O niezidentyfikowanym obiekie latającym unoszącym się w pobliżu Międzynarodowej Kosmicznej w poniedziałek naziemnych kontrolerów misji powiadomił astronauta Chris Cassidy.
NASA opublikowała nagranie, pokazujące dokładnie to, co widziała załoga ISS. Widzimy na nim świecący na pomarańczowo kształt przypominający trochę meduzę, dryfujący wolno w przestrzeni kosmicznej.
Choć załoga stacji nie skojarzyła go z niczym znajomym, kontrolerom z ziemi udało się tajemniczy obiekt zidentyfikować. Rozwiązanie zagadki okazało się dość banalne - w pobliżu ISS dryfowała po prostu jej własna część - obudowa anteny z modułu serwisowego Zvezda, który stanowi jedną z najstarszych części stacji.
Sprawa została zatem szybko wyjaśniona i poświęcono jej jedynie krótką wzmiankę w ostatnim raporcie dotyczącym ISS. Kontrolerzy misji są zadowoleni, bo stwierdzono, że prędkość, z jaką porusza się fragment obudowy, jest niewielka w stosunku do prędkości ruchu całej stacji. Oznacza to, że "uwolnienie się" tej części nie spowoduje zagrożenia kolizją. Fragment obudowy oddalił się od stacji i prawdopodobnie spłonie, wchodząc w atmosferę ziemską.
To nie pierwszy przypadek, kiedy jakaś część z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oddziela się od niej, powodujac chwilowe poruszenie i stwarzając pożywkę do spekulacji różnych amatorskich tropicieli śladów pozaziemskich cywilizacji.
W 1998 r. podczas misji wahadłowca Endeavour, kiedy miało nastąpić doczepienie amerykańskiego węzła Unity do rosyjskiej Zvezdy, astronauci zauważyli dziwny obiekt unoszący się w okolicy.
Według NASA była to po prostu odrzucona pokrywa termiczna. To wyjaśnienie chyba jednak nie przekonało fanów UFO. Stworzyli oni wiele teorii o tajemniczym satelicie nazywanym Czarnym Rycerzem (ang. Black Knight), który rzekomo od wielu tysiącleci miał okrążać naszą planetę.
Źródło
Użytkownik daxx edytował ten post 20.08.2013 - 20:32