Napisano
24.08.2008 - 17:59
A więc zdecydowali. Drako jako ochotnik a także najlepszy kandydat, został wysłany razem z Kubą do wnętrza bazy w poszukiwaniu komputera podłączonego do sieci. Na szczęście nikt nie zwracał uwagi na niego, pracownicy bazy wzięli go za wspólnika Kuby. Poszukiwanie zajęło im trochę czasu, ale w końcu znaleźli małe pomieszczenie po którym krzątał się jeden naukowiec.
- Tutaj nie wolno wchodzić, wyjdźcie bo zawołam st...
Nie było innej możliwości, trzeba było ogłuszyć jegomościa.
Kuba zajął się pilnowaniem wejścia, a Drago zaczął przeszukiwać sieć...
Na początku bezskutecznie, ale w końcu znalazł informacje o położeniu krypt....i wtedy uruchomił się system bezpieczeństwa:
- Proszę umieścić kartę w czytniku, zaczynam odliczanie 10, 9...
Drago szybko rzucił się w stronę naukowca i wyciągnął mu kartę magnetyczną z kieszeni....
- Podana karta nie posiada uprawnień do wczytania informacji, zaczynam wysyłanie powiadomienia do centrali...
Drako – Te zabezpieczenia są chore.....hmm....raz kozi śmierć.
Złapał za czytnik i wyrwał razem z kablami. Coś zaiskrzyło inne zaświeciło ale chyba podziałało.
Drako długo nie myślał i zaczął drukować informacje o położeniu krypty 27....
Po zakończeniu drukowania chciał jeszcze tylko nonszalancko wyłączyć komputer....i się zaczęło...
- BŁĄD! BŁĄD! Uruchamiam odliczanie......Do odpalenia pocisków ziemia-powietrze pozostało 85 sekund...
Kuba – Coś ty zrobił do cholery! Przecież one bez podania celu zostaną zdetonowane na ziemi.....
-------
Nikt raczej nie zwracał uwagi gdy nasi wędrowcy uciekali z bazy, w placówce zapanował chaos i zaczęto ewakuacje....
Niestety znalazł się także snajper-służbista, pewnie szalony ale......Judi dostał kulkę prosto w czoło. Nie było czasu na opłakiwanie przyjaciela, cała baza miała zaraz wybuchnąć....
Bohaterom udało się uciec, ale eksplozja była tak potężna, że podczas kontynuowania wędrówki natykali się jeszcze na resztki bazy. Tego dnia Drako pobił swój rekord w ilości trupów zabitych podczas jednej akcji...
-------
Dwa dni później po wędrówce w milczeniu, nasza grupa natchnęła się małe miasteczko. Właściwie to była to stacja handlowa. Nieważne. Ważne jest to że działy się tam dziwne rzeczy, wystrzały krzyki.... Do wędrowców dobiegł zdyszany mężczyzna....
- Proszę pomórzcie.....jakieś dwie godziny temu napadli nas bandyci....nie było ich wielu ale mieli broń.....błagam....oni nas wszystkich zabiją.....
Cedrik – A więc co robimy ryzykujemy życiem i pomagamy czy uciekamy?