Co kto lubi, chociaż zastanawiam się - po co pić wodę z kranu, skoro można ją pić z butelki?
Rozumiem, że pytanie dotyczy szczególnych przypadków, w których butelki z wodą akurat brak, a pić się chce.
Czy nie?
Chodzi o zamianę tej butelkowej wody na kranówę?
To jakoś taniej wychodzi, czy jak? Pytam, bo niespecjalnie czuję problem i staram się zrozumieć jego sedno.
Ja kranówy nie piję, bo chociaż niespecjalnie dbam o swoje zdrowie, to jednak jej smak jakoś mnie nie zachęca do chłeptania pod kranem.
Ale były czasy, kiedy biegając w krótkich gatkach po podwórku w upalny dzień, litrami pijałem wodę z pompy (to takie ustrojstwo, których dawniej było pełno wszędzie - pod każdym blokiem w mieście, a dzisiaj trudno to to uświadczyć).
Smakowała ta woda tak syfsko, jak to tylko było możliwe i pewnie miała mnóstwo zarazków i innych chlorów oraz metali ciężkich ale za to doskonale gasiła pragnienie (a przy okazji wyrabiała krzepę,- bo trzeba było jednak chwilę machać tą wajchą, żeby woda poleciała i szybkość - bo jak się samemu wajcha machało, to trzeba było zdążyć, żeby się móc napić.