Fotografia: Shutterstock
Jak się okazuje lenistwo to efektywna strategia przetrwania. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Uniwersytetu Kansas po zbadaniu ponad 200 gatunków mięczaków.
Jak stwierdzili uczeni im bardziej ruchliwe i energiczne są te zwierzęta, tym większe są szanse, że ich gatunek wyginie. „Teraz można chyba mówić, że przetrwają najbardziej leniwi" — podsumował kierownik ekspedycji.
Potwierdza to również szereg innych badań, które potwierdzają: lenistwo w żywej przyrodzie odgrywa o wiele większą rolę, niż mogłoby się wydawać.
Trzy lata temu naukowcy z Uniwersytetu Arizony zdemaskowali pracowite mrówki. Wychodzi na to, że nie takie z nich wcale pracusie: tylko 3% osobników jest zawsze zajętych, 72% przez połowę swojego życia nie robi nic, a jeszcze 25% w ogóle nigdy nie pracuje. Uczeni z Georgia Institute of Technology wyjaśnili natomiast, dlaczego tak się dzieje.
Wybiórcze lenistwo części mrówek pozwala owadom szybciej pracować i sobie nawzajem nie przeszkadzać. Gdyby nikt się nie obijał, praca szłaby wolniej. Teraz specjaliści próbują wykorzystać to odkrycie przy pracach nad robotami autonomicznymi.
„Wszystko jest proste: każdy ruch prowadzi do utraty energii. Jeśli ruch jest bezsensowny, to jest to dobra droga do śmierci. W naszym mózgu istnieje nawet mechanizm aprobacji lenistwa. W odpowiedzi na zmniejszenie metabolizmu mózgu neurony produkują kannabinoidy, morfinę, endorfinę, oksytocynę — cały zestaw „naturalnych narkotyków" — tłumaczą eksperci.
Zdaniem profesora Olega Awiłowa z Katedry Psychologii Specjalnej i Klinicznej przy Uniwersytecie Państwowym w Czelabińsku „lenistwo to tylko pożyteczne zjawisko".
„Organizm człowieka po prostu wybiera dla siebie bezpieczny tryb funkcjonowania. Najlepiej przeplatać krótkie okresy pracy i krótkie okresy odpoczynku. Gdybyśmy wszyscy pracowali tak, żeby nie szkodzić organizmowi, żylibyśmy po 100 lat" — podkreślił Oleg Awiłow.
Inna sprawa, że leniuchować każdy musi oczywiście na swój sposób. Niektórzy, aby produktywnie pracować potrzebują poleżeć na kanapie godzinę, a inni nawet pół dnia. Można tu jednak zauważyć pewną prawidłowość.
„Mężczyźni leniuchują więcej, niż kobiety" — podkreślił specjalista. „Wiąże się to z naszą ewolucją. W ciągu całej historii ludzkości mężczyźni wykonywali cięższe prace, dlatego muszą więcej odpoczywać" — podkreślił ekspert.
Leniuchujmy więc, proszę Państwa! Na zdrowie!
***
A gdybyśmy mieli jeszcze jakieś wątpliwości:
Nic ci się nie chce? Nie szkodzi. Naukowcy właśnie usprawiedliwili nasze lenistwo.
Czy lenistwo to wada? Niekoniecznie. Naukowcy z University of British Columbia w Kanadzie opublikowali rewolucyjną teorię na temat umiłowania do odpoczynku. Wnioski są zaskakujące.
Chciałbyś pobiegać albo pójść na siłownię, ale właśnie umościłeś się kanapie. W dodatku Netflix wypuścił nowy sezon twojego ulubionego serialu. Masz wyrzuty sumienia? Niepotrzebnie. Nauka jest po twojej stronie! Otóż, przekładanie wszystkiego na później wpisane jest w naszą naturę.
Mózg jest leniwy. To ewolucja!
Naukowcy postanowili sprawdzić, skąd w ludziach bierze się niechęć do aktywności fizycznej, mimo jej niezaprzeczalnych korzyści dla organizmu. Czy istnieją biologiczne czynniki, które sprawiają, że wybierzemy wygodny fotel zamiast ćwiczeń? Okazuje się, że to mózg broni nas przed wysiłkiem. Udowadniają to badania EEG.
Eksperci wytypowali 29 ochotników, którzy wzięli udział w prostym, komputerowym ćwiczeniu. Ich zadaniem było skierowanie awatarów od ikonek wyrażających lenistwo do obrazków symbolizujących aktywność fizyczną, a następnie na odwrót. Okazało się, że mimo szybszej reakcji użytkowników w pierwszej części badania, ich mózgi musiały zużyć więcej energii, by osiągnąć taki efekt.
To sugeruje, że mózg jest nastawiony na czynności niewymagające wysiłku. Zdaniem naukowców to przykład atawizmu i sposobu na przetrwanie.
Oszczędzanie energii było niezbędne, aby przetrwać. Przydało się naszym przodkom w takich awaryjnych sytuacjach jak szukanie żywności i schronienia, konkurowanie o partnerów seksualnych czy unikanie drapieżników - wyjaśnił Matthieu Boisgontier z University of British Columbia.
Co zrobicie z tą wiedzą?
źródło