Źródło grafiki: gatloc.wordpress.com
[...]
Najbardziej tajemniczą siłą we Wszechświecie, spośród znanych współczesnej nauce, jest grawitacja. Ogólna Teoria Względności opisała ją jako oddziaływanie zakrzywienia przestrzeni spowodowane przez masę. Nie znaleziono jednak jak dotąd cząstki, mitycznego grawitonu, który byłby odpowiedzialny za przenoszenie oddziaływania, tak jak ma to na przykład miejsce w przypadku oddziaływania elektromagnetycznego. Co więcej, znane zasady działania grawitacji załamują się w ekstremalnych warunkach, na przykład w sąsiedztwie czarnych dziur.
Grawitacja wydaje się immanentną cechą natury Wszechświata. W największym skrócie, opisuje ona jego wbudowane dążenie do porządku. To, że materia się wzajemnie przyciąga, a nie odpycha stanowi sygnał wskazujący intuicyjnie kierunek rozwoju i zarazem posiadający poważne konsekwencje filozoficzne. Oto Wszechświat dąży do stanu pierwotnego i stara się przeciwdziałać tajemniczej a zarazem złowrogiej iskrze, która wprowadziła go w ruch.
[...] Zadaniem inteligentnego życia jest być może powstrzymanie ekspansji Wszechświata [...]. Teraz spójrzmy na to całościowo, z uwzględnieniem tego, co zostało napisane o grawitacji. Dodajmy do tego rozważanie nad czasem. Czymże innym jest on jak nie miernikiem zmian? Jeśli wyobrazimy sobie układ, w którym panuje doskonały bezruch, to przestaje mieć znaczenie czy czas w nim płynie, czy nie. Najbardziej fascynujące jest w tym to, że teraźniejszość jako taka nie istnieje. Gdy człowiek próbuje się zastanowić nad jakąś chwilą, uchwycić jakiś szczególny moment, natychmiast owa chwila jest już przeszłością.
Dla ludzkiego umysłu liczy się tylko możliwa do wyobrażenia przyszłość oraz zapamiętana przeszłość. Zauważmy, że pomiędzy oboma tymi pojęciami nie ma aż tak wielkiej różnicy. Jeśli pomyślimy o tym, co będzie za miesiąc – odliczając rzecz jasna nagłe zdarzenia losowe – jesteśmy sobie w stanie wyobrazić w miarę jednorodny obraz. Podobnie jesteśmy w stanie odtworzyć zdarzenia sprzed miesiąca. Im jednak dalej od chwili „zero” zarówno w jedną, jak i drugą stronę, tym bardziej obraz rzeczywistości staje się rozmyty. W naszych umysłach istnieją wydarzenia przyszłe i przeszłe, posortowane niczym książki na półkach. W tym się skupia istota fenomenu świadomości – miłym poczuciu, że znajdujemy się tu i teraz, że jesteśmy cząstką Wszechświata.
Zauważmy też, że ludzki umysł, świadomość, jest jedynym systemem w środowisku naturalnym rejestrującym upływ czasu. Materia nieożywiona, rośliny ani prymitywne organizmy nie posiadają takiej cechy. Dla nich czas de facto nie istnieje, funkcjonują one niczym tryby w wielkiej maszynie.
O ile rzeczywiście jest tak, że życie powstało jako naturalna siła wytworzona przez Wszechświat po to, by zatrzymać jego ekspansję albo po to, by doprowadzić do powstania Czegoś, to wykonujemy plan nieświadomie. W tym Wszechświecie, który sam z siebie próbuje powrócić do stanu anomalii, a jedynym wewnętrznym źródłem zapisu jest ludzka świadomość i jej płody, istnieje tylko jeden sposób na posiadanie poczucia, że życie ma sens. Uwierzenie w silną wersję zasady antropicznej i nieprzejmowanie się niczym. Jeśli bowiem Bóg-Wszechświat zaplanował to wszystko, to nasza misja musi się udać.
http://www.tunguska....nienie-ma-sens/