Dla dobrego rysunku mordowali ciężarne? Rzeźnicy z brytyjskiej porodówki
Kuba Rozpruwacz może się przy nich schować ze swoim nędznym dorobkiem. William Hunter i William Smellie, szanowani ojcowie położnictwa, autorzy podręczników i genialni pionierzy w dziedzinie ginekologii byli zarazem… bezwzględnymi mordercami. Ile ofiar mają na koncie? Ponad trzydzieści ciężarnych kobiet i ich dzieci. Kazali je zabijać w imię nauki.
William Hunter napisał przełomową pracę „Anatomia Ludzkiej Ciężarnej Macicy Opatrzona Rysunkami”, a także badał krążenie maciczno-łożyskowo-płodowe. Po latach został lekarzem osobistym królowej Zofii Charlotty Mecklenburg-Strelitz i profesorem anatomii Akademii Królewskiej.
William Smellie stworzył do celów edukacyjnych fantom położniczy, zaprojektował innowacyjne kleszcze położnicze, opisał mechanizm porodu i opublikował podręcznik „Zestaw anatomicznych tablic z wyjaśnieniami i streszczeniem praktyki położnictwa”. Obaj żyli w XVIII-wiecznej Anglii i obaj zadziwili środowisko naukowe.
Dwóch wielce poważanych lekarzy
Jakość rysunków i odwzorowania detali anatomicznych w ich książkach była wprost niesamowita. Materiały te można spokojnie porównywać do współczesnych fotografii, wykonywanych przez patologów sądowych.
Pytanie, które z pewnością zadałaby sobie w tym miejscu ekipa śledczych z serialu „Kości” czy „CSI” brzmi: jakim cudem lekarze pracujący w epoce pozbawionej nowoczesnej techniki osiągnęli podobny efekt?
Krwawa tajemnica klasycznego dzieła
Przez dwa i pół stulecia bez wątpienia rzetelne opracowania Huntera i Smelliego służyło pokoleniom anatomów, ginekologów i położników. Następnie zyskały opinię dzieł o niezwykłej wartości historycznej, gdy Hunter i Smellie stali się „ojcami brytyjskiego położnictwa”, a ich zasługi zaczęto wpisywać do każdej możliwej encyklopedii.
Nie znaleźli się jednak żadni dociekliwi detektywi. I nikt nie pytał skąd właściwie dwóch lekarzy zdobyło ponad trzydzieści ciał kobiet w zaawansowanej ciąży i czy aby na pewno wszystkie zwłoki zostały pozyskane w sposób etyczny. Może przyjęto za rzecz oczywistą, że dwóch szanowanych lekarzy nie posunęłoby się do niegodnych metod.
Rysunek tchnący spokojem? Tylko do chwili, gdy zaczniesz zadawać pytania o to, jak powstał…
Zbyt mało trupów
Jednym z powszechnie panujących stereotypów dotyczących życia kilka stuleci temu jest przekonanie o niezwykłym żniwie, jakie śmierć zbierała wśród kobiet w ciąży. W Londynie w połowie XVIII wieku średnia śmiertelność położnic do kilku dni po porodzie, gdy ryzyko infekcji uważa się za najwyższe, wynosiła jednak ledwie ok. 1,4%.
Te dane znajdują potwierdzenie w późniejszych statystykach ogólnych dla Londynu z roku 1837, gdy wprowadzono obowiązkową rejestrację. Nic więc dziwnego, że Don Schelton z „Royal Society of Medicine” prawdopodobieństwo pozyskania zwłok kobiety ciężarnej w 7-9 miesiącu w połowie XVIII wieku oszacował na 0,1%.
Nasi dwaj lekarze potrzebowaliby więc wielu lat ciężkiej pracy w roli hien cmentarnych, by zdobyć potrzebną liczbę „pacjentek”. Siłą rzeczy – wybrali inną metodę.
Jeden z patologów sypie?
Pierwsze podejrzenia zrodziły się na początku XIX wieku i to u źródeł: w oparciu o atlas anatomiczny Huntera i Smelliego. Tablica X w ich publikacji obrazuje bliźnięta. W 1818 roku Joseph Adams pisał w odniesieniu do tego przypadku:
Poniżej znajduje się notka Pana Huntera dotycząca tego ustępu.
„Dr MacKenzie pełniąc funkcję asystenta zmarłego Dra Smellie, zapewniając i przeprowadzając autopsję kobiety bez wiedzy Dra Smellie, stał się przyczyną rozstania między nimi, ponieważ bezpośrednie kroki prowadzące do takiego odkrycia nie mogą być zachowane w tajemnicy.
Kolejnej zimy Dr MacKenzie zaczął wykładać położnictwo w Borough w Southwark”.
Ten tekst nie został opublikowany aż do śmierci Dra Huntera.
Cytowany ustęp oraz słowa „bezpośrednie kroki” mają ewidentnie znaczenie w sprawie. Można je zinterpretować bardzo prosto: jako przyznanie przez Johna Huntera, że kobieta została zamordowana.
William Huner. Ojciec medycyny czy zbrodniarz? Być może jedno i drugie.
„Bezpośrednie kroki” odnoszą się do tego, co uczynił asystent, by można było przeprowadzić autopsję. Z kolei fragment „nie mogą być zachowane w tajemnicy” implikuje, że pojawiły się pytania co do tego jak zmarł nieszczęsny obiekt badań.
Skoro to nie metoda pracy lekarzy była tajemnicą (bo przecież preparacja zwłok była procesem, który stosowano już zupełnie powszechnie), to musiało nią być okryte tajemnicą przestępstwo.
Koledzy zawsze pomogą
Wkrótce po pojawieniu się rewelacji na temat tego, że „ojcowie brytyjskiego położnictwa” mogli być bezwzględnymi rzeźnikami, środowisko naukowe, a zwłaszcza lekarskie, zareagowało świętym oburzeniem.
Ilustracja z atlasu anatomicznego Smelliego. Jaka była cena jego odkryć?
Argumentowano, że oskarżenia są bezpodstawne, a dowody – niedostateczne. Niektórzy obrońcy twierdzili, że tablice w pracach Huntera i Smelliego przedstawiają te same płody, że niektóre płody są w różnych fazach rozwoju, a część tablic opracowano na podstawie wcześniejszych, już istniejących rysunków lub preparatów.
Inni pisali, że śmiertelność matek w czasach, gdy obydwaj lekarze prowadzili swoje badania, była w stanie umożliwić pozyskanie dostatecznej ilości zwłok etycznymi metodami. Burzliwa dyskusja między współczesnymi wciąż trwa, a za podsumowanie może posłużyć komentarz samego Williama Huntera.
Stwierdził on we wstępie do swojego kontrowersyjnego dzieła, że:
[…] szansa przeprowadzenia autopsji na ludzkiej ciężarnej macicy pojawia się bardzo rzadko. W rzeczy samej, jeśli takowa przytrafia się anatomom, to najwyżej raz lub dwa razy w ciągu całego ich życia.
Ślepemu losowi trzeba więc było pomóc. Dla dobra nauki!
Autor: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut
ŹRÓDŁO : http://ciekawostkihistoryczne.pl/