W samym Czernobylu nie upatrywałbym zagrożenia, zdecydowanie bardziej realne jest eksplozja składowiska odpadów nuklearnych na Półwyspie Kolskim i w następstwie poważne skażenie północnej Europy.
Ogromne składowisko zużytych prętów uranowych z rosyjskich reaktorów atomowych grozi w każdej chwili eksplozją. Składowisko znajduje się ok. 40 km od granic Norwegii, w Zatoce Andriejewa przy Półwyspie Kolskim.
Jak doniósł w piątek w wydaniu internetowym norweski dziennik "Aftenposten", przed groźbą nieobliczalnej w skutkach eksplozji powiadomiła władze Rosji państwowa agencja energii atomowej Rosatom. "Aftenposten" dotarł do raportu, w którym Rosatom ostrzega: "Nikt nie potrafi określić, kiedy może nastąpić wybuch, za kilka godzin, kilka dni czy za rok".
...
Rosatom nie jest w stanie określić skutków takiej eksplozji. Jak poinformował Norwegów Aleksandr Nikitin z rosyjskiej organizacji ekologicznej Bellona, od lat monitorującej m.in. skutki atomowych poczynań na północy Rosji, "w najlepszym wypadku eksplozja obejmie jedynie skład prętów uranowych. Może to spowodować skażenie radioaktywne w promieniu 5 km. W najgorszym zaś wypadku wybuchnie całe składowisko. Skutków takiej eksplozji nie potrafimy jeszcze określić".
Pytany o to norweski fizyk atomowy i działacz Bellony Nils Boehmer odpowiedział, że taka katastrofa może dotknąć całą północną Europę.
Sam Czernobyl to bardzo kontrowersyjny temat - UNSCEAR z ONZ usilnie próbuje dowieść znikomych skutków katastrofy, a raporty Greenpeace są porażające.
Co do ponownego wybuchu, cytując media:
It may not be a meltdown, but it will be the mother of all dirty bombs.
The walls of the sarcophagus are starting to fall down, having been built straight on top of the collapsed and unstable reactor walls. If the walls collapse, the resulting radioactive dust will escape.
Największym zagrożeniem wydaje się być sam pył radioaktywny, którego po wybuchu ogromne ilości zostały zakryte sarkofagiem.