Skocz do zawartości


Informacje o artykule

  • Dodany: 17.08.2012 - 13:42
  • Aktualizacja: 25.02.2013 - 19:13
  • Wyświetleń: 2602
  • Odnośnik do tematu na forum:
    http://www.paranormalne.pl/pliki/ksiazki/Marian_Wasilewski_Moja_Droga_Ku_Jazni.pdf

    Podyskutuj o tym artykule na forum
 


* * * * *
0 Ocen

O sobie

Napisane przez Marian dnia 17.08.2012 - 13:42
Gdy kończyłem pisać moje poprzednie artykuły przyszło mi na myśl, że na miejscu pt. Czytelników chciałbym chyba dowiedzieć się czegoś więcej kim jest ten facet, który tak bezczelnie pociąga diabła za ogon.

Otóż nie mam nic do ukrycia. Jestem zwykłym śmiertelnikiem. Nie posiadam i nie pragnę posiadać żadnych władz paranormalnych. Cieszę się życiem, a czasem jestem trochę zażenowany widząc z jaką precyzją otrzymuję w życiu kopniaki i pomocną dłoń. Myślę, że spora ilość „aniołów i diabłów stróżów” dba o to, abyśmy wszyscy otrzymywali tylko tyle kopniaków ile jest niezbędne, ale także radości. O tym już pisałem. Teraz wspomnę o moich sprawach bardziej osobistych.

Po maturze nie odczuwałem już przynależności do Kościoła Katolickiego, chociaż nie okazywałem tego oficjalnie. Czułem się zagubiony, bo nie miałem wtedy własnego światopoglądu. Studia rozpocząłem we Wrocławiu. W tym okresie zawarłem związek małżeński z Krystą, biorąc też ślub kościelny. Dzieci: Waldemar (1951) i Ewa (1952), także były ochrzczone. Z czasem jednak coraz bardziej krystalizował się mój światopogląd materialistyczny. W jego „objęciach” byłem do 35-go roku życia. Potem nastąpiła trudna przemiana.

Teraz powiem krótko o moim późniejszym życiu rodzinnym. Po latach, gdy dzieci podrosły, nasze wspólne drogi życiowe z Krystą ugodowo rozeszły się. W 1980-tym roku ożeniłem się z Grażyną, która z pierwszego małżeństwa (mąż nieżyje) ma córkę Jowitę. Obecnie wszyscy mieszkamy w USA, także moje dzieci i pięcioro dorosłych już wnuków. Krysta, oraz jej obecny mąż, odwiedzają ich, a czasem nas wszystkich. Prawie po sąsiedzku z nami mieszka Jowita z mężem Leszkiem i z dwójką uroczych dzieci, Wiktorią (4,5 latek) i Patrykiem (6 latek), które są z nami prawie codziennie. Kiedyś rozczuliła mnie Wiktoria gdy zwróciłasię do Patryka: mów do dziadzia po polsku, bo dziadziu nie rozmawia z nami po angielsku.

Patryk ma już głębsze zainteresoawnia. Na zaduszki zabraliśmy dzieci na grób ich prababci (mamy Grażyny). Na cmentarzu zapytał swoją mamę:

- Czy prababi mieszka pod ziemią?

- Nie, prababi jest w niebie. W ziemi jest jej ciało, które jest prochem, jak zużyte ubranie. Przychodzimy tu żeby powspominać ją gdy była jeszcze z nami.

Następnego dnia Patryk odsiadywał w sypialni karę za jakiś chłopięcy wybryk. Wydawało mi się, że nie zrozumiał za co został ukarany. Wszedłem do niego żeby porozmawiać. Po krótkiej rozmowie niespodziewanie powiedział:

- Dziadziu, ja ciebie kocham.

- Ja też ciebie kocham, Patryczku. Po chwili dodał

- Ale ja będę ciebie też kochał gdy będziesz już w niebie.

... Tych słów chyba nigdy nie zapomnę.
  • 0