Jak myślicie zaczyna się to, co na zachodzie? Terror islamski?
Bardzo wątpię. Zwróćmy uwagę na kontekst z jakim mamy do czynienia. Chodzi o najnowszą sytuację w polityce międzynarodowej dotyczącą Iranu. W skrócie, za rządów Baracka Obamy doszło do podpisania tzw. porozumienia nuklearnego między Stanami Zjednoczonymi, Rosją, Chinami, Wielką Brytanią, Francją i Niemcami a Iranem w sprawie budzącego kontrowersje irańskiego programu atomowego. Główny amerykański pupil na Bliskim Wschodzie, Izrael, tradycyjnie mający z Iranem na pieńku od momentu powstania swojego państwa, ostro oskarża Iran o zmierzanie do wytworzenia broni atomowej, której mógłby użyć przeciwko Izraelowi, co zdaniem zarówno Izraela jak i USA zaburzyłoby drastycznie równowagę sił w regionie (tak naprawdę prawdopodobnie by ją przywróciło - istnieje więcej przesłanek świadczących za posiadaniem już przez Izrael zaawansowanego arsenału nuklearnego, czemu ten oficjalnie zaprzecza, niż za tym, że Iran faktycznie podejmuje działania w celu pozyskania tego samego rodzaju broni). Iran zarzeka się, że program prowadzony jest w celach cywilnych (energetyka atomowa). W końcu doszło do porozumienia w wyniku którego Iran zobowiązał się do ograniczenia swojego programu i dopuszczenia inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (którzy nie potwierdzili obaw izraelskich) w zamian za stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji ekonomicznych. Wszystko było pięknie do czasu objęcia urzędu przez Donalda Trumpa, który obrał mocno proizraelski kurs w polityce zagranicznej i postanowił storpedować porozumienie pod pretekstem rzekomego łamania go przez Iran w postaci testowania technologii balistycznych (które nie były objęte porozumieniem, więc wcale nie są jego złamaniem). Amerykańskie sankcje zostały przywrócone, podczas gdy reszta sygnatariuszy woli pozostać przy porozumieniu. I tutaj zaczęły się amerykańskie, oficjalne i nieoficjalne, naciski na państwa i przedsiębiorstwa europejskie planujące wkroczenie na nowo otwarty, chłonny rynek irański by te plany biznesowe zarzucić (grozi się nakładaniem sankcji również na podmioty spoza Iranu współpracujące z Iranem), czemu więksi gracze się opierają. Co mogła zrobić w tej sytuacji biedna Polska, mocno zacieśniająca ostatnio więzy polityczne i militarne z USA w obliczu rzekomego zagrożenia ze strony Rosji? Oczywiście wszelkie plany współpracy z Iranem jakie kreśliły polskie przedsiębiorstwa państwowe z sektora energetycznego, jak PGNiG i PKN Orlen, zostały zrewidowane (jak dotąd współpraca ograniczyła się tylko do jednostkowych dostaw gazu i ropy do polskich portów). Pomimo podkreślania potrzeby dywersyfikacji źródeł pozyskiwania gazu, surowiec irański został uznany za nieperspektywiczny, będziemy się dywersyfikować oczywiście za pomocą gazu amerykańskiego (którego sektor wszedł właśnie w bujny rozwój, w związku z tym trzeba go gdzieś sprzedać). Nie jest jeszcze pewne jak ostatecznie zachowa się UE, której jesteśmy członkiem, a która była dodatkową stroną porozumienia i również zobowiązała się znosić sankcje ekonomiczne, co mimo wszystko umożliwi polskim prywatnym przedsiębiorstwom na inwestycje w Iranie. Do tego "Stany Zjednoczone planują zorganizować w dniach 13-14 lutego w Polsce międzynarodową konferencję, poświęconą pokojowi i stabilności na Bliskim Wschodzie, ze szczególnym uwzględnieniem wpływów Iranu w regionie", jak oświadczył amerykański sekretarz stanu, na którą państwa bliskie Iranowi, nie wspominając oczywiście o samym Iranie, zapewne nie zostaną zaproszone i która sprowadzi się do powtarzania znanych już sloganów o irańskiej destabilizacji i zagrożeniu dla Izraela oraz pragnieniu wszystkich zgromadzonych zachowania pokoju i równowagi w regionie. No i to jest to cała "zdrada".
https://www.defence2...dziesiat-panstw
Zwróćmy także uwagę na to, że Iran jest krajem szyickim, jedynym posiadającym tak przeważająca większość szyicką i prowadzącym aktywną politykę zagraniczną, w związku z czym poczuwa się do roli protektora szyitów i koncentruje się na zapewnieniu sobie wpływów wśród nich i w ich otoczeniu w regionie, do którego zalicza się głównie Irak, Syria i Liban, główna oś sporu z pobliskim Izraelem. Zdecydowana większość muzułmanów to sunnici, również większość migrantów muzułmańskich poza Bliskim Wschodem zalicza się do tej grupy, wszystkie organizacje terrorystyczne znane z przeprowadzania w ostatnich latach zamachów na Zachodzie to organizacje sunnickie z zapleczem w krajach i środowiskach sunnickich. Iran, zainteresowany sytuacją na własnym podwórku i unormowaniem relacji ze światem zachodnim (który dałby zastrzyk inwestycji i technologii do izolowanej przez lata gospodarki) nie ma żadnego interesu w popieraniu działań terrorystycznych przeciwko społeczeństwom zachodnim, byłby to wyjątkowo idiotyczny strzał w stopę. Najprawdopodobniej mamy więc do czynienia z działającym samodzielnie, niezrównoważonym sprawcą, żywo zainteresowanym polityką międzynarodową, bądź niewielką grupą takich, niekoniecznie nawet będących muzułmanami. Ostatni przykład słynnego polskiego nożownika nie powinien pozostawiać złudzeń, co do tego, że takie jednostki się zdarzają i będą się zdarzać. Ten "zamach" jest tak kuriozalny, że ciężko oczekiwać żeby nawet chciano wykorzystać to propagandowo przeciwko Iranowi, choć nie można wykluczyć nagłówków o "inspirowaniu przez irański ekstremizm", znając ludzką naiwność.