„W świecie paranormalnym rzadko zdarza się coś nowego o czym można by napisać. Ciągle tylko duchy i duchy – nudne, codzienne śniadanie poszukiwacza zjawisk paranormalnych. Tym bardziej nie często mamy szansę obserwować odkrywanie nowego fenomenu. Możemy widzieć znane już zjawisko, zdobywające nową popularność przez programy takie jak „Ghost hunters” albo „Paranormal activity”. Ale to nie to samo co prawdziwe powstawanie nie dokumentowanego wcześniej wydarzenia.
Jednak w roku 2009 strona www.listverse.com ogłosiła „Czarnego człoweka-patyczaka” jako jednego z dziesięciu najdziwniejszych współczesnych fenomenów paranormalnych. Lista, która zawierała Czarnookie Dzieci, Człowieka z Głową Psa i inne kryptydy natychmiast wywołała dyskusję dotyczącą włączenia do niej Czarnego Człowieka-patyczaka. Jak się okazuje, świat miał coś do powiedzenia na temat nowego zjawiska.
Czarny człowiek-patyczak jest po prostu... Chodzącym patyczakiem, takim jakiego narysowałoby dziecko, albo dorosły będący plastycznym antytalentem. Płeć istoty nasuwa się sama z siebie jako męska, jednak tak naprawdę zdają się być one raczej bezpłciowe.
Postaci opisywane są zwykle jako niezwykle wysokie, ciemne, pozbawione jakichkolwiek rysów twarzy i ciała oraz niesamowicie szczupłe. Ich pojawienia się były dokumentowane na forach i stronach internetowych od 2008 roku. Opisy nie zgadzają się z wzmiankami na temat cienistych ludzi. Całkowity brak dokumentacji fotograficznej lub filmowej wyklucza domysły, że mógł zostać stworzone do celów jakiejś reklamowej kampanii. Zdają się także nie być przywiązane do jednego miejsca, doniesienia o nich spływają z całego świata. Inaczej niż miejskie legendy, opowieści te nie posiadają morału ani poczucia ironii.
Powtarzają się w nich następujące motywy: Spotkanie ma miejsce na opustoszałej drodze, lub w alei odległej od jasnych świateł i wścibskich oczu. Świadkowie utrzymują, że nie byli zmęczeni. Postaci poruszają się płynnie, jakby sunąc. Nie wydają dźwięków, ale powietrze wokół nich zdaje się być naładowane elektrycznością.
Ludzie-patyczaki zdają się nie interesować ludźmi, dopóki nie zostaną sprowokowane, lub zorientują się, że są obserwowane. Wtedy szybko uciekają lub, w rzadkich wypadkach, gwałtownie ruszają w stronę obserwatora. Nie został jednak udokumentowany żaden przypadek człowieka dotkniętego, lub zranionego przez istotę.
Jedyne oznaki ich intencji to doniesienia o niejasnym uczuciu wrogości, choć niektóry uważają, że ma to związek z zaburzeniami ciśnienia atmosferycznego/barometrycznego, które często towarzyszą obserwacji.
Czy są paranormalne? Ciężko to stwierdzić. Raczej nie da się ich połączyć ze znanymi, nawiedzonymi miejscami i większość obserwacji nie jest połączona z innymi upiornymi zjawiskami. Zdają się być po prostu istotami egzystującymi na jakiejś innej płaszczyźnie rzeczywistego świata, jednak nie będącymi żadnego rodzaju duchami.
Fenomen czarnego człowieka-patyczaka jest dość nowy i niewystarczająca ilość danych i dowodów została zebrana, by choćby spekulować czym są i dlaczego nas odwiedzają. Oraz co robią, kiedy już znikają nam z oczu...
Zamieszczone na forach relacje naocznych świadków:
„Wczoraj o 20:30, kiedy już miałem wychodzić z biura, usłyszałem bardzo dziwny, buzujący dźwięk dochodzący z zewnątrz, który zmusił minie do wyjrzenia i sprawdzenia jego pochodzenia. Kiedy spojrzałem w stronę z której dochodził, zauważyłem wysoki, bardzo szczupły cień w kolorze miedzianym. Po chwili stania w bezruchu zaczął iść w stronę światła.
W tym momencie zacząłem bardzo się bać, ponieważ mogłem wyraźnie zobaczyć, że nie była to normalna osoba. Postać nie miała twarzy i ciało zrobione jakby z jednego kawałka patyka. Pobiegłem szukać telefonu, aby zrobić zdjęcie i ku mojemu zaskoczeniu gdy wróciłem, ta psotać była wyższa od ściany budynku (jednopiętrowego) i rozciągała się, aż osiągnęła wysokość okien drugiego piętra sąsiedniego budynku. Nagle skoczyła na ścianę i zaczęła się wspinać aż na dach, gdzie straciłem ją z oczu. Słyszałem bzyczenie jeszcze przez jakiś czas aż zupełnie zaniknął. Zdążyłem zrobić zdjęcia. Spędziłem cały wieczór zastanawiając się co to mogło być, jednak nadal nie mam pojęcia, czego mogłem być świadkiem”
„W 1982, kiedy byłam studentką pielęgniarstwa w Szpitalu Weawerley, w Essex, zauważyłam „patyczakowatą postać”, kiedy wracałam którejś nocy do domu. Zapętliło się (?) przez ulicę, jakby było przyciśnięte do ściany. Zatrzymało się, kiedy mnie dostrzegło, podniosło ramiona w geście przestrachu i szybko zeszło w podszycie (lasu). Było bardzo wysokie i chude, z niesamowicie długimi ramionami i nogami oraz bardzo małą, owalną głową. Zupełnie czarne, bez ubrania, które mogłabym dostrzec. Nie zobaczyłam twarzy, choć poruszało się bardzo blisko lampy ulicznej i było dobrze oświetlone. Byłam przerażona, a do dziś, nikt mi nie wierzy.”
Zainteresowałam się tym tematem po tym, jak natknęłam się na filmik „Strange large creature (slenderman/alien) scaling side of building in Russia 2013”. Nieprawdziwy, ale niepokojący. Na youtube można znaleźć mnóstwo sfabrykowanych filmów przedstawiających inspirowaną slendermanem, komputerową kreaturę łażącą po blokach (z jakiegoś powodu głównie w Rosji). Najprostszym wytłumaczeniem jakie mi się nasuwa, to rozciągnięty, ludzki cień (wcale nie musi być szary, w światłach lamp ulicznych cienie często zdają się rdzawe, tak jak to opisane zostało w jednej z relacji). Możliwość istnienia takiego stwora wydaje mi się równie niedorzeczna co istnienie człowieka-mrówki, dlatego wrzucam głównie jako ciekawostkę.
Źródła:
http://ghosts.org/th...man-phenomenon/
http://www.67notout....-our-world.html
Użytkownik JennyMandeville edytował ten post 20.06.2015 - 17:49