Ello wszystkim jestem nowy na forum, przeczytałem niektóre tematy dotyczące liczb, np ze ktos co chwile patrzy na zegarek i jest tam powiedzmy 13.28 albo cos takiego. Ja mam zaś inną historie... Zaczęła sie ona dokładnie dzien przed sylwestrem 2008 roku, a było to tak:
pojechaliśmy z kumplami do marketu po żarcie na bibke rachunek wynosił dokładnie 48,00 zł.
pojechalismy na działke kumpla autobusem 48 i mało co samochód zza autobusu nie potrącił kumpla.
na działce bylismy w domku numer 48.
troche wypilismy i kumpel chciał sprawdzić czy chociaż troche myslimy i ciągle sie pytał ile jest 6*8 (48)
po sylwestrze dopiero to zauważylismy, troche strach nas obleciał....
Czekalismy na przystanku za autobusem, żaden nie przyjechał o tej porze co miał być. cały czas autobus numer 48 przejeżdzał, wiec za 3 razem wsiadlismy (padał śnieg, był kac i zimno jak cholera).
Cały czas wszędzie widzielismy liczbę 48.
Na egzaminie gimnazjalnym dostałem 48 pkt
szkoła do jakiej poszedłem nr 48
wiem ze nic nie mozecie na to poradzić, lecz napiszcie co o tym sądzicie?