Skocz do zawartości


Zdjęcie

"Afera solna" - temat zastępczy; GMO


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
22 odpowiedzi w tym temacie

#16

Hanzō.
  • Postów: 117
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Skoro Tusk wraz z rządem próbują pokryjomu przejść z ustawą o GMO, to może powinniśmy się zebrać i wyjść na ulice z hasłami: "precz z GMO". Jeżeli będziemy nie ustępliwi to osiągniemy sukces, a przy okazji może uda się też zwrócić na ten problem uwagę tych którzy w tej sprawie są mało poinformowani lub też nie posiadają żadnej świadomości czym tak naprawdę jest GMO.

Może to dziwnie zabrzmi, ale według mnie jest właśnie ten czas, w którym to my musimy wziąć nasz los we własne ręce i pokazać rządzącym, iż nie jesteśmy jakimś ślepym bydłem idącym na obój, ale istotą ludzką, potrafiącą podejmować wspólnie wielkie decyzje.

Pozdrawiam ;]
  • 1

#17

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Radzę dowiedzieć się najpierw jak jest a potem dopiero wydawać wyroki. Wypada przeczytać artykuł podany przez lynxa z którego można się dowiedzieć, że:

Organizacje zwalczające GMO nie wiedzą/nie chcą wiedzieć o tym, że prawo unijne daje pewne możliwości wprowadzenia ograniczeń dotyczących GMO, z których korzystają takie kraje jak Austria czy Węgry, a z których dotychczas polski ustawodawca nie korzystał. Zamiast tego preferowano metodę prostych zakazów, których sprzeczność z prawem unijnym była wręcz rażąca. Tak, więc aby z przysługującego nam prawa można było skorzystać, najpierw należy je wprowadzić w życie

A co do tego artykułu z zmiannaziemi. Ten portal jest niewiarygodny i robi ludziom wodę z mózgu. Wartość prezentowanych tam artykułów jest bardzo niska. Zwyczajnie podaje się jakieś fakty albo półprawdy i nie tłumaczy się ich. Samo podanie takich informacji bez ich skomentowania jest nieuczciwe. W ten sposób wtłacza się strach w umysły ludzi, tak żeby utwierdzić ich w przekonaniu że wszyscy naokoło chcą ich truć i zniewalać.
Weźmy taki fragment:

Przypomnijmy, że w krajach, w których operuje Monsanto, wiodący dostawca nasion GMO, korporacja uważa nasiona za swoją własność intelektualną strzeżona patentem.

Nic nienormalnego. Również wiele leków jest opatentowanych.

Monsanto wynajmuje detektywów, którzy ścigają rolników nawet wtedy, gdy znajdą fragment pola z roślinami odpowiadającymi ich opatentowanemu genotypowi.


Jasne, jak znajdą jedno źdźbło żyta wyrośniętego z nasion monsanto to rolnik zostanie ukarany. Tak nie jest. Chodzi tutaj tylko o to, że niektórzy rolnicy obsiewają swoje pola ziarnem gmo a jak przychodzi co do czego to twierdzą, że przypadkowo pszczółki zapyliły im uprawy. Każda firma chroni swoje towary czy są w legalnym obrocie.

Jeżeli będziemy nie ustępliwi to osiągniemy sukces, a przy okazji może uda się też zwrócić na ten problem uwagę tych którzy w tej sprawie są mało poinformowani lub też nie posiadają żadnej świadomości czym tak naprawdę jest GMO.


Czyli tacy jak ty.

Użytkownik Wszystko edytował ten post 28.02.2012 - 16:41

  • -7



#18

Alembik_Vina.
  • Postów: 1030
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Żyto i kukurydza są wiatropylne. Geny modyfikowanych genetycznie roślin mogą przebywać setki kilometrów drogą powietrzną.
  • 2

#19

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Czytać, a nie wierzyć w bzdury ze zmiannaziemi. Może jeszcze będziecie podawać strony projektu cheops albo nautilusa?

Każdy zapewne słyszał o potwornych patentach korporacji wytwarzających nasiona genetycznie modyfikowanych zbóż. Patentem nie są objęte odmiany czy gatunki, ale konkretne modyfikacje, sekwencje DNA. Od dłuższego już czasu straszeni jesteśmy umowami licencyjnymi które mają spowodować uzależnienie rolnika od danego dostawcy oraz uniemożliwiają zachowanie nasion do wysiewu na kolejny rok.

Patent to nic innego jak rodzaj prawa autorskiego. Patentuje się już w zasadzie każdy wynalazek, patentuje się leki ratujące życie. Pogodziliśmy się z tym i nikt tego nie kwestionował. Nagle, od czasu wprowadzenia upraw GMO, patenty stały się złe. Wszyscy godzimy się na to by zapłacić artyście za jego pracę, godzimy się płacić za programy komputerowe i inne produkty, które często chronione są prawem patentowym/autorskim. Gdy przychodzi do zapłaty za wynalazek, jakim jest roślina genetycznie modyfikowana, tego już nie potrafimy zaakceptować. Ale czy ten „problem” dotyka w rolnictwie tylko GMO, jak usiłuje się nam wmówić? Otóż nie.

W Polsce od 26 czerwca roku 2003 obowiązuje ustawa o ochronie prawnej odmian. Wprowadza ona regulacje prawne mówiące o tym, iż jedynie hodowca ma prawo do zarobkowego korzystania z odmian zbóż. Firmy hodowlane ponoszą duże nakłady finansowe oraz intelektualne w celu tworzenia nowych odmian. Aby mogły prowadzić swoją działalność wprowadzono system opłat licencyjnych za udostępniany materiał.

Prawo zostało tak skonstruowane, iż rolnik na własne potrzeby może rośliny uprawiać, rozmnażać bez podpisywania umowy licencyjnej. Zdecydowana większość rolników plony ze swoich upraw sprzedaje, a więc czerpią zyski z nakładów pracy jakie włożyli, ale również czerpią zyski z pracy hodowcy, którego odmianę uprawiali. Dlaczego w takim razie sprzeciwiamy się opłatom licencyjnym dla hodowcy? Czy rolnik oddaje konsumentom za darmo swoje płody rolne?

Rolnik jest obowiązany podpisać umowę licencyjną z hodowcą, która zazwyczaj ważna jest rok lub więcej, jeśli umowa została odpowiednio skonstruowana. Dzięki ochronie autorskiej odmian, rolnik zobowiązany jest do wnoszenia opłat za korzystanie z danej odmiany, a jeśli tego nie zrobi popełni przestępstwo, takie samo jakby nielegalnie kopiował płyty z muzyką czy oprogramowaniem.

Z opat licencyjnych zwolnieni są rolnicy posiadający gospodarstwa o powierzchni poniżej 10ha. Rolnik może zachować materiał siewny na kolejny rok, jeśli zawarł taki zapis w umowie licencyjnej, jeśli jednak nie ma takiego zapisu w umowie, powinien zapłacić hodowcy 50% wartości umowy licencyjnej. Gdy rolnik zachowa materiał siewny na kolejny rok i nie zapłaci hodowcy, powstaje odpowiedzialność cywilna. W najłagodniejszym przypadku odszkodowanie wynosi 300% opłaty licencyjnej.

Do kontroli rolników oraz umów licencyjnych została powołana Agencja Nasienna. Jeśli rolnik nie wie jaką odmianę uprawia na polu, zostaje ona zidentyfikowana na jego koszt, a następnie rolnik wnosi odpowiednie opłaty właścicielowi odmiany.

Jak widać nie tylko rolnicy uprawiający GMO w USA czy innych krajach są obowiązani płacić za nasiona właścicielowi danej odmiany. Inną kwestią jest to, iż każdy szanujący się rolnik doskonale wie, iż warto kupować co roku nasiona od hodowcy, które zapewniają wyższą wydajność. Wynika to z bardzo dobrze znanego zjawiska depresji inbredowej, mówiąc „po polsku” kolejne pokolenia roślin mają gorsze właściwości, zazwyczaj dając niższy plon.

Warto również zwrócić uwagę na zdecydowanie wyższe koszty wprowadzania na rynek odmian GMO. Zrozumiałe jest, że nasiona te są droższe, a hodowca musi mieć gwarancję zwrotu poniesionych kosztów, bo w innym przypadku najzwyczajniej by zbankrutował. Co więcej, dzięki temu, że hodowca czerpie zyski z wprowadzania nowych odmian, może większą ilość środków przeznaczyć na rozwój kolejnych, które będą jeszcze bardziej wydajne i bardziej przystosowane do lokalnych warunków. Wbrew pozorom przynieść to może korzyści również dla rolnika, który będzie miał dostęp do coraz lepszych odmian, no i nam konsumentom.

Czy powstałby iPad, iPhone, itd, gdyby nie wcześniejsze chronione prawem wynalazki firmy Apple za które konsumenci zgodzili się płacić? Dzięki temu, że właściciel jakiegoś procesora może zarobić na swoim opatentowanym wynalazku, pieniądze może dalej inwestować w rozwój kolejnych technologii. Nie tylko wynalazcy żyje się lepiej ale i nam konsumentom dzięki rozwojowi coraz lepszych i sprawniejszych urządzeń. Czy mam rozumieć, iż chcemy dążyć do rozwoju, ale rolnictwo ma stać w miejscu?

Na koniec zastanawiam się nad kilkoma kwestiami dotyczącymi umów licencyjnych między rolnikiem a spółką hodowlaną? Jak w naszej gospodarce rynkowej ma wyglądać funkcjonowanie spółek hodowlanych, które nie czerpałyby zysków z umów? Kto ma finansować ich działalność? Co jeśli zbankrutują, kto ma wtedy odpowiadać za wytwarzanie nowych odmian odpornych np. na pojawiające się nowe choroby? Itp.
http://gmo.blog.poli...ractwo-na-roli/
  • -2



#20

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Żyto i kukurydza są wiatropylne. Geny modyfikowanych genetycznie roślin mogą przebywać setki kilometrów drogą powietrzną.

Nigdzie jeszcze nie natrafiłem na informacje o modyfikowanym życie. Jeśli jednak chodzi o kukurydzę, to pojedyncze ziarna jej pyłku mogą się przenosić na odległość ok. 30 km, zanim stracą zdolność do zapylania. Jednak ze względu na fakt, iż do zapylanie potrzeba większej ilości ziaren pyłku, dystans na jakim może dochodzić do krzyżowania się genów ograniczony jest do ok. 200 metrów. Źródło.

Użytkownik Lynx edytował ten post 28.02.2012 - 17:34

  • 0



#21

livin.
  • Postów: 532
  • Tematów: 11
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Temat juz istnieje -_- http://www.paranorma...nzy-spozywczej/
Nie mozna tego połączyć?

Użytkownik livin edytował ten post 28.02.2012 - 17:47

  • 0



#22

Alembik_Vina.
  • Postów: 1030
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Patentem nie są objęte odmiany czy gatunki, ale konkretne modyfikacje, sekwencje DNA

Tak i co z tego? Pyłki zbóż mogą przebyć setki kilometrów. Dojdzie do tego, że nie będzie można wielokrotnie użyć materiału siewnego. Zresztą kilkaset lat temu Polska była spichlerzem europy, choć ludzie siali te same ziarno które zebrali. Nie było żadnych praw do nasion, patentów i innego gówna a mimo to wszyscy żyli w dostatku.

Wynika to z bardzo dobrze znanego zjawiska depresji inbredowej, mówiąc „po polsku” kolejne pokolenia roślin mają gorsze właściwości, zazwyczaj dając niższy plon.

Akurat wiesz dużo o produkcji nasion :D Kolejne pokolenie roślin powinno mieć z założenia identyczne właściwości, jeśli jest to odmiana niemieszańcowa, lecz zwyczajna. Większość roślin po zebraniu nasion i ponownym ich siewie wydaje identyczne plony, ale muszą to być odmiany niemieszańcowe, wielopokoleniowe.

Zrozumiałe jest, że nasiona te są droższe, a hodowca musi mieć gwarancję zwrotu poniesionych kosztów, bo w innym przypadku najzwyczajniej by zbankrutował. Co więcej, dzięki temu, że hodowca czerpie zyski z wprowadzania nowych odmian, może większą ilość środków przeznaczyć na rozwój kolejnych, które będą jeszcze bardziej wydajne i bardziej przystosowane do lokalnych warunków.

Tak, monopolizacja rynku, monopolizacja rolnictwa, monopol na śmierć i życie. Rolnik będzie mógł oszczędzić na środkach owadobójczych, gdyż nawet dla owadów rośliny będą trująca, na fungicydach, bo będą tak pyszne, że nawet grzyb ich nie ruszy. Będzie mógł spryskać ziemię roundupem i nie chrzanić się z chwastami, bo przecież będzie hodował kukurydzę odporną na roundup. Możesz mnie nazywać paranoikiem. Ale ta paranoja jest w pełni uzasadniona. Przecież żywność jest w dzisiejszych czasach marnowana na niespotykaną skalę! To Twój system, który tak zachwalasz sprawia, że na jednych kontynentach ludzie głodują a na drugich harują na żarcie, które później wywalają. Zastanów się, czy te 5% plonów więcej jest potrzebne i po co? Żeby eksperci od gospodarki znów mogli obniżyć cenę żywności a przy tym obniżyć pensję i wyznaczyć kolejne, nowe podatki? Absurd! Dlatego mówię nie, GMO.
  • 3

#23

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nic nienormalnego. Również wiele leków jest opatentowanych.


No dla Ciebie nic nie jest nienormalnego. Zwykłe od wielu lat stosowane preparaty, w USA ogólnie dostępne jako suplementy diety...u nas są przejmowane przez koncerny farmaceutyczne i sprzedawane jako leki bez recepty. Koncerny narzucają wysokie ceny, dają minimalną dawkę i cieszą się dochodem, sprzedając coś co w ogóle nie ma żadnego działania. I kasa leci.

To, że my możemy je nadal nabyć na allegro nic nie znaczy. To nie jest dowód na to, że są dostępne. To znak tylko na to, że ludzie je sprzedają nielegalnie.

Wedle polskiego prawa, wystarczy trochę większa dawka witaminy i jest to już lek a nie suplement. A dawki są tak nisko ustawione, że więcej tej dawki wystrasz niż wchłoniesz. Co do wyciągów z roślin, niektóre w ogóle są z zasady zakazane jako suplement.

Tu chodzi tylko o kasę. Efekt jest taki, że jak przychodzi grypa to biorę 4 tabletki na raz popularnego leku bez recepty. Mimo, że producent bierze gwarancje za jedną tabletkę, więcej nie zaleca bo nie chce brać odpowiedzialności za nic. Czyli krótko mówiąc, chce dużo zarobić, sprzedać coś co nie działa, i nie wziąć za nic odpowiedzialności. Ważniejsze jest by owy preparat nie szkodził niż leczył. Jak wezmę jedną to zostanę z grypą, taki mam wybór. A jak idę do lekarza to sam lekarz zaleca większe dawki !

Ale co tu gadać, Ty masz swój świat, wszystko chwalisz, wszystko Ci pasuje, rząd światowy najlepiej, czip w dupę i jazda.

Użytkownik Xellos edytował ten post 02.03.2012 - 17:10

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych