Czy bankierzy z USA i W. Brytanii doprowadzili do wybuchu II wojny światowej?
W niektórych dyskusjach dotyczących np. wydarzeń z 11 września, czy interwencji USA na Haiti jeden z użytkowników naszego forum – Muhad – twierdzi, że za tragedię II wojny światowej odpowiadają niektórzy pochodzący z państw anglosaskich bankierzy, którzy poprzez finansowanie borykającej się z trudnościami ekonomicznymi III Rzeszy doprowadzili do wybuchu II wojny światowej i w konsekwencji do wszystkich związanych z tym wydarzeniem tragedii. Muhad sytuuje swoje wnioski w szerszym kontekście twierdząc, że większość, jeśli nie wszystkie wojny wybuchały na skutek manipulacji osób chcących wzbogacić się na konfliktach zbrojnych. Nie zgadzam się z tymi twierdzeniami i chciałbym poniżej wyłożyć moje stanowisko.
Chciałbym również zastrzec, że nie bardzo interesuje mnie ochrona dobrego imienia jakichś przemysłowców czy finansistów. Natomiast razi mnie gdy ktoś manipuluje faktami historycznymi w celu udowodnienia karkołomnych tez potrzebnych do czegoś mu z takiego czy innego powodu. W tym akurat wypadku przypisywania finansistom odpowiedzialności za śmierć milionów ludzi służyło jako argument wspierający tezę, że skoro są oni tacy źli to pewnie byliby gotowi także na wysadzenie World Trade Center i wojny na Bliskim Wschodzie. Żeby skazać kogoś za kradzież kury trzeba mieć niezbite dowody, ale żeby oskarżać Busha o to, że to on zburzył WTC i wywołał dwie wojny tylko po to żeby wraz z kilkoma kolesiami się wzbogacić, wystarczy zasugerować, że jego dziadek rękami jakiegoś Hitlera wymordował miliony ludzi. A skoro tak to w ogóle wszyscy oni są źli i cokolwiek się dzieje jest częścią ich planu na zgubę ludzkości. Do tego niestety sprowadza się część argumentacji niektórych „poszukiwaczy prawdy” i w moim przekonaniu dzieje się to ze szkodą dla rzeczowej debaty na te trudne tematy.
Muhad opiera swoje twierdzenia o genezie II wojny światowej głównie na tekście zamieszczonym na stronie NPP
Dlatego do twierdzeń w tym tekście zamieszczonych i do komentarzy Muhada chciałbym się odnieść przede wszystkim. Ale po kolei...
Ażeby rozstrzygnąć o prawdziwości eksponowanych przez Muhada tez musimy odpowiedzieć na kluczowe pytanie, czy kontakty handlowe koncernów zachodnich z koncernami z III Rzeszy a nawet rzekome finansowanie NSDAP przez bankierów zachodnich naprawdę mogły istotnie przyczynić się do sukcesu politycznego Hitlera i wzrostu potęgi Niemiec?
Autorzy tekstu ze strony KPP po podaniu kilku przykładów rzekomej współpracy podają nam na tacy wniosek:
Ale brakuje w tekście przedstawienia jakiegokolwiek związku przyczynowego pomiędzy przesłankami (rzekoma współpraca) a podanym przed chwila wnioskiem. Brak na przykład dowodu na to, że wsparcie koncernów było czymkolwiek poza zwykłymi kontaktami handlowymi, że było choćby istotne, a co dopiero faktycznie „gigantyczne”. W ogóle brak jakiegokolwiek dowodu na to, że ta współpraca miała jakikolwiek istotny wpływ na wzrost potęgi Rzeszy. Jednak autorzy tego tekstu przynajmniej zaznaczyli, że w ich mniemaniu bez tej pomocy Hitler „prawdopodobnie” nie zdobyłby władzy i nie rozpoczął wojny. Muhad zdaje się już nie mieć takich wątpliwości.Bez gigantycznego wsparcia karteli zbrojeniowych, naftowych i banków Wall Street dla partii NSDAP w latach 30-tych, Adolf Hitler nie uzyskałby tak szybko dyktatorskiej władzy i nie mógłby prawdopodobnie rozpocząć II wojny światowej.
Spróbujmy przeanalizować główne tezy tekstu ze strony NPP i twierdzenia Muhada.
Po pierwsze należy oddzielić od siebie dwie kwestie – jedną jest (rzekome) wsparcie finansowe bankierów dla dążącej ku władzy NSDAP, a drugą, zupełnie inną kwestią, jest wsparcie kogokolwiek dla państwa – III Rzeszy w budowie potencjału militarnego. Kwestie te należy analizować osobno.
Po drugie należy zauważyć, że od faktu zdobycia władzy przez Hitlera do zbudowania przez niego potęgi militarnej droga jest daleka, a jeszcze dalsza droga wiedzie od zdobycia władzy do wywołania wojny i prowadzenia jej z sukcesem. Żeby można było zbudować i efektywnie wykorzystać potęgę militarną musi jednocześnie pojawić się bardzo wiele sprzyjających okoliczności natury ekonomicznej, politycznej, społecznej itd. Czytając niektóre wypowiedzi Muhada na ten temat można odnieść wrażenie, że nie zważa on na te inne czynniki a co najmniej bagatelizuje je, eksponując ponad miarę rolę rzekomej pomocy udzielanej Hitlerowi i jego partii, czy państwu niemieckiemu w latach 30-stych.
I. Czy Hitler bez pieniędzy bankierów z zachodu nie doszedłby do władzy?
Tak zdają się sugerować zarówno autorzy z NPP jak i Muhad. Przyjmijmy na razie roboczo, ze owa rzekoma pomoc finansowa faktycznie miała miejsce, załóżmy, że faktycznie tak było. Czy coś z tego wynika? Finanse partii to rzecz nie bez znaczenia, podobnie niewątpliwie było w przypadku NSDAP. Ale ta partia ta była na różnych etapach swojej działalności finansowana z wielu różnych źródeł, przede wszystkim źródeł niemieckich, jak każda partia w swoim kraju. Pamiętajmy też, że w latach 30-stych nazizm nie miał takich konotacji jak dziś i dla wielu ludzi w różnych krajach był atrakcyjna alternatywą dla widocznie w tym czasie niepotrafiących radzić sobie z rzeczywistością Wielkiego Kryzysu władz demokratycznych, a jednocześnie alternatywą dla komunizmu, którego zaprowadzenie na wzór radziecki w drodze rewolucji w państwach zachodu postulowali liczni apologeci Marksa i Lenina. W tej sytuacji prężny ruch narodowego socjalizmu wydawał się wielu ciekawą alternatywą, dobrym pomysłem na naprawę kulejącego świata, a w związku z tym doczekał się wielu wielbicieli, a nawet partii nazistowskich w innych krajach i jak sądzę był także wspierany finansowo przez takich ludzi. Na pewnym etapie Hitler był wspierany, pewnie także finansowo, przez przemysłowców niemieckich widzących w nim łatwą do kontroli kukiełkę mogącą jednocześnie opanować rozsadzający Republikę Weimarską chaos.
I teraz nie bardzo rozumiem, skąd wiemy, że owi zachodni finansiści finansowali NSDAP nie z sympatii dla idei, upatrywania w nim tamy dla bolszewizmu, polityka który będzie działaniami etatystycznymi umacniał pozycję wielkiego przemysłu itd. a akurat dlatego, że przyświecały im złowrogie cele wzbogacenia się na konflikcie zbrojnym tak wielkim, że aż USA się do niego włączy?
Skąd w ogóle wiedzieli że rozchwiana Republika Weimarska rozpocznie po przekształceniu się w III Rzeszę zbrojenia w porozumieniu z ZSRR a dzięki bierności pacyfistycznie nastawionych Francuzów i Anglików zaprzestanie spłacać gigantycznej i zarzynającej Niemcy finansowo kontrybucji (kary za I wojnę) i zadłużenia kraju, że zyska potencjał przemysłowy Nadrenii, Austrii, Czech itd.? Skąd wiedzieli, że Rzesza wykształci genialnych strategów, których doktryna blitzkriegu wywróci do góry nogami ówczesny sposób myślenia o prowadzeniu wojny i że zrobi to skutecznie? Skąd wiedzieli, że jeszcze później po uzyskaniu od Stalina gwarancji, że nie zaatakuje Niemiec (pakt Ribbentrop – Mołotow) zaatakuje Polskę, potem ruszy na zachód a Francja i Anglia nie będą w stanie go powstrzymać i że finalnie do wojny włączy się USA? Skąd to wszystko wiedzieli zanim NSDP stała się jakąkolwiek liczącą się siłą polityczną?
No i na koniec skąd pomysł, że to akurat bez pieniędzy tych konkretnych finansistów Hitler nie doszedłby do władzy, skoro NSDAP była finansowana z bardzo wielu różnych źródeł, przede wszystkim krajowych?
A wreszcie należy zauważyć, że finanse partii są ważne, ale nie są one tym co implikuje sukces polityczny. Hitler zwyciężył dlatego, że umiejętnie zagospodarował nastroje milionów Niemców i zdobył ich poparcie. Zdołał zbudować skuteczne struktury partyjne, bitne i liczne bojówki i umiejętnie nimi zarządzać (nota bene prawdopodobnie Hitler jako socjalista rewolucyjny mogący zdestabilizować Republikę Weimarską był wspierany także przez wywiad sowiecki). Hitler zwyciężył dlatego, że zdołał skutecznie zbudować swoja polityczną siłę a akurat w latach 1932-33 tak ułożyły się w pewnym momencie siły i intrygi polityczne w Rzeszy, że to on wydawał się politycznym graczom najlepszym kandydatem na kanclerza. No i wreszcie zwycięstwo Hitlera zależało od rozbicia głosów koalicji socjalistów i komunistów (którzy mogli go przegłosować w Reichstagu), a tę koalicję rozbił Stalin wydając posłusznym sobie niemieckim komunistom odpowiednie polecenie (do tego wątku jeszcze powrócimy). Także jeżeli już ktoś doprowadził Hitlera do władzy, to Stalin a nie żadni bankierzy. A i tak nie byłoby to możliwe bez całego konglomeratu różnych przyczyn i ich skutków natury społecznej, politycznej, ekonomicznej itd. których nie da się zaplanować ani kontrolować.
Twierdzenie, że Hitler doszedł do władzy dzięki pieniądzom grupy złowrogich finansistów jest co najmniej nadużyciem. W żaden sposób nie oddaje złożoności rzeczywistości i w związku z tym nie jest prawdziwe. Nawet gdyby faktycznie jacyś bankierzy (nota bene niektórzy pochodzenia żydowskiego jak wynika z tekstu na stronie NPP – to dobitnie świadczy o ich „wybitnych” zdolnościach przewidywania skutków swoich działań) w celu wywołania wojny światowej finansowali NSDAP, to ich pieniądze nie były tym co zadecydowało o sukcesie politycznym Hitlera.
II. Czy III Rzesza bez pieniędzy z zachodu i współpracy z zachodnimi koncernami nie osiągnęłaby potęgi militarnej pozwalającej na doprowadzenie do wybuchu konfliktu światowego?
Po pierwsze i najważniejsze mówimy o finansach i przedsięwzięciach w skali państwa. Sfinansowanie i budowa potęgi militarnej to coś o zupełnie innym wymiarze niż finansowanie partii politycznej czy współpraca jednego koncernu z drugim.
TUTAJ Muhad wprost napisał, że to wsparcie ze strony zachodu było przyczyną powstania potęgi Rzeszy. No to już jest całkowite nieporozumienie. Czymże są rzekome finanse od jednego czy drugiego bankiera (no to komu je w końcu przekazywano, NSDAP czy Rzeszy?) w porównaniu z bilansem handlowym całego państwa, wielkością ściągniętych podatków, wielkością produkcji i tym wszystkim co służy do budowy potęgi militarnej danego państwa? Pieniądze z zachodu i wsparcie dla koncernów niemieckich nie mogły odegrać żadnej poważnej roli, nie mogły decydować o „być albo nie być” niemieckiej potęgi militarnej.
Rozwój gospodarczy Niemiec za Hitlera był spowodowany prowadzoną przez niego polityka rozwoju przemysłu zbrojeniowego i masowych zbrojeń, a także wprowadzeniem przymusu pracy przy wielkich inwestycjach np. infrastrukturalnych. Z powyższym w oczywisty sposób wiąże się rozwój potęgi militarnej. Od 1938 roku Rzesza urosła w siłę o potencjał przemysłowy i ludność Austrii, a potem tak samo stało się z Czechami. Ale i tak prawdziwy rozwój Niemiec jako jakościowej i ilościowej potęgi militarnej to w zasadzie dopiero okres bezpośrednio poprzedzający wybuch wojny i lata samej wojny w tym wykorzystywanie przemysłu krajów podbitych, eksploatacja ich surowców i niewolniczej siły roboczej.
I naprawdę nie można sprowadzać genezy militarnej potęgi Niemiec do rzekomych zastrzyków finansowych czy współpracy w jakimś zakresie koncernów zachodnich z niemieckimi. Bardzo byłbym zresztą ciekaw czego miałaby dotyczyć ta współpraca, skoro to raczej Aliantom powinno zależeć na niemieckich rozwiązaniach konstrukcyjnych, a nie odwrotnie, gdyż to właśnie Niemcy w wielu obszarach byli bardziej zaawansowani technicznie niż zachód, który niespecjalnie inwestował w tym czasie w technologie wojskowe (czego pożałował wraz z wybuchem wojny).
Ale żeby mieć potężną armię nie wystarczy sprzęt, broń i amunicja. Trzeba mieć jeszcze wyszkolonych żołnierzy do obsługi tego wszystkiego. Ale jak wiadomo w tym zakresie na Niemcy duże ograniczenia nakładał Traktat Wersalski, żadni bankierzy nic w tej sprawie nie pomogą. Ale pomógł Związek Radziecki, to właśnie dzięki współpracy z ZSRR, które umożliwiło na swoim terytorium prowadzenie szkoleń i manewrów żołnierzom niemieckim późniejsi zdobywcy Europy mieli gdzie nauczyć się prowadzenia wojny nowego typu.
W TYM poście Muhad kładzie nacisk na to, że rozwój Niemiec był możliwy dzięki przewalczeniu ogromnego deficytu, a to stało się dzięki zachodnim bankierom. Takie stawianie sprawy również rozmija się z rzeczywistością, gdyż pomija całkowicie niuanse niemieckiej polityki gospodarczej prowadzonej w okresie międzywojennym. Po pierwsze niemiecki dług znacznie zmniejszył się wskutek anulowania kontrybucji wojennych, a także dzięki denominacji marki. Części zadłużenia w bankach amerykańskich Niemcy (podobnie jak Anglia i Francja) po prostu nie spłaciły, odmówiły spłaty. Odmawiając spłaty naraziły się na trudności w pozyskiwaniu dalszych kredytów (ale proszę mi nie próbować wmawiać, że kredyty kilku, czy nawet kilkunastu prywatnych bankierów zaspokoją potrzeby fiskalne wielkiego europejskiego państwa) i w tej sytuacji nie mogąc uzyskać dewiz potrzebnych do handlu międzynarodowego Niemcy przyjęły politykę wymiany towarowej, barterowej, z innymi państwami (wcześniej też niekiedy spłacały swoje zadłużenie w towarach zamiast w pieniądzu) co im odpowiadało ze względu na to, że potrzebowały dla siebie głównie żywności i surowców (technologię i zaawansowane urządzenia uzyskali już w latach 20 - stych, jeszcze przed kryzysem, gdy Hitler jeszcze siedział w więzieniu albo w piwiarni).
TUTAJ w poście zaadresowanym do Aquili Muhad napisał:
Insynuacje jakoby Hitler sfinansował rozwój wewnętrzny dzięki pieniądzom uzyskanym od Bushów i innych finansistów nie są prawdziwe, ale prawdą jest, że wystarczy poczytać sobie trochę o tych czasach aby się dowiedzieć jak było w rzeczywistości.Skąd Niemcy mieli (Hitler) miał kasę przy ogromnym deficycie budżetowym, kasę na tak ogromne inwestycje? Nie wiesz skąd? Poczytaj sobie Ptysiu o tamtych czasach i o ówczesnym Państwie Niemieckim. To może wtedy przyjmiesz do swojej główki, że za własne pieniądze Hitler nie zbudowałby takiej potęgi. On te pieniądze dostał i może też dojdziesz wreszcie do tego od kogo je dostał. Jeśli uświadomisz sobie ten fakt i uznasz go jako zaistniały, to może zorientujesz się, że finansowanie Hitlera przez rodzinę Busha i ludzi z GB miało charakter spiskowy, bo jak to inaczej nazwac?
Jeśli chodzi o finansowanie rozwoju, to i tutaj Niemcy poradzili sobie.
Po pierwsze w Rzeszy zaprowadzono przymus pracy, a tym wszystkim byłym bezrobotnym stawiającym owe słynne autostrady i Linię Zygfryda płacono relatywnie mało (a i tak byli szczęśliwi). Środki finansowe Rzesza czerpała z dość wysokich podatków jakimi obłożono przedsiębiorców, z licznych pobieranych od Niemców przymusowych i dobrowolnych składek „na bezrobotnych”, nie bez znaczenia był znacjonalizowany majątek licznie zamieszkujących III Rzesze Żydów. Jako, że marka była w tym czasie niewymienialna na inne waluty, jeżeli już posługiwano się nią w handlu międzynarodowym to i tak wracała do Rzeszy (co w efekcie napędzało koniunkturę).
Istotnym instrumentem finansowania inwestycji (szczególnie zbrojeniowych) był pomysł Hjalmara Schachta ministra gospodarki i prezesa Reichsbanku, tzw. Mefo-Wechsel (niem. Metallurgische Forschungsgesellschaft), były to powszechnie stosowane gwarantowane przez państwo papiery wartościowe umożliwiające rozliczanie się bez pomocy gotówki, na zasadzie „spłacimy później, jak już coś podbijemy”. Do tego kredyty w bankach niemieckich. Po zajęciu Austrii i Czech Rzesza przejęła rezerwy złota i dewiz obu tych państw (w samej Austri 78,3 ton czystego kruszcu), a w czasie wojny to samo stało się w państwach podbitych. Powszechną walutą w handlu z ZSRR były patenty na sprzęt m. in. wojskowy i gotowe urządzenia techniczne.
Co istotne, kiedy pomimo tych wszystkich zabiegów gospodarka zaczęła kuleć, w 1936 roku Hitler wprowadził 4 letni plan zbrojeniowy wprowadzając m.in. ograniczenia w produkcji dóbr konsumpcyjnych kierując kurczące się środki głównie na rozwój zbrojeń.
Reasumując - Hitler bezlitośnie drenował własny naród i własne państwo, wyciskał środki na rozwój z wielu różnych źródeł. I naprawdę swego rodzaju naiwnością jest twierdzenie, że tajemne fundusze jakiejś międzynarodowej grupki osób prywatnych (jak wiele to mogło by być, więcej niż uzyskał z podatków choćby przez 1 rok?), czy jakaś współpraca pomiędzy niektórymi przedsiębiorstwami mogą mieć istotny wpływ na rozwój potęgi militarnej wielkiego państwa, a co dopiero sugerowanie, że są jej przyczyną.
III. Podsumowanie
Nie jest prawdą, że rzekoma pomoc zachodnich bankierów dla partii Hitlera, dla państwa Niemieckiego czy współpraca koncernów mogły w istotny sposób przyczynić się do wybuchu wojny nawet gdyby 100% zarzutów formułowanych pod adresem złowrogich bankierów okazało się prawdziwe. Obojętnie czy faktycznie to zrobili i dlaczego, nie ma to dla interesującej nas sprawy większego znaczenia. Hitler i tak doszedłby do władzy, i tak zbudowałby swoją potęgę. Osoby twierdzące, że jest inaczej nie biorą pod uwagę ani złożoności rzeczywistości, ani obiektywnych mechanizmów jakie w owym czasie kształtowały rzeczywistość.
Zastanawia mnie jak to jest, że autorzy z NPP i Muhad piszą o rzekomych tajnych i spiskowych finansach Busha a słowem nie wspominają o MeFo, dewaluacji walut w jakich udzielono pożyczek czy anulowaniu kontrybucji? Dlaczego doszukują się spisków w incydentalnych kontaktach pomiędzy jakimiś korporacjami, a ani słowem nie zająkną się o niemieckiej polityce handlowej i zagranicznej gwarantującej dopływ surowców dla niemieckiego przemysłu? Dlaczego mam wrażenie, że niektórym nie chodzi o przeanalizowanie źródeł finansowania inwestycji III Rzeszy, a chcą jedynie dobrać argumenty wygodne im do uzasadnienia swoich tez?
Nawet jeżeli zarzuty wobec jakichś finansistów są prawdziwe, to dlaczego mamy uwierzyć że był to spisek a nie czyjeś prywatne inwestycje kapitałowe czy efekt poglądów politycznych? Dlaczego pomijając całą dostępną nam wiedzę o III Rzeszy uwierzyć, że akurat to owi finansiści i ich pieniądze a nie wieloletnie drenowanie narodu niemieckiego było przyczyną potęgi militarnej Niemiec? Nie ma ku temu podstaw i chciałbym prosić „poszukiwaczy prawdy” aby faktycznie zabrali się za jej dociekanie a nie naginali rzeczywistości w celu uprawdopodabniania swoich twierdzeń.
IV. Czy to prawda, że „przyczyną każdej wojny jest ZYSK ”?
Muhad w TYM poście napisał, że zysk (w domyśle zysk jakiejś niewielkiej koterii decydentów) jest przyczyną każdej wojny. To również nie jest prawdą.
Każda wojna ma wiele przyczyn, wiele zjawisk i okoliczności powoduje, że pojawia się jakichś konflikt interesów a także wiele różnych przyczyn prowadzi do rozwiązania tego konfliktu akurat w sposób siłowy. Sugerowanie, że wszystkie wojny, albo choćby ich większość jest wymyślanych i prowokowanych przez jakichś genialnych finansistów chcących na tym zarobić całkowicie pomija faktyczne okoliczności i zjawiska prowadzące do wybuchów konfliktów zbrojnych. Wmawianie ludziom mieniącym się „poszukiwaczami prawdy”, że oto jest prosty wzór wyjaśniający nam dzieje konfliktów zbrojnych jest próbą odebrania im szansy poznania prawdziwej historii. Przeanalizujmy dwa przykłady.
Osoby twierdzące, że za wojnami stoją chętni zysku złowrodzy manipulatorzy niekiedy jako przykład wojny sprowokowanej przez bankierów podają np. amerykańską wojnę secesyjną. Jest to wręcz krystaliczny przykład totalnego abstrahowania zwolenników takich tez od rzeczywistości historycznej. Próbuje się nam wmówić, że bankierom udało się napuścić południowców na północ i vice versa a wszyscy oni zabijali się jak w opętańczym szale w zasadzie nie wiedzieć po co!
Natomiast USA do czasu wojny secesyjnej były czymś w rodzaju Unii Europejskiej. Wiele państw (Stanów) uważających się za niezależne od siebie, zawiązało Unię w celu wzajemnej współpracy. Miały rządzić się same, a za sprawy Unii miały odpowiadać organy federalne działające tylko zakresie kompetencji przyznanych im przez Stany. Każdy stan miał m.in. prawo do secesji, czyli wystąpienia z Unii jeżeli jej polityka przestanie mu się podobać. We władzach federalnych w pewnym momencie zapanował stan nierówności i Stany z północy cieszyły się mocniejszą reprezentacją ustanawiając prawa gospodarcze chroniące swoje interesy a godzące w interesy Stanów południowych (chodzi o cła, wolny handel, protekcjonizm itp. kwestia niewolnictwa przedstawiana dziś jako przyczyna tej wojny miała niewielkie znaczenie).
Obie strony tego sporu wiele traciły ekonomicznie na politycznym zwycięstwie adwersarza, i nie chodzi tu o straty jakichś bankierów, ale o straty wszystkich mieszkańców. Stany południowe nie mogąc skutecznie wywalczyć ochrony swoich interesów po prostu skorzystały z przysługującego im prawa i wystąpiły z Unii. Rząd federalny uznał, że ta sytuacja jednak nie jest dla niego możliwa do zaakceptowania...
Inny przykład to wojna w Wietnamie, o której w TYM poście, Muhad napisał:
Zacznę od dygresji – pierwsze zdanie cytatu dotyczy II wojny światowej. Zauważmy, że tak jak kiedyś mowa była o prywatnych bankierach wywołujących ten ogromny konflikt tak teraz odium odpowiedzialności zepchnięty został na rządy. I tu – ciekawostka – rząd W. Brytanii pchający Hitlera do wojny? Anglia była całkowicie nieprzygotowana do wojny, nic na niej nie zyskała a straciła bardzo dużo z pozycją imperium włącznie. Dlaczego miałaby zbroić Hitlera a sama pozostając bezbronna wystawiać się na jego (niemal zresztą śmiertelny) cios?Skutek maczania macek przez rządy USA i GB widzieliśmy po fakcie zabicia milionów ludzi. To samo z wojną w wietnamie. Po co tam byli? W jakim celu? Na dobrą sprawę ta wojna nie musiała trwać naście lat, tylko znacznie krócej, a wiadomo o co chodziło...o handel bronią i inne machloje. W ogóle wszelkiego rodzaju wojny są prowokowane i robi się to dla interesów i to kosztem głupich, biednych i naiwnych ludzi
Ale co do samego Wietnamu, to jest on niewątpliwie hańbą dla Amerykanów. Ale nie przez rzekome prowadzenie wojny w celu robienia machlojek a poprzez prowadzenie jej w sposób straszliwie nieudolny co skutkowało komunistyczną okupacja tego kraju.
Wojna trwała długo z wielu przyczyn nie bez znaczenia jest częściowo partyzancki charakter działań zbrojnych w dżungli na ogromnym terytorium. Ale skupmy się na przyczynach politycznych. Otóż Amerykanie nie chcieli bić się z komunistami, co to to nie, celem obecności wojsk było powstrzymywanie Wietnamu Północnego przed zajęciem Południowego tak długo, aż uda się na południu przeprowadzić reformy socjalne, firmowane przez lokalny rząd i rozkochać Wietnamczyków w dobrobycie tak bardzo aż sami przestaną chcieć przeprowadzać, uczestniczyć czy wspierać pomysł przewrotu komunistycznego. No jeżeli od początku prowadzi się wojnę bez zamiaru zwycięstwa, to jak można w niej zwyciężyć? Ale chodzi o to, że obecność militarna i jej konsekwencje musiały trwać długo, bo reform się nie da przeprowadzić szybko. Jak pisze T. E. Woods w „Niepoprawnej politycznie historii Stanów Zjednoczonych” w sztabie doradców prezydenta Kenned'iego nie kłócono się o to jak przeprowadzić udaną ofensywę a o to, czy ważniejsze jest dla Wietnamczyków zapewnienie swobód obywatelskich na wzór amerykański, wolność religijna dla mniejszości czy może jednak dostęp wsi do kanalizacji i ilość lekarzy na jednego obywatela. Dowództwo Pomocy Wojskowej dla Wietnamu (MACV) miało zająć się ustaleniem tych kwestii... Woods pisze: „Zamiast przenieść działania wojenne na Północ i zdławić powstanie u źródła, Amerykanie szukali sposobu aby eksportować do Wietnamu państwo opiekuńcze”. To rzecz jasna musiało trwać długo i musiało zakończyć się porażką. Gdyby wstrętne USA prowadziły wojnę w „starym stylu” jak w Korei, to uratowaliby przed komunizmem nie tylko Wietnam ale prawdopodobnie całe Indochiny i taki np. Pol Pot nie miałby okazji wymordowania 2,5 miliona ludzi. A tak udało się Amerykanom co najwyżej utracić pozycję w regionie.
Nie jest tak, że wojny są prowokowane przez jakichś spiskowców po to, aby mogli się oni na nich wzbogacić. Rzeczywistość jest dużo bardziej złożona niż chcieliby poszukiwacze takich prostych diagnoz. Wojny są przedłużeniem polityki, wybuchają gdy konfliktu nie da się zadowalająco dla wszystkich rozwiązań w inny sposób. Są wojny sprawiedliwe, są wojny niesprawiedliwe, jedne straszne i krwawe, inne trochę mniej. Jedne mają podłoże przede wszystkim ekonomiczne, inne przede wszystkim etniczne, jeszcze inne mają charakter prewencyjny. Ale nigdy nie jest tak, że grupce cwaniaczków udaje się wmanewrować wiele tysięcy ludzi we wzajemne mordowanie się jeżeli te tysiące nie mają jakiegoś prawdziwego powodu do tego aby chwycić za broń.
V. Czy zatem w czasie II wojny światowej nie było spisków?
Oczywiście że były, zapewne nie jeden. Historię jednego z nich, najważniejszego, spróbuję pokrótce zarysować w oparciu o tezy Wiktora Suworowa.
Suworow twierdzi, a swoje twierdzenia dość dokładnie uzasadnia i podpiera dowodami w cyklu książek „Lodołamacz” (naprawdę polecam, a z próbką tematu można się zapoznać oglądając dokument G. Brauna „Marsz Wyzwolicieli” TU), że sowieci byli przekonani, że ZSRR nie może istnieć na świecie jako jedno z wielu państw, bo jest to po prostu niemożliwe, zawsze ktoś nierozumiejący wspaniałości komunizmu będzie chciał uciec do jakiegoś normalnego kraju, albo organizować Rosję na wzór normalnego kraju. Żeby komunizm mógł zwyciężyć, ZSRR musi być jedynym państwem na świecie, a rzeczywistość sowiecka jedyną możliwą i istniejącą na całym świecie. Ale pierwszym krokiem jest podbój Europy – i na tym się koncentrowali.
W największym skrócie koncepcja była taka, że kapitaliści są głupi i słabi, ale razem mogą okazać się jednak zbyt silni dla Armii Czerwonej, trzeba im więc przetracić kark. W tym celu muszą zacząć walczyć sami ze sobą, a jak już sami sobie upuszczą krwi to zostaną bez problemu zmiażdżeni przez Sowietów.
Ale jak to zrobić, żeby sami się pobili między sobą, skoro oni nie chcą?
Otóż potrzebny jest jakiś zapalnik, jakiś „lodołamacz rewolucji” - siła rewolucyjna na zachodzie, która zwycięży i rzuci się do gardeł innym państwom zachodnim, z uwagi na położenie i różnego rodzaju okoliczności musi się to stać w Niemczech.
Sił rewolucyjnych w Niemczech było sporo, ale ostatecznie udało się tylko narodowemu socjaliście Hitlerowi i jego NSDAP, i tą partię pomimo „antyfaszystowskiej” retoryki ZSRR wspierał za pomocą decyzji politycznych, ideologicznych (wspomniany wcześniej rozkaz dla niemieckich komunistów aby zerwali koalicję z socjaldemokratami i umożliwili zwycięstwo Hitlerowi w głosowaniu w Reichstagu), i innych, jak szkolenie wojsk niemieckich w ZSRR i dostarczanie kluczowych surowców potrzebnych dla podboju zachodu. Suworow twierdzi, że gdyby nie gospodarcza pomoc ZSRR dla Rzeszy to Hitler nią miałby paliwa i metali szlachetnych (potrzebnych np. do amunicji)i wielu innych surowców za pomocą których podbił Norwegię i Francję, argumentuje i dowodzi swoich twierdzeń przekonująco, dlatego jeżeli już, to nie żadni bankierzy a właśnie Stalin umożliwił Hitlerowi spowodowanie tej ogromnej tragedii jaką była II wojna światowa.
W każdym razie jak Hitler już pogryzie się z Aliantami, to wtedy ZSRR uderzy i zajmie całą osłabiona Europę. Jak bardzo złożona i nieprzewidywalna jest historia niech zobrazuje fakt, że to jednak Hitler był pierwszy i swoim uderzeniem zmiażdżył przygotowaną do ataku (ale nie do obrony) Armię Czerwoną. Według Suworowa atak Hitlera z 22 czerwca 1941 roku wyprzedził ofensywę Stalina o około 3 tygodnie. Ale np. M. Sołonin, inny rosyjski historyk uważa, że atak sowietów miał nastąpić.. 23 czerwca 1941 roku.
Nawet prawdziwi i potężni spiskowcy nie są w stanie przewidzieć wszystkiego i wszystko zaaranżować tak jakby chcieli. Tak się po prostu nie da, świat jest zbyt skomplikowany żeby wszystkie plany się udawały. Chciałbym, żeby „poszukiwacze prawdy” którzy wszędzie doszukują się złowrogiej konspiracji nawet z pominięciem wiedzy historycznej, zapamiętali to sobie.
Użytkownik Trajan edytował ten post 22.01.2010 - 01:06