Uzyskiwane dzięki pracy spektroskopu widma gwiazd pozwalają współczesnej nauce wyciągnąć dość zaskakujące wnioski. Badania tego typu - i pokrewne - jak przykładowo: dokonywanie dokładnych pomiarów prędkości radialnej, w pewnym przypadku pozwoliły na wykrycie w 2016 roku planety typu ziemskiego, o nazwie "Proxima Centauri b", o której to mowa w niniejszym artykule, jak i w intensywnych rozmowach pod jego treścią, w tym wątku. Ciało to krąży w ekosferze wokół Proximy, i tu robi się ciekawie. Sonda Voyager, która jest najdalej oddalonym od Ziemi tworem rąk ludzkich, jaki kiedykolwiek powstał, aby dotrzeć do najbliższej Ziemi gwiazdy potrzebowałaby około, i są to dość ostrożne szacunki, plus minus, 70 000 lat, zakładając, że poruszałaby się że stałą prędkością 60 000 - 70 000 km/h, także jeśli ta prędkość nie ulegałaby regularnym zaburzeniom podczas jej samotnej ,,przeprawy w chłodzie próżni" Wszechświata. Teoretycznie jest możliwe - ale nie przy tym stopniu zaawansowania technologicznego cywilizacji ziemskiej - aby skonstruować statek / okręt kosmiczny przemierzający przestrzeń kosmiczną z prędkością pozwalającą na podróż na Proximę Centauri b w okresie 20 - 21 lat; znów podany czas lotu, w tym przypadku, jest mocno spekulacyjny i hipotetyczny. Takowa ,,Odyseja" gatunku ludzkiego w kierunku nowego lądu, planety orbitującej wokół macierzystej Proximy, nie jest pozbawiona sensu. ,,Nowy Ląd", dla nas, ludzi, to szansa na przedłużenie egzystencji naszego gatunku - napisania jego historii na nowo. Sama planeta, Centauri B, ponoć zwrócona jest do gwiazdy ciągle tą samą stroną, co w pewnym sensie dla jej ludzkich osadników nie byłoby wcale takie złe... teoretycznie. Panują tam warunki, jak z klasycznej powieści fantastycznej: wieczna noc, wieczny dzień - królestwo mroku i światła, w jednej niekończącej się, nigdy nie ustępującej równowadze. Mimo, o ponad 50-krotnej większej ilości docierającego do jej powierzchni szkodliwego, o różnym spektrum zakresu, promieniowania kosmicznego, niż otrzymuje Ziemia, paradoksalnie nie mamy pewności czy może tam istnieć życie - proste i to złożone, czy takowe warunki tam panujące pozwoliłyby ludzkości na przetrwanie. A może jest tak, że absolutnie nie ma mowy o jakichkolwiek szansach na postawienie przez nas ,,kamienia węgielnego" na Centauri - pod podwaliny nowej wersji cywilizacji Ziemian. Jak widać ogrom przestrzeni międzygwiezdnej jest dla nas błogosławieństwem, ale i przekleństwem.
A tak uwydatnione zostały hipotetyczne aspekty fizyczności "Proximy Centauri b", czego dokonano za pośrednictwem wizualizacji graficznych; pas powierzchni oddzielający ,,wieczną noc" od ,,wiecznego dnia" Planety jest charakterystyczny: