Najczęściej bez smaku i zapachu. W organizmie wykryć można ją zaledwie przez kilku godzin po spożyciu. Pozostawia po sobie dziurę w pamięci i poczucie upokorzenia, kiedy okazuje się, że doszło do najgorszego. Pigułka gwałtu. Nad przeciwdziałaniem coraz częstszemu jej stosowaniu debatuje Rada Europy, o skutkach alarmują wszelkiego rodzaju organizacje. W Polsce wciąż na ten temat mówi się za mało.
Koszmar niepamięci
Doniesienia o użyciu groźnej tabletki co jakiś czas pojawiają się w mediach. Pigułka gwałtu sieje strach to w Szczytnie (półnaga, półprzytomna 17-latka błąkająca się po ulicach), to w Pińczowie (dwie nastolatki zgwałcone po koncercie), to wreszcie w Skarżysku-Kamiennej (wyziębioną, nagą 19-latkę znaleziono błąkającą się za miastem). O jej pojawieniu się alarmują też w Kielcach, Gdańsku i Warszawie. A to tylko kilka przypadków z tych, które ujrzały światło dzienne - o przerażającej większości nikt nigdy się nie dowie. Ofiary zgłaszają gwałt nie za każdym razem, a ten po użyciu tabletki jeszcze rzadziej. Wstyd, upokorzenie i luki w pamięci, powodują, że kobiety o takich incydentach milczą.
Najczęściej cała sprawa przebiega tak, jak w swoich szczątkowych wypowiedziach opisują dziewczyny czy kobiety, którym to się przydarzyło. Impreza, znajomi, nie zawsze drink czy inny alkohol, bo czasem sok czy woda. Wyjście do łazienki, chwila nieuwagi. Albo inaczej: zasponsorowany przez kogoś drink. Nie zawsze nieznajomego, bo przeprowadzone za granicą badania wykazują, że w 80% ofiary tabletek gwałtu znają sprawców. A potem czarna dziura w pamięci albo zaledwie przebłyski zdarzeń. I nieprzyjemna pobudka. W obcym miejscu, w obcym łóżku, zdarza się, że w dyskotekowej łazience czy na odludziu. I nieznośny ból niepamięci, bo coś się wydarzyło. Coś złego. Ktoś przecież w ciągu tych kilku godzin mógł zrobić z nami wszystko. Do tego dochodzą najczęściej wyrzuty sumienia i samooskarżenia: trzeba było tyle nie pić, po co ja w ogóle tutaj przyszłam? Czasem jeszcze dokładają znajomi: myślałem, że byłaś pijana; wyglądałaś, jakbyś się dobrze bawiła. Bywa i tak, jak to opisuje na forum Kafeterii Aga17:
Mam 17 lat... Miałam koleżankę bardzo porządną, dobrze się uczyła i w ogóle. Rodzice jednak nie puszczali jej na żadne imprezy. Bardzo to przeżywała, ale pewnego razu dali się ubłagać. Na imprezę jechali wszyscy jej znajomi, do tej pory żałuję, że ja tam nie pojechałam. Ania była naprawdę świetną dziewczyną, była ufna i dla wszystkich życzliwa. Na dysce nie piła nawet alkoholu, tylko sok i to właśnie do niego wlał jej tę tabletkę jakiś szmaciarz, gwałcił ją kilka razy razem z kolegami. Jak potem stwierdzono, miała liczne obrażenia, znaleźli ją w śmietniku... Jej stan był tragiczny... Po kilku dniach zmarła, nigdy jej nie zapomnę. To niesprawiedliwe, że taki jakiś cholerny sk**wysyn mi ją odebrał...
Z czym to się pije
W wywiadzie udzielonym Sławomirowi Zagórskiemu z "Wysokich Obcasów" profesor Joanna B. Zawilska, farmakolog, wyjaśnia, że w przypadku tzw. pigułki gwałtu mamy do czynienia przede wszystkim z dwoma specyfikami: flunitrazepamem i kwasem gamma-hydroksymasłowym czyli tzw. GHB. Oba medykamenty stosowane są w polskim lecznictwie. Jednym leczy się przypadki narkolepsji, drugi wciąż bywa używany w znieczulaniu przedoperacyjnym.
Zdaniem brytyjskiej policji w sposób podobny jak pigułka gwałtu wykorzystywanych może być jeszcze 40 innych substancji. Część z nich jest szeroko dostępna. Zdarzają się nawet anonse w internecie. Poza oficjalnym rynkiem leków pigułki zawierające te związki sprowadzone są także zza naszej wschodniej granicy.
Wszystko dzięki specyfice działania: tabletki nie tylko oszałamiają ofiarę (jej stan przy małych dawkach przypomina upojenie alkoholowe, przy większych może dojść do utraty przytomności), ale także mają działanie powodujące kilku-, czasem kilkunastogodzinne zaniki pamięci. Jednocześnie ofiara pod wpływem działania dolanych czy wrzuconych do napoju specyfików staje się ustępliwa, nie protestuje, sprawia wrażenie, jakby naprawdę robiła wszystko z własnej woli. Stąd często mylne mniemanie o tym, że mężczyzna wyprowadzający półprzytomną kobietę tak naprawdę przychodzi jej z pomocą. Nie gwałciciel, tylko wybawiciel. Choć doświadczenie pokazuje, że panowie zamiast w rycerza na białym koniu chętniej zamieniają się w Andrew Lustera, spadkobiercę fortuny Maksa Factora, skazanego niedawno za gwałty na kobietach, które wcześniej oszołomił tabletkami.
Sprawy, w których pojawia się przypuszczenie użycia tabletki gwałtu, jeśli już ujrzą światło dzienne, nie są łatwe. Szczególnie że najczęściej trudno uzyskać dowody na to, że została zastosowana tego typu substancja. Pigułka gwałtu, ze względu na swoje właściwości chemiczne, wykrywalna jest w ludzkim organizmie przez bardzo krótki czas po spożyciu (zależnie od substancji od kilku do kilkudziesięciu godzin). Często policja jedynie domyśla się, że użyto akurat pigułki. Sprawę pogarszają jeszcze luki w pamięci ofiary - bywa, że nie pamięta ona sprawcy. Do tego dochodzi wciąż jeszcze strach przed społecznym napiętnowaniem kobiet po gwałcie. Bo jak pokazuje doświadczenie, ofiary wcale nie czują się lepiej z tym, że nie pamiętają całego zdarzenia. W konsekwencji, jeśli do traumy po gwałcie dodamy koszmar przejścia przez policyjne dochodzenie - wolą milczeć.
Pij swoje
Problem specyfików wykorzystywanych w celach oszołomienia potencjalnej ofiary jest coraz groźniejszy. Brytyjska policja szacuje, na Wyspach liczba ofiar tabletki gwałtu rośnie w lawinowym tempie: co miesiąc notuje się o 50% więcej zdarzeń. W związku z tym podejmowane są różne próby przeciwdziałania. Od wprowadzenia przez producenta flunitrazepamu dodatku, dzięki któremu po rozpuszczeniu płyn uzyskiwał mętny, niebieski kolor, po szeroko zakrojone akcje informacyjne. Na początku roku problem tabletek gwałtu poruszyła także Rada Europy, postulując wyeliminowanie takich medykamentów.
Na razie możemy zabezpieczyć się na własną rękę. Jeśli do klubu czy na dyskotekę, to nigdy samotnie. Jeśli napój czy alkohol, to najlepiej z butelki, którą otwieramy sami (były przypadki stosowania tabletek gwałtu przez barmanów). Nie należy pić tego, co kupił nam ktoś inny - zarówno ten przed chwilą poznany, jak i stary znajomy. Statystyki pokazują, że "przyjaciel", szef lub kolega to także częsty sprawca gwałtu. Zalecane jest pilnowanie swojego kufla, szklanki czy kieliszka i niezostawianie go ani na stoliku, ani przy kimś, komu nie ufamy. Najlepiej wszędzie brać go ze sobą. Jakikolwiek inny niż zazwyczaj smak, zapach czy kolor tego, co pijemy, powinien wzbudzić naszą nieufność. Choć GHB o lekko słonawym smaku w pewnych napojach można rozpoznać, to w innych nie jest to już tak łatwe. A większości substancji "na oko" nie wykryjemy w ogóle. Lepiej zamówić nowy napój, niż potem żałować.
Także wszelkiego rodzaju niewielkie pojemniki, w których sprawcach mógłby ukryć jakiś płyn czy tabletki, powinny obudzić podejrzenia. Zresztą nie należy sugerować się słowem "tabletka" (w tej postaci występuje najczęściej flunitrazepam), bo środki, których użyć może ewentualny sprawca, mogą mieć także postać płynu (tu przoduje GHB) czy proszku. Nie zawsze też muszą być dolane do napojów, bo zdarzały się przypadki, że do oszołomienia ofiary używano także jedzenia. A jeśli już wypijemy trefny napój i poczujemy się dziwnie, na przykład bardziej pijani, niż wskazywałaby na to ilość wypitego alkoholu, należy szybko poszukać pomocy. Wziąć nogi za pas, najlepiej w towarzystwie kogoś, komu całkowicie ufamy.
W Polsce skala przestępstw z użyciem tabletek gwałtu nie jest znana. Oficjalnych statystyk nikt nie prowadzi, ogromna większość tego typu czynów nie jest zgłaszana. Nieoficjalne szacunki mówią o 1000 przypadków rocznie. Nie wiadomo, ile w tym prawdy. Wiadomo jedynie, że użycie tego rodzaju środka jest karalne. Jakiś rok temu miała miejsce pierwsza w Polsce sprawa dotycząca oszołomienia nastolatki za pomocą tabletek gwałtu. Sprawca dostał 5 lat. Jak wielu innym udało się ujść bezkarnie?
Zrób sobie test
Coraz szerzej reklamowane są różnego rodzaju wykrywacze tabletek gwałtu. Sprzedawane nie tylko przez internet, ale też w niektórych supermarketach, salonach prasowych czy dyskotekach. Tzw. drink testy działają poprzez naniesie kropli na niewielkie pole na teście wielkości karty kredytowej. Zielone zabarwienie oznacza, że w napoju jest narkotyk. Choć sprawdzić można alkohol, sok czy wodę, to testów nie można stosować w przypadku ciemnych napojów, bo badanie nic nie wykaże. Nie w pełni skuteczne okazały się szeroko reklamowane w USA podstawki pod napój, które wykrywały pigułki gwałtu. Praktyka wykazała, że często działały dopiero po dłuższym czasie, wyniki były trudne do odczytania albo testy całkiem zawodziły.
Pigułki gwałtu i rabunku
Zagrożenie specyfikami popularnie zwanymi pigułkami gwałtu nie dotyczy wyłącznie kobiet. Ich ofiarą padają także mężczyźni. Ze względu na swoje działanie tego rodzaju środki bywają wykorzystywane w celu dokonania kradzieży. Znane są sytuacje, kiedy panowie po wypiciu napoju z trefną substancją budzili się bez pieniędzy, kart do bankomatu czy telefonu. W Holandii głośna była sprawa mężczyzny, który w celu obrabowania wcześniej częstował swoje ofiary nasączonymi specyfikiem ciasteczkami. W Anglii w podobny sposób radziła sobie 37-letnia kobieta. Wpadli. Ale nie zawsze tak się to kończy. Zdarza się, że po spożyciu tabletki ofiary są tak szczerze i przyjaźnie nastawione do rabujących, że jak na spowiedzi wydają oprócz portfela także PIN czy inne niezbędne dane. A potem niczego nie pamiętają.
Edyta Litwiniuk
Źródło