Napisano
25.10.2007 - 09:55
Opowiem wam w skrócie ostatnie 4 lata mojego życia.
Najpierw byłem zwyczajnym facetem, w tej chwili, wydaje mi się jestem kimś innym, kimś kim nie chce być, zmieniam się.
Wszystko zaczęło się gdy w wieku 16 lat wraz z przyjacielem wyszliśmy na wycieczke do lasu, cały dzień minął na jedzeniu, spacerowaniu, zbieraniu grzybów. Wieczorem gdy mieliśmy już wracać, a byliśmy w 5/6 drogi powrotnej, zobaczyłem psa. Nie był to mój pies, ani żaden ze znanych mi, mało tego, był BIAłY, i świecił się, to nie jest mój wymysł, gdy go zobaczyłem za nami pokazałem go przyjacielowi, on potwierdza że widzial to co ja, on zaczął uciekać gdy zobaczył że to zwierze zbliża się, ja zamarudziłem trochę dłużej i spojrzałem temu czemuś w oczy...to nie było żywe stworzenie, było na wpół prześwitujące i jednocześnie nie ruszało łapami tylko leciało nisko nad ziemią wręcz. Poczułem straszny ból w klatce piersiowej i w oczach, miałem je potem zaczerwienione i zakrwawione, uciekłem i nigdy więcej nie wróciłem w tamto miejsce.
3 dni później gdy szedłem spać zobaczyłem przed oczyma cienie, za oknem coś hałasowało, i widziałem coś ruszającego się na moim balkonie...nie wiem co to było, nie jestem dowcipnisiem, bałem się nawet zobaczyć to. Tego dnia (gdyż ta obserwacja miała miejsce w dzień!) wieczorem gdy szykowałem się spać...nie wiem czy wtedy już spałem czy śniłem...byłem w swoim pokoju a nade mną stał cień, ale był on ruchliwy, ilekroć chciałem na niego spojrzeć uciekał mi, w końcu po prostu zasnąłem...śniło mi się że zabijam swoich przyjaciół i następuje koniec mojego istnienia i że któś kieruje moimi poczynaniami. Zerwałem się o 5 nad ranem i zacząłem krzyczeć że nie dam rady, i że oni tego chcą ode mnie, wtedy wydawało mi się to tak realistyczne, moja mama powiedziała mi wtedy żebym się uspokoił i po pól godziny biegania po domu i krzyczeniu "nie zrobie tego dla ciebie" stracilem przytomność a moze gwałtownie zasnąłem i obudziłem się rano (to z bieganiem i krzykiem nie było snem).
Potem był czas gdy nie miałem żadnych dziwnych wydarzeń, aż rok później poczułem że coś dusi mnie w gardle, bóle głowy i mrok przed oczyma nei dawały mi spokoju, patrzyłem przed siebie ale nie widziałem tego co tam było, przed oczyma latały mi w nocy tęczowo kolorowe dymy, a w dzień czarne plamy.
Byłem u neurologa, kardiologa, miałem tomograf, dziesiątki badań, gdyż często jestem w szpitalu ponieważ mam lekkie problemy z nerkami i co tydzień mam zawsze konsultacje z lekarzem, badania nic nie wykazały.
Przez następny rok te objawy po woli zmniejszały się, tego dnia byłem na wsi, obudziło mnie w nocy wycie psa !! wyszedłem na zewnątrz, była noc, nic ani nikogo nie widziałem na leśnej drodze (jest to dom samotnie stojący w polu, najblizszy dom od niego to 12km), wtedy usłyszałem za sobą jakby wycie psa i ryk lwa...zapamiętam ten odgłos do końca życie, coś plusnęło w studni, zajrzałem tam i nic tam nie było, wyszedłem na drogę by zobaczyć gdzie jest pies który wyje i wtedy zobaczyłem jakby światło latarki w lesie ale wyglądało to tak jakby latarka byla na drzewie...szedłem w stroną lasu i straciłem przytomność.
Znaleziono mnie o 12 rano, miałem blizny na rękach, jakbym próbował sobie przeciąć zyły.
Od tamtego czasu gdy śnie mam jakby galerie w oczach. Zmieniają mi się podczas snu obrazy, każdy z nich pamiętam dokładnie i każdy w jakiś sposób ma miejsce w przyszłości.
To widzę sytuację w szkole, to czuje że ktoś umre, to wyczuwam że nadejdzie bitwa...naprawdę widzę takie rzeczy, conajmniej 60% z nich spełnia się, może te pozostałe 40% albo nie ma miejsca albo wydarzy się później..nie wiem...boje się tego, bo czuje się przy tym tylko naczyniem w które ktoś to wlewa.
Od ostatniego roku zmienił mi się charakter, mam te widzenia senne bez przerwy, do tego stałem się złym człowiekiem, jestem coraz bardziej niecierpliwy, chamski, arogancki, czasem mam ochote kogoś zabić, nie czuje się wtedy sobą i resztka mojego jestestwa z przed lat powstrzymuje mnie. Do tego mam chorobę wzroku..mam czerwone plany w tęczówkach. Mam uczucie jakbym zmieniał się w kogoś innego, albo ktoś sterował mną ,to żaden żart czy dowcip proszę tych którzy napiszą mi tezę z rozpracowaniem o tym jak to wszystko wymyślilem albo argumenty za tym że to tylko moje wlasne problemy o niezabieranie głosu, gdyż słyszalem już 100 takich opinii, a to dzieje się naprawde.