Skocz do zawartości


Informacje o artykule

  • Dodany: 10.07.2017 - 19:30
  • Wyświetleń: 6848
  • Odnośnik do tematu na forum:
    http://www.paranormalne.pl/topic/44326-baalbek-ogromna-konstrukcja-z-bliskiego-wschodu/#entry697021

    Podyskutuj o tym artykule na forum
 


* * * * *
0 Ocen

BAALBEK - ogromna konstrukcja z Bliskiego Wschodu

Napisane przez ufo1987 dnia 10.07.2017 - 19:30

Baalbek, "miejsce Pana Doliny", starożytni Grecy i Rzymianie nazywali je Heliopolis, miasto boga Słońca (Heliosa). Przed nimi Fenicjanie w swych opowieściach o bogach nazywali je "twierdzą Safon", terminem, który znaczył zarówno północny, jak i sekretny; było to miejsce, gdzie bóg Baal (co znaczyło "pan") miał tajemną kryjówkę. Biblia znała to miejsce jako Bet-Szemesz, "Dom Szamasza", boga Słońca. A krój sumeryjski, który tam dotarł przed nimi wszystkimi, Gilgamesz, zwał je po prostu miejscem lądowania, bo tym właśnie było.

 

Gilgamesz był piątym królem dynastii wyznaczonej przez bogów na władców lub arcykapłanów (lub pełniących obie te funkcje) sumeryjskiego miasta Uruk, królewskiej stolicy znanej w Biblii jako Erech. Podobnie jak założyciel dynastii, Meskiaggaszeir, Gilgamesz był półbogiem. Lecz w odróżnieniu od swych przodków, którzy mieli boga za ojca - to matka Gilgamesz była boginią; nosiła imię Ninsun. Co znamienne, jego rodzicielka (ojcem był arcykapłan Uruk) była boginią, Gilgamesz nie uważano więc po prostu za półboga - uznawano że cechę boskości posiada w proporcji dwóch trzecich. Kiedy dojrzał i zaczął rozważać kwestie życia i śmierci, zwrócił się do matki i swojego boskiego opiekuna, Utu/Szamasza, z pytaniem, dlaczego nie może uniknąć śmierci, skoro jest w dwóch trzecich, nie tylko w połowie bogiem? Odpowiedź brzmiała, że bogowie, stwarzając człowieka, obdarzyli go wiedzą, lecz nie dali mu życia wiecznego.

Kiedy Gilgamesz stał się świadkiem lądowania niebańskiego obiektu w Uruk, zostało to przyjęte jako znak z nieba, wskazując, że przed Gilgameszem należy otworzyć sposobność poszukiwania nieśmiertelności. Powiedziano mu, że musi udać się na miejsce lądowania i wznieść do nieba. Wówczas dotrze do siedziby bogów. Saga o pierwszej udokumentowanej próbie znalezienia nieśmiertelności znana jest jako Epos o Gilgameszu, pierwotnie napisany po sumeryjsku pamiętnik samego króla, przetłumaczony później na akadyjski i inne starożytne języki, a zachowany najlepiej w akadyjskiej formie językowej, spisany na dwunastu glinianych tabliczkach, Opisuje on nie jedną, lecz dwie podróże w poszukiwaniu; pierwsza (która skończyła się fiaskiem) miała na celu miejsce lądowania na Cedrowej Górze - na Bliskim Wschodzie jedyny teren, którego opis pasuje do słynnego lasu cedrów w Libanie.

Do "tajemnego miejsca bogów" w Cedrowym Lesie, powiedziano Gilgameszowi, można się dostać tylko sekretnym tunelem, którego wejście strzeżone jest przez srogiego, buchającego ogniem mechanicznego potwora. Nadto dojście komplikował mający w tym lesie swą siedzibę niebiański byk, święte zwierzę boga Enlila. Troszcząca się o bezpieczeństwo syna, Ninsun nakłoniła androida zwanego Enkidu, aby ochraniał Gilgamesz podczas tej wyprawy. Zmęczeni i oniemiali z wrażenia Gilgamesz i Enkidu, położyli się na spoczynek. W nocy Gilgamesz miał kilka snów i był budzony przez kogoś przechodzącego w pobliżu. Nie był pewien, czy był to bóg. W końcu zbudził go "oślepiający blask". To, co zobaczył, było "z gruntu straszliwe":
 

"Niebo wstrząsnęło, ziemia zagrzmiała,
Chociaż świt wstawał, zapadły ciemności,
Błyskawica rozdarła przestwór, strzelił płomień,
Chmury spuchł i lunęło śmiercią!
Potem jasność znikła, ogień wygasł,
A wszystko, co spadło, obróciło się w popiół".


Te słowa eposu sprzed tysięcy lat opisują Gilgamesza będącego świadkiem sceny, jaką ja i my wszyscy widzieliśmy nieraz na ekranach telewizorów: wystrzelenie rakiety kosmicznej albo wahadłowca przez NASA. A przerażający widok był dla Gilgamesza potwierdzeniem, że przybył na miejsce lądowania, gdzie mógł przyłączyć się do bogów podróżujących do swej niebiańskiej siedziby. Obrazek na fenickiej monecie, ukazujący świątynię Baala z podobnym do rakiety obiektem, umieszczonym w świątynnej strefie ochronnej, uzmysłowił mi, że Baalbek w Libanie było tym samym miejscem lądowania, do którego dążył Gilgamesz.
 


1.jpg

2.jpg


Pierwszym co rzuca się w oczy w ruinach w Baalbek to sześć imponujących, wciąż stojących kolumn świątyni Jowisza. Widzimy tam ponadto szczątki świątyń zbudowanych przez Rzymian ku czci i dla odprawiania kultu czworga swych bóstw. Największa z nich poświęcona była właśnie Jowiszowi (zwanego przez Greków Zeusem). Pod względem rozmiaru Partenon w Atenach wydaje się przy niej mały. Wspomniane kolumny są wyższe od olbrzymich kolumn świątyni Amona w Karnaku w Egipcie. Co więcej, rozmiarem i majestatem obiekt ten prześciga świątynie Jowisza zbudowane w Rzymie czy gdziekolwiek indziej w Cesarstwie Rzymskim. Poza nią Rzymianie wznieśli tam jeszcze trzy świątynie, mniejsze, lecz nie mniej imponujące - Wenus, Merkurego i (być może) Bachusa.

Rzymianie przystąpili do budowy w I wieku p.n.e., kiedy Rzym zaczął zajmować kraje na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Ale dlaczego Rzymianie wznieśli swoją największą świątynię Jowisza nie w Rzymie, lecz właśnie tu? Co ich skłaniało przez ponad 400 lat do rozbudowy tego kompleksu z wielkim nakładem pracy i kosztów i dlaczego miejsce to uważano za święte i otaczano czcią? Jedynym możliwym wyjaśnieniem jest przypuszczenie, iż Rzymianie czcili to miejsce, ponieważ przed nimi robili tak Grecy, którzy uważali je za bliźniaczy odpowiednik egipskiego Heliopolis - miasta nazwanego przez Egipcjan Junu (w Bibli „On”).

Nie jest natomiast pewne, czy greckie sanktuaria stały tam rzeczywiście, bo Rzymianie usunęli dawniejsze budynki kultowe, żeby zrobić miejsce dla własnych. Ci, którzy nastąpili po Rzymianach - Bizantyńczycy, muzułmanie, krzyżowcy - również robili wszystko, co w ich mocy, aby swymi kościołami czy meczetami zastąpić wcześniejszą zabudowę sakralną, starając się zetrzeć z powierzchni ziemi świątynie poprzednie. Ale nic, co robiono na szczycie wielkiej kamiennej platformy, na której te świątynie stały, nie mogło zniszczyć samej platformy z masywnymi, podtrzymującymi ją blokami kamiennymi i labiryntem wybudowanych pod nią konstrukcji. Najbardziej wytrzymały okazał się narożnik północno-zachodni, gdzie w murach oporowych, jak widać to z zewnątrz, tkwią bloki kamienne niewiarygodnej wielkości, dokładnie przycięte i umieszczone, włącznie z trzema kolosalnymi, największymi na świecie, kamiennymi blokami, słynnym TRILITHONEM.

Baalbek leży na zachodnim stoku łańcucha górskiego Antyliban, który na zachodzie oddzielony jest od gór Liban doliną czy rowem tektonicznym Bekaa (stąd nazwa Ba'al-Bek, "miejsce pana rowu/doliny"). Właściwa świątynia Jowisza zajmuje zachodni kraniec szeregu imponujących budowli. Zabudowa ta zaczyna się we wschodnim końcu kompleksu świątynnego monumentalnymi schodami, które prowadzą do sekcji wejściowej, prostokątnej w kształcie, zwanej propylejami; miała ona dwie wieże połączone kolumnadą. Dalej wchodziło się na sześciokątny podwórzec, otoczony mniejszymi budowlami, który wiedzie na wielki kwadratowy dziedziniec z ołtarzami, kolumnami, bocznymi kaplicami i innymi budowlami funkcyjnymi. Wszystko to ostatecznie prowadziło do wielkiej, ogółem biorą ponad 300 metrowej świątyni samego Jowisza. Obecnie pozostałości czy ruiny w strefie dziedzińca są szczątkami bazyliki Teodozjusza, zbudowanej przez Bizantyńczyków, którzy przekształcili dziedziniec w kościół.
 


3.jpg

4.jpg

5.jpg


Każdy z bloków kamiennych, które składają się na trilithon, waży ponad 1100 ton, a nie leżą one bezpośrednio na ziemi, lecz na innych, wielkich, choć już mniejszych ukośnie przyciętych płytach, ważących tylko po 500 ton (dla porównania, bloki kamienne piramidy w Gizie ważą średnio po 2,5 tony.) Nawet teraz nie ma maszyny zrobionej ludzką ręką, która mogłaby podnieść ludzkie ciężary. A jednak w starożytności ktoś - "olbrzymy", według miejscowej tradycji - nie tylko podniósł i logicznie rozmieścił te kolosalne kamienne bloki, lecz także przetransportował je z kamieniołomu, odległego o dobre kilka kilometrów od miejsca budowy.

Jest to niezaprzeczalnym faktem, bo kamieniołom został zlokalizowany, a w nim znaleziono jeden z kolosalnych ciosów kamiennych, którego nie wyłamano do końca i wciąż leży częściowo połączony z rodzimą skałą. Jego rozmiar przewyższa wymiary bloków trilithonu. Trilithon i pozostałe kolosalne kamienne bloki w zachodnim murze są dopasowane do innych ciosów, szczególnie tam, gdzie mury tworzą kąty; w takich miejscach kąt nie powstawał przez zetknięcie razem dwóch prostopadłych kamieni, lecz stosowano jeden olbrzymi kamień, wycięty i uformowany z pojedynczego bloku w taki sposób, aby utworzył kąt 90 stopni. Wszędzie pierwotne bloki kamienne były olbrzymie, tam gdzie są późniejsze dodatki, bloki są znacznie mniejsze i w porównaniu z pierwotnymi wyglądają żałośnie. Teren, na którym stała świątynia Jowisza, był w istocie sztucznie usypaną strukturą z podpowierzchniowymi przejściami, sklepionymi bramami i innymi przekopanymi otworami.

Cała ta konstrukcja ziemna spoczywała z kolei na kamiennym podłożu leżącym jeszcze głębiej na nieustalonym poziomie. Gigantyczne kamienie ułożone jeden na drugim, bez zaprawy murarskiej, wznoszące się coraz to nowymi pomostami na niewiarygodną wysokość, a wszystko to umieszczone na wielkiej kamiennej platformie. Od samego początku projektowania na Synaju portu kosmicznego, (o czym pisze i udowadnia w swojej książce Zecharia Sitchin - "Schody do nieba") który miał zastąpić lądowisko w Mezopotamii, zmiecione z powierzchni ziemi przez potop, Baalbek zostało włączone do popotopowej ścieżki schodzenia do lądowania Anunnaki. Zrobiono to prowadząc linie od szczytów Araratu przez Baalbek i przedłużając ją do Gizy, gdzie miano zbudować piramidy.

Kluczowym potwierdzeniem tej konkluzji jest fakt, że rów-dolina Bekaa biegnie zgodnie z taką linią od północnego wschodu na południowy zachód. Zarówno Wielka Piramida, jak i drugi punkt (na półwyspie Synaj), które wytyczały ścieżkę schodzenia do lądowania, są równo oddalone od Baalbek, co potwierdza, że miejsce to istniało, gdy tworzono plan, a skoro nowy port kosmiczny był potrzebny dopiero po potopie, Baalbek musiało istnieć przed potopem.

Baalbek leży w miejscu, gdzie według wszystkich dzisiejszych i ostatnio prowadzonych badań zaczęło się "udomowienie" zbóż i innych roślin uprawnych. Według sumeryjskich opowieści o Enlilu i Enki to właśnie oni zaangażowali się w inżynierię genetyczną, aby zapoczątkować uprawy na Świętej Górze, miejscu łatwo dostępnym po potopie. Istnieje przekonanie, że to właśnie na tej wielkiej kamiennej platformie. która przetrwała potop, wszystko ruszyło. Położenie platformy w cedrowym lesie - nigdzie indziej nie ma cedrowego lasu - oraz rozmaite tunele i inne podpowierzchniowe konstrukcje Baalbek odpowiadają opisom Eposu o Gilgameszu, przez co potwierdzają rolę Baalbek jako poszukiwanego przez niego "miejsca lądowania".

Ale obrazek na fenickiej monecie jest dezorientujący, bo ukazuje obiekt podobny do rakiety, ustawiony na platformie i ogrodzony tylko z trzech stron. Do czego zatem służył potężne mury oporowe i dlaczego wciąż je nadbudowywano? Inną kluczową, nową zagadką jest konstatacja, ze główna część świątyni Jowisza, położona na najdalej wysuniętym na zachód końcu serii schodów, dziedzińców, itp., stoi nie na pierwotnym gruncie, lecz na sztucznym podwyższeniu umieszczonym na niższych pomostach; samo zaś podwyższenie było właściwie konstrukcją ziemną - wypełniającą wydrążenie sięgające w dół na nieustaloną głębokość. Czemu to wszystko służyło?
 


6.jpg

7.jpg

8.jpg


Jeśli ogrom konstrukcji wskazywał na to, że rakiety startowały w północno-zachodnim narożniku, dlaczego istniało tam głębokie wydrążenie, otoczone masywnymi murami? W centrum NASA na przylądku Canaveral startują wahadłowce i inne statki kosmiczne. W hangarach przechowuje się statki i napędzające je rakiety; jest tam też gigantyczna ruchoma platforma, jaka transportuje te monstra na wyrzutnie, oraz - same "wyrzutnie". Te ostatnie nie są w istocie "wyrzutniami", lecz wyniosłymi stalowymi konstrukcjami o wielu poziomach. Tam wtacza się rakietę, a one "obejmują" czy zamykają w sobie ją i jej ładunek. Różne poziomy stalowej wieży umożliwiają dostęp do różnych części pojazdu, co do ostatniej chwili pozwala technikom statek obsługiwać, zasilać paliwem oraz wprowadzać techników do ich modułu czy wahadłowca.

Czy zatem platforma w Baalbek może to być wyrzutnia, zbudowana nie ze stali, lecz z masywnych kamieni?! Masywne kamienie, mogły tworzyć ogrodzenie, które otaczało wydrążenie, zagłębienie czy pustą przestrzeń, gdzie stała rakieta przed startem. Mury, otaczające to miejsce, miały wiele poziomów, tak jak współczesne stalowe wieże-wyrzutnie, które muszą umożliwiać serwisowanie całego statku kosmicznego. W Baalbek przybywające statki kosmiczne mogły lądować na wielkiej kamiennej platformie przylegającego do wyrzutni, z drugiej strony obsługiwano też odloty: rakiety podnoszono, transportowano i stawiano na miejscu gotowe do startu - tak samo, jak robiono to z kolosalnymi, wyłamanymi w kamieniołomie blokami! - w obrębie potężnego kamiennego ogrodzenia.

W październiku 2003 roku Chiny wystrzeliły w przestrzeń kosmiczną, astronautę, wysuwając w ten sposób roszczenie do członkostwa w ekskluzywnym klubie kosmicznym, w którego skład wchodzą USA i Rosja. Człon dowodzenia, kapsułę, w której umieszczono na szczycie rakiety astronautę, nazwano Szenzou - oficjalne komunikaty wyjaśniły, że w Chinach to znaczy "boski statek". Nazwa ta przywodzi na myśl taki sam termin używany w starożytności na określenie latających pojazdów bogów.

Następna kwestia to kształt członu dowodzenia, owego: boskiego statku" użytego przez Chińczyków. Był zadziwiająco podobny do kształtu "modułu dowodzenia", w którym anioł Pana ukazał się Abrahamowi na wzgórzu Moria. Ukazane jest to na malowidle znajdującym się w odkopanej synagodze w Dura Europos na terenie dzisiejszej Syrii. Scena ukazuje kamienny ołtarz, drewno, Izaak'a na ołtarzu, Abrahama z nożem ofiarnym w ręku, barana w zaroślach i rękę Boga będącą znakiem boskiej interwencji. W prawym górnym rogu możemy zobaczyć jest anioła Pana, przedstawionego jako antropomorficzna postać stojąca w drzwiach jakiejś owalnej budowli. Nie jest to namiot ani dom (bo wiemy, jak wyglądały siedziby ludzkie w ówczesnych czasach). Czy to malowidło liczące tysiące lat wyobrażało ówczesne pojęcie boskiego wozu - określanego dziś mianem UFO? Nie jest to z pewnością sposób, w jaki tradycyjna żydowska sztuka ludowa wyobraża anioła w biblijnym epizodzie. Tradycyjnie anioł przedstawiany jest jako postać ludzka ze skrzydłami. Tu jednak, na obrazie o 2000 lat bliższym temu wydarzeniu, anioł znajduje się wewnątrz "latającej izby". Przypominało to również ben-ben, niebiańską łódź, w której wielki bóg Egiptu Re przybył na Ziemię. W wykonanym w kamieniu modelu w skali wyraźnie ukazany jest dowódca statku stojący w drzwiach pojazdu czy jego włazie, podobnie jak na obrazie w Dura Europos.

I w końcu zainteresowanie wzbudza sama chińska wyrzutnia. Jak ukazują to opublikowane fotografie, stalowa konstrukcja obejmowała statek kosmiczny tylko z trzech stron czwarta była otwarta na ogromną brukowaną platformę, rozciągającą się w kierunku, skąd transportowano statek kosmiczny do wnętrza stojącej wyobraźni. Czy tak też mogło być w Baalbek?!
 


9.jpg

10.jpg

11.jpg

12.jpg

  • 0