Ostatnio w związku z osobistymi sprawami, miałem bezsenne noce. Na pewno niektórzy z was wiedzą jak to jest. Pojawia się problem i nie pozwala nam zasnąć. Obracamy się w łóżku z boku na bok, usiłujemy zasnąć, ale sen nie nadchodzi, bo problem kręci nam się natrętnie w myślach i odruchowo rozpatrujemy różne warianty jego rozwiązania. Czasem podejmujemy decyzje, ale rankiem widzimy już ten problem w innym świetle. Czarne myśli zostają złagodzone, jesteśmy bardziej skłonni komuś wybaczyć, zapomnieć o ewentualnych urazach i w moim wypadku tak się często właśnie dzieje. Widać zdecydowaną różnicę pomiędzy nocnym nastawieniem do problemu, a jego dzienną wizją.
Ktoś, nie pamiętam już kto, bo to było dawno, dawno temu – powiedział, że noc jest złym doradcą. Nie powinno się podejmować ważkich decyzji w nocy.
Ja podjąłem ostatnio decyzję pod wpływem nocnych nieprzyjemnych rozmyślań i powitałem ranek z niechęcią, bo on jakby mi kazał zastopować, wybaczyć i zapomnieć, niwecząc efekty bezsennej nocy. Jednak nie potrafiłem się poddać łagodzącej fali świtu...
Nadejścia nowego dnia...
Nadejścia jasności...
Zrealizowałem tą decyzję, podjętą w czasie nocnych rozmyślań, ale zrobiłem to już mniej pewnie i wkrótce potem zacząłem żałować tego co zrobiłem. Teraz mam nadzieję, że wszystko da się jeszcze odwrócić, ale nie jestem tego pewny.
Noc kojarzy się z ciemnymi siłami, które opanowują człowieka i podszeptują złe rozwiązania.
Noc ma w sobie również inną specyfikę. Panuje cisza, jesteśmy sami ze sobą. Nikt i nic nam nie przeszkadza. Czyż to nie są idealne warunki aby precyzyjnie rozważać problemy? Może właśnie one właśnie wtedy są widziane prawidłowo? Może właśnie wtedy pośród ciemności, jasność rozumu ma szanse się uwidocznić?
Jak jest naprawdę?
Sam nie wiem... Pogubiłem się.
A Wy? Co o tym sądzicie?
(chciałem dodać sondę, ale coś mi sie pokiełbasiło. Zrobiłem jakiś błąd. Ale to mała szkoda bo i tak były by tam tylko dwie opcje. Sorry)