Skocz do zawartości


Zdjęcie

"Pytania nieobojętne" rozmowa z dominikaninem.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Żbik.
  • Postów: 769
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Niedawno w rupieciarni znalazłem książkę. Jest to jakby zbiór pytań do dominikanina Jacka Salija dotyczących wszystkiego co jest związane z wiarą. Pytań i odpowiedzi jest bardzo dużo, więc na razie zamieszcze tylko jedno razem z odpowiedzią Dominikanina, jak będzie zainteresowanie to ciekawsze tematy bede tu przedstawial.



MASONERIA

Pytanie: Mówi się różne rzeczy o masonach, że są to zaprzysięgli wrogowie kościoła i dążą do władzy nad światem, że mają swoje wtyczki w hierarchii Kościoła, nawet wśród kardynałów. Dlaczego w pismach katolickich panuje wokół tego tematu konsekwentne milczenie, mimo że ciągle się o tym gdzieś słyszy?

Odpowiedź: Oficjalne dokumenty kościelne jednoznacznie zakazują katolikom należeć do masonerii, a zarazem powstrzymują się w zasadzie od przedstawiania i bezpośredniego polemizowania z jej doktryną. Papież Klemens XII, który w roku 1738 wydał pierwszy w historii kościoła dokument, określający katolickie stanowisko wobec masonerii, zwraca główną uwagę, że jest to organizacja z samego swego założenia otaczająca się tajemnicą: " Gdyby stowarzyszenia te nie powstawały niegodziwie, nie miałyby przecież tak wielkiej nienawiści do światła ".
Papież Leon XIII wydałw roku 1884 encyklikę "Humanum genus", poświęconą w całości problemowi katolickiego stosunku do masonerii. Zwaraca tam uwagę na jeszcze jeden moment w samej strukturze tej organizacji, który budzi morlany sprzeciw. Chodzi o zasadę bezwzględnego posłuszeństwa nieznanemu rozkazodawcy, nawet jeśli rozum i sumienie się temu sprzeciwia.
Zarazem Leon XIII daleki jest od demonizowania masonerii. Nie wolno prziecież zapominać o tym, że członkowie tej organizacji są po prostu ludźmi, a z tej oczywistej zdawałoby się prawdy wynikają konsekwencję, których tylko zaślepienie i nienawiść może nie zauważyć lub nie przyjąć do wiadomości. Toteż Leon XIII pisze między innymi " To, co powiedzieliśmy i jeszcze powiemy o sekcie masońskiej należy rozumieć w ogólności, jako o związku pokrewnych sobie społeczności, natomiast nie odnosi się to do poszczególnych jej członków"
Czym innym są jednak ostrzeżenia przed jakimkolwiek wiązaniem się z masonerią, a czym innym fobie antymasońskie, które w latach między wojennych opanowały katolików, a które niestety nie przynoszą chluby kościołowi. Najpierw może jednak parę słów na temat doktryny tej organizacji, bo nie tylko unikająca jawności struktura masonerii budzi sprzeciw chrześcijanina.
Samym rdzeniem tej ideologii wydaję się budowa gmachu szczęśliwej ludzkości, opartej na fundamencie rozumu. Stąd sama nazwa- "wolni mularze", stąd kielnia oraz inne symbole budowlane masonerii, a rówież trójstopniowy, na wzór murarskiego, podział na uczniów, czeladników i mistrzów. Idea budowania wspaniałej przyszłości przejawia więc typowe cechy mentalności oświeceniowej, wraz z jej naiwną wiarą, jakoby podstawowym źródłem wielorakiej nędzy i niesprawiedliwości była ignorancja. Oświeceniowy jest również zasadniczy stosunek masonerii do religii, sprowadzający się do ideału ponadwyznaniowości, a więć bezwyznaniowości, a co za tym idzie zamykaniu religii prawie wyłącznie w jej wymiarze moralnym.
Żeby usprawiedliwić nieco katolicką alergię antymasońską, warto zwrócić uwagę na to, że sama idea budowania kosmicznego gmachu przyszlości zawiera w sobie-z zamierzenia lub bezwiednie- program wystawienia anty- kościoła. Natomiast obowiązek posłuszeństwa wobec rozkazodawcy, któego nie zna się ani z twarzy, ani z nazwiska, chrześcijaninowi kojarzy się nieodparcie z szatanem: przecież jest to największym osiągnięciem szatana, jeśli ktoś go słucha w taki sposób, że nie wie o tym, iż słucha własnie jego.
Proszę Pana, ja osobiście wiele wytrzymam. Potrafię znieśc spokojnie nawet ogólne pomówienie, że masoneria swoimi mackami sięgnęła aż do biskupów i kardynałów. Ale tracę cierpliwość w tym momencie, kiedy ktoś podaje konkretne nazwiska hierarchów, którzy są rzekomo masonami. Takie oszczerstwo to już grzech ciężki zarówno przeciw miłości bliźniego, jak przeciw pokojowi kościoła.
Wkrótce po wyborze kardynała Wojtyły na papieża przyszedł do naszego klasztoru taki oto list: „ Ojcowie, stała się rzecz straszna: mason został wybrany papieżem! Trzeba zrobić wszystko aby ten wybór unieważnić” Po prostu biedna kobieta, autorka tego listu, uwierzyła kiedyś, że masoni są wszędzie, nawet na najważniejszych stanowiskach w Kościele.
Jeszcze warto zauważyć, że dopóki ktoś jest nawiedzony przez fobie, o których tu mówimy, nie potrafi nawet pomyśleć o tym, że swoja tak gruntowną nienawiść kieruje przecież ku bliźnim, stworzonym przez Boga i odkupionym przez Chrystusa. Bo gdyby o tym przynajmniej pomyślał, to nie wykluczałby z góry możliwości ich nawrócenia. Przecież Chrystus umarł za wszystkich, za masonów również.


Wiem że temat o masonerii już istnieje, ale to jest jakby myśl tego dominikanina. A nie chce dołączyć tego tematu do poprzedniego o masonach bo mogę w tym jeszcze dodać inne pytania i odpowiedzi.

Źródło: "Pytania Nieobojętne" J.Salij.
  • 0

#2

Żbik.
  • Postów: 769
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

SENS CZYSTOŚCI PRZEDMAŁŻEŃSKIEJ

Ludzka płciowość nie jest jedyną dziedziną, do której stosujemy metaforę czystości i brudu. Na początku jednak zastanówmy się nad pierwotnym, dosłownym znaczeniem wyrazu „czystość”. Mówimy na przykład, że jedzenie należy przechowywać w czystości. A więc po serze nie powinny łazić muchy, zaś masła nie należy zostawiać przez całą noc na stole, trzeba raczej włożyć do lodówki. Domagam się czystości w kuchni nie dlatego, żebym uważał jedzenie za coś brudnego. Ja po prostu zdaje sobie sprawę z tego, że jedzenie, jak tyle innych rzeczy na świecie narażone jest na brud i zepsucie.
Toteż słowo „czystość” najczęściej pojawia się w związku z tymi wartościami, które szczególnie narażone są na brud i rozkład. Cenimy wysoko czystość intencji, zastanawiamy się nad czystością języka- gdyż zdajemy sobie sprawę z tego, do jakiego stopnia brudna intencja może odebrać wartość dobremu czynowi, do jakiego stopnia nasz język podatny jest na niechlujstwo i zepsucie.
Postulat czystości w doświadczaniu siebie jako mężczyzny czy kobiety nie wyraża więc lęku przed płciowością, tym bardziej nie zawiera ukrytego założenia jakoby cała ta sfera była czymś z natury brudnym. Wręcz przeciwnie, postulat ten wypływa z przeświadczenia, że męskość lub kobiecość jest zbyt istotnym wymiarem naszego człowieczeństwa, żeby wolno ją było przeżywać byle jak i nie troszczyć się o to, aby mężczyzną lub kobietą być w sposób piękny.
Co to znaczy konkretnie? Jakąś intuicję, może nie zawsze wyraźną, ma na ten temat każdy z nas.

Co jest miarą czystości w doświadczaniu siebie jako istoty płciowej, jako mężczyzny lub kobiety? Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, przypomnijmy banalną prawdę, że płciowość nie jest czymś przyklejonym do człowieka, ale stanowi jakby sposób bycia człowiekiem; przenika nas całych do tego stopnia, że każda komórka naszego ciała nosi w swoich chromosomach informację o przynależności całego organizmu do określonej płci. Zewnętrznie, nasza płciowość wyraża się w różnej budowie ciała, w nastawieniu organizmu na spełnianie specyficznych dla danej płci funkcji, w odmiennościach psychiki itp. Sensu naszej płciowości nie da się jednak do tego sprowadzić; intuicyjnie czujemy, że jest on większy, choć nie umiem go do końca nazwać ani nawet zaobserwować. W językach słowiańskich intuicja ta weszła w samą strukturę języka, bo nawet w koniugacji czasowników starannie rozróżnia się rodzaj męski i żeński.
Otóż nie widać sposobu czystego, prawdziwie ludzkiego bycia kobietą lub mężczyzna bez nieustannego dążenia, żeby odkrywać w sobie i w każdym innym człowieku niepowtarzalną i bezcenną osobę. Chodzi nie tylko o to, że nie wolno mi drugiego człowieka degradować do roli przedmiotu użycia, nie wolno mi też samemu dać się traktować jako przedmiot użycia. Nawet gdybym miał wzywać drugiego lub być przez niego używanym w sposób kulturalny, nie bez swoistej elegancji. Bo sposób, w jaki dokonujemy naszych czynów, jest dopiero wtórnym kryterium ich moralności: czyn przestępczy w białych rękawiczkach może być bez porównania bardziej niemoralny niż zwykła kradzież węgla z piwnicy sąsiada.
Zjednoczenie ciał dopiero bazuje na uprzednim i całkowitym oddaniu się osobowym oraz je wyraża. W okresie narzeczeńskim chłopak i dziewczyna nie są jeszcze sobie dostatecznie oddani, dopiero dążą do tego, aby oddać się sobie możliwie jak najwięcej. Dlatego nie czas jeszcze, aby manifestować całkowicie, również ciałem, swoje całkowite oddanie. Bo to jeszcze nie jest prawdą, i życie prędzej czy później zdemaskuje ten fałsz niby całkowitego oddania się w miłości oblubieńczej. Niejedna już para zakochanych, tak absolutnie pewna swojej miłości na śmierć i życie, że uważała się za małżeństwo na długo przed ślubem, przekonała się później, że miłości zbudowanej na zbyt kruchym fundamencie ciągle czegoś brakuje. Otóż jedynym trwałym fundamentem miłości jest prawdziwe osobowe oddanie się wzajemne. Symulowanie takiego oddania może miłości tylko zaszkodzić.
Zresztą czyż mogłoby być inaczej? Przecież jest wolą Bożą, że z cielesnego zjednoczenia się kobiety z mężczyzna rodzą się nowi ludzie. A człowiek to jest istota bezcenna, powołana do życia wiecznego, ważniejsza niż cały materialny wszechświat. Okoliczności, w jakich przychodzi na świat człowiek, powinny jakoś harmonizować z tak wielką godnością.
Toteż nie sprowadzajmy trywialni katolickich zasad etyki narzeczeńskiej do zakazu fizycznego współżycia. Czy ktokolwiek zakazuje ogrodnikowi rozwijać niecierpliwie płatki ledwo zawiązującego się pąka róży? Sama natura pąka róży jest taka że bark cierpliwości w oczekiwaniu na kwiat może doprowadzić do zmarnowania najwspanialszej zapowiadającej się róży. Podobnie jest z miłością osób, które już postanowiły złączyć się w małżeństwo. Jeśli zabraknie im cierpliwości za zaczną udawać małżeństwo, choć jeszcze nim nie są, niech liczą się z tym, że pośpiech taki może zaszkodzić nawet najwspanialej zapowiadającej się miłości.

Źródło" "Pytania nieobojętne" J. Salij.

Co myslicie o czystości przed ślubem? Mnie argumenty tego duchownego nie przekonują.
  • 0

#3

snemies.
  • Postów: 645
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Dominikanie zwalczają wszystko, w końcu to oni prowadzili świętą inkwizycję ;)
  • 0

#4

metody11.
  • Postów: 317
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zgadzam się Dominikanie powinni żyć w czystości i reszta kk, ale cóż krew nie woda.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych