Witam Wszystkich Forumowiczow. Trafilam tu szukajac informacji i wytlumaczenia tego co widzialam wczoraj pierwszy raz w swoim zyciu.
Podczas odpoczynku w parku zauwazylam cos czego nie potrafie sobie wytlumaczyc. Obserwowalismy samoloty ktorych mnostwo nadlatywalo na londynskie lotniska, a po chwili moj maz mowi zobacz gwiazdy na niebie. Niebo bylo praktycznie bezchmurne i blekitne, popatrzylam w gore, pomyslalam faktycznie bialy dzien przed 4 popoludniu a na niebie widac gwiazdy. I nie byloby nic niesamowitego w tym gdyby nie fakt ze tych "gwiazd" zaczelo przybywac. Jakby po prostu nadlatywaly z gory, po kilkudziesieciu sekundach byl ich ogrom. Cale niebo nad nami wygladalo jak w przepiekna noc w Arizonie ale byl dzien i to wszystko sie plynnie poruszalo na wschod. Nie bylo jakiegos schematu, rownego klucza, bylo to rozprszone a jednak bardzo blisko siebie. Nie wygladalo jak warkocz od komety lub deszcz meteorytow, bylo to cos co wprawilo mnie w przerazenie. Przed oczami stanal mi film dzien niepodleglosci a moj maz stwierdzil "chyba mamy problem", bylismy pewni ze to nadlatuje to nad ziemie. Jednak po minucie moze 2 wszystko zaczelo znikac przy utrzymanym kierunku wschodnim. Na koniec zostaly 3 "gwiazdki" ktore znikly po kilkunastu minutach.
Pytalam mojego syna poniewaz on tez to widzial co to moglo byc ( jest dzieciakiem uwielbiajacym discovery itp informacje), nie wiedzial, nie wiem ja i nie wie moj maz.
Moze ktos z tego forum zna racjonalne wytlumaczenie tego zjawiska, przegladlam wszystkie strony informacyjne polskie i angielskie i ani jednej wzmianki o jakimkolwiek zjawisku.
