Życie bezbronnej istoty jest ważniejsze niż nowe batony czy inne jedzenie.
Chciałoby się :-)
Chociaż tak winno być w cywilizowanym społeczeństwie, którego zasady oparte są na biblijnym kodeksie moralnym, którego treści nie muszę chyba przypominać, w rzeczywistości jest jednak inaczej: ważniejsze niż życie niewinnych, bezbronnych istot są zyski z "batonów czy innego jedzenia" czerpane. Ważniejsze jest, żeby sponsorzy mogli kupić sobie nowe BMW, Hondę lub co też jest w tym roku modne, poddać auto odpowiedniemu tuningowi i pojechać nim w końcu do swej przytulnej willi z ogrodem, basenem, jacuzzi et cetera.
Obłuda, którą tacy ludzie wykazują, zarówno względem okaleczanych zwierząt - których niektóre gatunki zapewne również kochają, gdyż tak jest to generalnie przyjęte - jak i konsumentów ich towarów, nieświadomych bądź ignorujących docierające do nich sygnały, dobitnie świadczy, kto - o ile w ogóle ktoś - zasługuje na karę, winien ponieść konsekwencje. Zastanawiam się tylko, czy aby w poprzednim poście nie za surowo ich wszystkich potraktowałem. A jeżeli w ludzkim "instynkcie", w podświadomości czy w innym "miejscu" w umyśle tkwi zakodowany przekaz o zbrodniczości, okrucieństwie? Jeżeli jest to dla nas naturalne zachowanie, a ci, którzy uważają się za "cywilizowanych" i których brzydzi podobny proceder, są jedynie spętani ograniczeniami wynikającymi z wychowania, świadomości zbiorowej i ukrytych weń zakazów oraz nakazów itp.? Czy w takim wypadku ludzkość nie zasługuje na jakieś "rozgrzeszenie"?
Rozpisałem się o filozoficznych pobudkach, możliwościach targania człowiekiem różnymi uczuciami, które następnie poprowadzić mogą go do tego rodzaju czynów. Biorę pod uwagę, że w tym "instynkcie" kryć może się łakomstwo, egoizm, nieskończoność potrzeb, pragnień - materializm, jaki dostrzegamy. Wszystko to może wszak wpłynąć na zwiększenie możliwości przeżycia, a więc ewolucyjnego ustabilizowania egzystencji naszego gatunku, większego prawdopodobieństwa na niewymarcie. Możliwe, że można usprawiedliwić w ten sposób wiele złych moralnie uczynków, które zwykle potępiamy. I możliwe, że, jak napisał
Hellmaker, człowiek nigdy nie zmieni swych poczynań, zaś obserwowany przeze mnie wzrost zmian mentalności jest jedynie iluzją, w której pragnę funkcjonować. Tak, z jakąkolwiek wiarą, jest w końcu łatwiej :-)