Praktycznie każdego dnia podejmujemy decyzje związane z jakimiś datami - od wizyty u stomatologa, po zaproszenie znajomych na grilla. Codziennie tez ktoś umiera - czasem nasi bliscy (rzadziej), czasem - obcy ludzie (częściej).
Związek przyczynowo skutkowy pomiędzy wyborem dowolnej daty, a śmiercią kogokolwiek jest... żaden.
Gdyby było inaczej, to strach by się było umawiać na wódkę ze znajomymi.
Ale nawet gdyby przyjąć, że istnieje jakaś korelacja - tak hipotetycznie.
To nie bardzo widzę związek pomiędzy wyborem jakieś daty dla określenia prawdopodobnego dnia urodzin psa, a śmiercią jego właściciela.
To był jakiś wyjątkowy pies?
Był on jakoś szczególnie związany z ojcem autora tematu?
Zachowywał się jakoś szczególnie dziwnie w ostatnich dniach życia tego człowieka?
Może chociaż po jego śmierci dziwnie się zachowywał?
Cokolwiek. Co mogło by dać jakiś punkt zaczepienia pomiędzy człowiekiem, zwierzęciem i datą 26 maja.
Pomijam tu fakt, że data przyjścia na świat tego psa wcale nie musiała być wymyślona, bo pies faktycznie mógł wtedy właśnie się na nim pojawić, a ojciec autora mógł wiedzieć o tym od człowieka, od którego psa kupił.
Co nadal nie daje choć cienia powodu do rozważań na temat tej daty.
A propos dat.
Jeśli mam być szczery, to dla mnie bardziej frapujący jest fakt założenia tego tematu, zaledwie 10 dni (jeśli dobrze liczę), po śmierci ojca autora tematu.
I to w formie cyt."Chciałbym wam opisać dosyć ciekawy przypadek (...)"
No ale to jakby nie moja sprawa, bo każdy z nas ma inną wrażliwość.
Co nie zmienia faktu, że jest to dla mnie dziwne.