Opowieść tą usłyszałem w przedziale pociągu jadącego z Wrocławia do Gdańska.Siedziałem przy drzwiach przedziału ,a rozmawiało ze sobą dwóch starszych panów o trudnym do określenia wyglądzie.Przyglądałem im się przez dobre kilka godzin ,ale nie wiem czy dzisiaj zdołałbym ich rozpoznać.Myśląc że śpię panowie ci rozmawiali o dziecku które jakoby miało urodzić sie w jednym z pod warszawskich szpitali krótko po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce.Otóż dziecko to miało przyjść na świat z wyrżniętym ząbkiem będącym w złotej koronce .Lekarz położnik odbierający poród nakazał usunięcie ząbka będącego jakoby zagrożeniem dla życia noworodka.
Ząbek jako kuriozum trafił do laboratorium wojskowego (w związku z obowiązującymi prawami stanu wojennego )i został tam zbadany przez wojskowych analityków.Ku ich zdziwieniu okazało się ,że stop złota z którego była wykonana koronka
pochodził ze złota używanego w XII wieku na południowych terenach dzisiejszej Hiszpanii będących w owym czasie pod władaniem Maurów.Odkrycie to spowodowało ogromne zamieszanie w kręgach wojskowych.Panowie ci przez jakiś czas związani z tą sprawą zostali od niej odsunięci ,a wszystkie akta przekazane do władz centralnych i ściśle utajnione.
Nie wiadomo do dzisiaj jakie są losy dziecka i jego matki i co stało się ze złotą koronką.
Być może któryś z forumowiczów wie coś na ten temat ???