Wszystkie agencje światowe triumfalnie ogłosiły, że CERN – europejska instytucja naukowa, która jest w posiadaniu Wielkiego Zderzacza Hadronów, zanotowała podczas jednego z eksperymentów prędkość rozpędzanych tam cząsteczek, przekraczającą prędkość światła. Prędkość światła jest podstawą słynnej teorii względności Alberta Einsteina i najsłynniejszego równania na świecie: E=mc2. Einstein uznał (oczywiście w dużym uproszczeniu), że prędkość światła jest we wszechświecie prędkością maksymalną z jaką można przenosić informacje. Dotychczasowe tłumaczenie tego zagadnienia poprzez fizykę Newtona nastręczało wiele problemów jak np. rozumienie przenoszenia się informacji w sposób natychmiastowy i prędkość światła – przez limit jaki ustalała – rozwiązywała ten problem.
Naukowcom z CERN udało się rozpędzić subatomową cząsteczkę do prędkości większej niż prędkość światła i informację tą przyjęto w naukowym świecie z mieszanymi uczuciami. Wielu fizyków niechętnie przyjmuje ten fakt do świadomości, mając ku temu uzasadnione powody. Wg opublikowanych danych cząsteczka rozpędzona w CERN pokonała określony dystans o 60 nanosekund szybciej niż prędkość światła. Żeby to sobie lepiej wyobrazić można to zapisać jako 60/1 000 000 000 sekundy (!). To, co sprawia, że wielu fizyków podchodzi ostrożnie do tego odkrycia jest fakt, że prędkość światła nie jest czymś ściśle i dokładnie określonym i ma swoje wariacje, przez co prędkość ta w pewnych warunkach może być mniejsza lub większa od tej ustalonej teoretycznie. Nie wiadomo do końca jak wielkie znaczenie mają takie fluktuacje i w jaki sposób to, co osiągnięto w CERN wpisuje się w obecne podejście do geometrii czasu i przestrzeni, która jest podstawą teorii względności. Jest ona bowiem oparta na wierze (sic!), że siły fizyczne są rezultatem geometrii czasoprzestrzennej – i nie są to siły w klasycznym rozumieniu. Wszystko to wskazuje, że jest na razie zbyt wcześnie aby tryumfalnie ogłosić teorię Einsteina za obaloną. Tymczasem sposób podawania tej informacji w światowych mediach właśnie coś takiego sugeruje. Te 60 nanosekund jest rzeczywiście zasadniczym przekroczeniem prędkości ustalonej jako prędkość światła i w związku z tym, przede wszystkim potrzebne jest naukowe potwierdzenie tego faktu. Oznacza to, że doświadczenie jakiego dokonano w CERN powinno być powtórzone w innych, niezależnych ośrodkach naukowych i powinno ono uzyskać zbliżony wynik. Wówczas zostaną stworzone naukowe podstawy do rewizji teorii Einsteina.
Taka rewizja będzie nieść ze sobą wiele nieoczekiwanych konsekwencji w podejściu nauki do tego problemu jak choćby przywrócenie do łask dorobku fizyków takich jak Pascual Jordan. Prawdopodobnie niewiele osób o nim słyszało, bo został on skazany na naukowa banicję za jego czynny udział we wspieraniu Hitlera i wstąpienie do NSDAP. Jordan był jednak błyskotliwym fizykiem, który wraz z Maxem Bornem i Wernerem Heisenbergem stworzył naukowe podstawy mechaniki kwantowej. Jordan był kluczowym myślicielem w tej dziedzinie. Uważał on m. in., że stałe fizyczne na których opiera się opisywanie świata także ulegają zmianom wraz z upływem czasu. To sprawiło, że zajął się on problemami kosmologicznymi. Być może takie rozumienie problemu będzie miało zastosowania dla ustawienia zjawiska jakie odkryto w CERN, w odpowiednich proporcjach. Tak więc pokonanie prędkości światła o 60 nanosekund nie oznacza jeszcze, że trzeba porzucić Einsteina i nawet jeśli tak się w końcu stanie – to czeka nas (a raczej naukę) długa droga.
źródłodown@pokerek.
raczej nie zapominam. ale umknęło mi to tym razem.
Użytkownik dżekson edytował ten post 26.09.2011 - 09:16