazwą Radoxon. Prawdziwa moda na żółte tabletki nastała jednak dopiero w latach 70. Regularne ich zażywanie w ramach zapobiegania przeziębieniom spopularyzował chemik i laureat Nagrody Nobla Linus Pauling. W książce "Witamina C i przeziębienie" namawiał, by codziennie spożywać 1000 mg syntetycznej witaminy (obecnie zalecana dawka witaminy C to maksymalnie 60 mg)
Dziś okazuje się, że witamina C jednak nie pomoże uporać się z przeziębieniem.
Zrodlo: o2.pl