Na półkuli północnej pojawiły się gigantyczne kontrasty anomalii temperatur - na morzu arktycznym w okolicach bieguna, temperatura jest o 20 stopni wyższa niż normalnie i oscyluje koło 0 stopni. Z kolei wyż rosyjski bardzo się wzmocnił i miejscami w Azji jest nawet o 20 stopni chłodniej niż zazwyczaj w listopadzie. Na mapach rozkładu anomalii brakuje skali aby to objąć:
Ostatecznie jednak miejsc na świecie z temperaturą wyższą niż średnia wieloletnia jest więcej niż tych chłodniejszych, Średnią globalną ciągnie w górę głównie wyjątkowo ciepła Ameryka Północna, Chiny i Afryka oraz oceany w strefach międzyzwrotnikowych. Stosunkowo ciepło jest też w tym roku na Antarktydzie, która dotychczas pozostawała raczej chłodna.
Niezwykle wygląda sytuacja lodu morskiego - w Arktyce podczas letniego topnienia powierzchnia lodu osiągnęła drugą lub trzecią najniższą wartość od kiedy dobrze ją mierzymy (wartość praktycznie taka sama jak w 2007). Co jednak istotne, dalsze zamarzanie morza następuje w tym roku wyraźnie wolniej niż zazwyczaj, co wraz z niskim punktem startu skutkuje tym, że od ponad miesiąca powierzchnia lodu jest rekordowo niska dla danego dnia:
Powierzchnia lodu nie tylko wolno narasta ale nawet w ostatnich dniach zaczęła spadać.
Podobnie rzecz wygląda na Antarktydzie gdzie tegoroczne maksimum powierzchni lodu morskiego było wyjątkowo niskie i zostało osiągnięte dwa tygodnie wcześniej niż zazwyczaj. Potem powierzchnia zaczęła szybko spadać i obecnie jest niższa od wszystkich zanotowanych danego dnia w minionych latach:
Sumą tych efektów jest niezwykły przebieg krzywej globalnego zasięgu lodu morskiego - w roku kalendarzowym osiąga on dwa maksima związane z tym że najwyższemu zasięgowi na jednej półkuli nie towarzyszy najniższy na drugiej. No i w tym roku jedno z maksimów zasięgu światowego się nie pojawiło:
Jeśli chodzi o temperatury globalne, jest spora szansa że rok 2016 okaże się najcieplejszy w historii i pobije tym samym rekord roku 2015 (który z kolei pobił rekord roku 2014).
Oczywiście wartości w danym roku to kwestia warunków pogodowych, ale nałożonych na trend zmian klimatycznych. Szykujący się wyjątkowo ciepły rok będzie więc obrazem klimatycznej normy za dwie-trzy dekady.
Co to oznacza dla nas? Mała różnica temperatur między Arktyką a niższymi szerokościami, to osłabienie jet streamu. Prąd ten może więc meandrować dość daleko generując pogodową przeplatankę - raz spływ chłodu aż po Afrykę, raz zaciągnięcie nietypowego ciepła w środku zimy. niewykluczone, że styczeń lub luty znów będą wyjątkowo ciepłe a na wiosnę sypnie śniegiem. A w ciągu przyszłego roku mogą pojawiać się kolejne anomalie pogodowe.
http://meteomodel.pl/BLOG/?p=14317
http://arcticicesea....arktyce_18.html
Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 19.11.2016 - 02:51