Wiele lat temu jak co roku jeździłem wraz z rodziną do dziadków w góry do małej wioski
Mój dziadek opiekował się zamkiem z XIV wieku więc najlepszą atrakcją dla nas były noclegi w tym zamczysku
i oczywiście szukanie skarbów.
Od razu zaznaczę że nigdy tam nie widziano duchów a ja zawsze byłem i jestem sceptycznie nastawiony do tych spraw.
Pewnej nocy gdy rozmowy mojej rodzinki przeciągnęły się znacznie więc poszedłem do mojej komnaty spać.
Przebudziłem się gdy ktoś z moich rodziców przykrył mnie kocem. Zaraz oczywiście zasnąłem dalej .
Rano wstałem jak zwykle ubrałem się i wyszedłem z komnaty odsuwając zasuwę w drzwiach i w tym momencie lekko zwątpiłem.Byłem zamknięty od wewnątrz na sporą żelazną zasuwę !!!
Rodzice oczywiście wyśmiali mnie i powiedzieli że nikt w nocy do mnie nie wchodził bo i niby jak przez ścianę ?
Po moich prośbach i groźbach rozpoczęło się formalne śledztwo a oto jego wyniki
1.żelazne kraty w oknach
2.w izbie żadnych sprzętów oprócz łóżka stolika i małego regału
3.żadnych ukrytych wejść itp
4.drzwi uniemożliwiające jakiekolwiek wetknięcie wytrycha lub przeciągnięcie sznurków itp
5 i zasuwa która zawsze strasznie skrzypiała
Następne noce rozstawialiśmy smieszne pułapki w postaci nitek mąki pod dywanami itp
Nawet piaszczysta droga wokół zamku była wieczorem dokładnie grabiona żeby sprawdzić czy w nocy nikt nie skrada się
do zamku (było tylko pełno śladów zwierzyny)
Czasami do dziś myślę co to mogło być ale niestety śledztwo w tej sprawie czas chyba umorzyć
Przez następne lata nic się nie stało a w zamku nie straszy do dziś
Macie jakieś pomysły ?
