Pamięta, że ocknął się na żwirze, obok torów. - O Boże - powiedział do siebie. Wstał z trudem. Bolała go głowa, krwawiła z lewej strony (okolica skroniowo-ciemieniowo-potyliczna). Do dzisiaj ma tam pionową bliznę, długą na dziesięć centymetrów. Bolało go również w piersiach, szczególnie kiedy oddychał, miał chyba połamane żebra. Ruszył jakoś z miejsca, szedł prosto przed siebie, nie pamięta jak długo. Doszedł na dworzec (wtedy jeszcze nie wiedział, że jest to Dworzec Centralny w Warszawie). Spostrzegł punkt medyczny, pomyślał, że tutaj ktoś mu pomoże, ale się pomylił. Przepędzono go. Chciał zmyć krew z twarzy, z rąk, z ubrania. Wszedł do łazienki, spojrzał w lustro, zdziwił się. Nie znał człowieka w lustrze.
Czytaj więcej na forum