Esej o rzeczywistościach, aktorstwie i naszym umyśle. Zapraszam do lektury
Realny świat jest domeną dnia, rzeczywistości, która nas otacza. Wstajemy rano, myjemy się i szykujemy do prac, by po niej wrócić do domu i rozpocząć słodkie „nic nie robienie”. Jakie to szare i proste prawda? Jesteśmy tylko aktorami, którzy grają swoje role w filmie, do którego scenariusz pisało życie, lub jak niektórzy wierzą, Bóg. To pierwszy rodzaj aktorstwa, który ja nazwę „prostym”. Tak, nie ma nic prostszego niż wykonywanie nonstop tych samych wyuczonych już czynności. Podświadome wykonywanie. Jednak rzeczywistość bywa brutalna i niektórzy muszą „uruchomić” drugi poziom aktorstwa, który już nazwę „trudnym”. Jakże trudno czasami do społeczeństwa jest się przystosować. Widzisz te podłe gęby, które czekają tylko, by kogoś wykorzystać, lub ich życie kręci się tylko od dyskoteki do dyskoteki, a pomiędzy są tylko używki i alkohol. Jeśli nie chcesz być tym „złym” w tym społeczeństwie musisz się do niego dostosować, nakładając na swą twarz przeróżne maski. Zgrywasz twardziela, a gdy wracasz do domu i zdejmujesz „kamienną maskę” stajesz się wrażliwy i masz ochotę się zaraz rozpłakać. Możesz też przyodziać „maskę clowna”. Udajesz, że się niczym nie przejmujesz, wszystko cię bawi, robisz dobrą minę do złej gry. Jednak sam na sam jesteś zdołowany i czujesz się przygnębiony. Ten rodzaj aktorstwa jest niebezpieczny. Możesz wciągnąć się w swoją rolę i źle na tym wyjść. Jakże puste bywają jednak frazesy „bądź sobą”, prawda?
Być aktorem całe życie może być jednak bardzo nużące. Chciałoby się czasami samemu poprowadzić tok wydarzeń, napisać własny scenariusz. I oto przychodzi wybawienie. Noc. Gdy Słońce się chowa a Księżyc rozbłyska na niebie, ty możesz przejść do działania. Bierzesz gorącą kąpiel i potem natychmiast udajesz się do łóżka, by w nim zaznać rozkoszy „swego” świata. Zasypiając zdajesz się jednak tylko na swój mózg. Rozkosz może zamienić się w koszmar. Bez odpowiednio silnej woli i ćwiczeń ten świat również może okazać się piekłem. W tym wypadku należałoby się nauczyć kontrolować swoje sny. Jednak ja osobiście uważam, że w tych koszmarach możemy się sprawdzić. Dlatego ja sam staram się w swoje sny nie ingerować, „ufam sobie” i w swoje możliwości.
Jednak, niektórzy nie mają takiego podejścia jak ja. Boją się nocy i boją się zasnąć, bo wiedzą, że mogą trafić do świata koszmarów. Co nam pozostaje? Nie spać? Ale ile tak można? Kilka nocy i człowiek już traci zmysły.
Dlatego odradzam takie postępowanie. Jednak niektórzy na bezsenność zwykli chorować, toteż co wtedy im pozostaje? Ano, wtedy trzeba uruchomić trzeci, najwspanialszy świat. Musimy stać się bogiem, reżyserem i scenarzystą w jednym. Najpierw wypadałoby stworzyć bohaterów, swoistego Adama i Ewę. Następnie trzeba wykreować tło dla tych postaci – społeczeństwo, krajobrazy itd.
Teraz kilka własnych zwierzeń. Sam cierpię na bezsenność. Musiałem coś z tym zrobić, by te noce nie były takie długie. Musiałem stać się tym bogiem. I w tej chwili trzeba się jednak zastanowić nad sobą. W jakiej sytuacji chcemy się znaleźć, w kogo chcemy się wcielić i jakie losy przygotowywaliśmy dla innych. Czy chcemy być niosącymi dobro ludźmi, czy oprychami, którzy okradają staruszki? Czy pójdziemy na łatwiznę, wiodąc naszych bohaterów schematami czy wysilimy się na jakiś oryginalny scenariusz? Nie jest łatwo być bogiem. Jakże ciężkie może być uśmiercenie jakiejś postaci. Albo doprowadzenie jej do kalectwa. Ja tak jednak zrobiłem. Przez to moje życie „tam”, stało się ciekawsze. Nie pamiętam początków, jednak pamiętam co niedawno się działo. Widzę jakąś osobę na wózku. Stoi ona przed ciężkim zadaniem zjechania po schodach na sam dół ulicy. Nikt nie kwapi się jej pomóc. Podchodzę więc do człowieka i oferuję pomoc swą. Postacią okazuje się kobieta. Nadzwyczaj piękna. (to zadziwiające, jak szybko nasz mózg i wyobraźnia jest w stanie wykreować te obrazy tak szybko, ci ludzie przechodzący obok, każdy wygląda inaczej, te ulice są takie wyjątkowe, z każdym szczegółem.) Ta jednak odrzuca pomoc ze łzami w oczach i dokonując próby zjechania na dół wywraca się z wózkiem wprost na sam dół. Napawa cię smutek. Zbiegasz czym prędzej i sprawdzasz, co się stało. Starte dłonie, obite kolana, twarz zapłakana. Bierzesz niewiastę na ręce, podnosisz wózek i sadzasz na nim kobietę. Opatrujesz rany dzięki apteczce którą masz przy sobie. Pytasz się o imię. Potem podajesz swoje. Okazuje się, że dziewczyna straciła władzę w nogach. Nie wiadomo jednak dla czego. Mąż ją rzucił bo „nie będę pchał szmacianej lalki”. Traci pracę, bo tancerką i aktorką była. Czuje się bezużyteczna. I dalej już nie ma co opowiadać, zaprowadzasz ją do siebie do domu i kreujesz losy już dwóch bohaterów. To naprawdę jest proste i przyjemne i sprawia, że możemy wyrwać się z naszej rzeczywistości i pojawić się zupełnie gdzie indziej. A że dzięki temu, bezsenne noce nie będą już takie złe to… Jest się z czego cieszyć.
Aexalven