Skocz do zawartości


Zdjęcie

Słynna historia nawiedzenia Eleonory Zugun


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
5 odpowiedzi w tym temacie

#1

Mr.Scar.
  • Postów: 29
  • Tematów: 4
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Od najdawniejszych czasów w mitach, kulturze i sztuce pojawiał się motyw demonów, duchów chcących szkodzić ludziom. Kulturoznawcy widzą w tym próbę wytłumaczenia niezrozumiałych wtedy zjawisk, a także wyraz ludzkiego strachu. To na pewno prawda. Ale czy to tylko jedyne wytłumaczenie tego popularnego także i dziś motywu? Czy istoty takie jak diabły mogą istnieć naprawdę? Dla sceptyka odpowiedź jest oczywista, ale na świecie zdarzają się rzeczy, które bez przyjęcia istnienia pierwiastka demonicznego pozostają całkowicie niewyjaśnione. Naukowcy próbują wyjaśniać takie fenomeny, najczęściej chorobą psychiczną, ale często taka interpretacja jest nazbyt uproszczona i nie wyjaśnia wielu istotnych i udowodnionych faktów. Jednym z wielu przykładów tego typu zdarzeń jest słynny w okresie międzywojennym przypadek Eleonory Zugun.


Tajemnicze zdarzenia w życiu Eleonory Zugun, rumuńskiej wieśniaczki, rozpoczęły się w lutym 1925 r. Dziewczynka miała wtedy 12 lat, mieszkała w osadzie Talpa niedaleko Dorohoi. Podobno zapoczątkowały je pieniądze znalezione przez Eleonorę, które wydała na słodycze. Jej babka, uchodząca w okolicy za czarownicę, ostrzegła, że zostanie ona opętana przez diabła, który jej te pieniądze podrzucił, aby ją usidlić. Następnego dnia rozpoczęły się pierwsze manifestacje ducha. W obecności Eleonory dobre przedmioty zaczęły podskakiwać i lewitować, na dach jej chaty sypały się kamienie, okna trzaskały, szyby się tłukły. W pokojach, w których przebywała, robiło się lodowato zimno. Świadkowie obserwowali, jak poruszają się meble, niektórzy zostali nawet uderzeni w głowę przez tajemniczą siłę. Tajemnicza istota, powodująca ów zamęt, nie oszczędzała też samej Eleonory Zugun. Dzień w dzień na jej twarzy, szyi i ramionach pojawiały się tajemnicze zadrapania, pręgi i ugryzienia.


Rodzice zaprowadzili biedną dziewczynkę do księdza, który odprawił egzorcyzmy, ale to nic nie dało. Dziewczynkę wysłano do klasztoru, a potem do szpitala psychiatrycznego. Początkowo psychiatrzy i lekarze uznali, że Eleonora dokonuje samookaleczeń, ale obserwacje i badania pacjentki wykazały, że jest inaczej. O przypadku tym zaczęło być głośno i zainteresowała się nim badaczka zjawisk metapsychicznych, wiedeńska hrabina Wassilko-Serecki. Eleonora Zugun podróżowała wraz z nią po całej Europie. Były m. in. w Londynie, Paryżu i Monachium, gdzie demonstrowały tajemnicze zjawiska uczonym i dziennikarzom. Jako pierwsi zaczęli badać dziewczynkę Kubi Klein i Fritz Grunewald. Tymczasem ataki ze strony ducha nie zanikały. Ślady ugryzień, powodujące wielki ból, pojawiały się nawet na oczach świadków. Na niektórych z nich pozostała ślina. Po przesłaniu jej do laboratorium okazało się, że nie była identyczna ze śliną Eleonory. Na jej ciele pojawiały się również ślady przypominające jakieś litery, co zauważył w swoim raporcie pułkownik W. W. Hardwick. O nadprzyrodzonym charakterze ran świadczyć może fakt, że wielokrotnie objawiały się one wśród grup osób pełnych sceptycyzmu.


Obie panie odwiedził również późną jesienią angielski badacz zjawisk parapsychicznych Harry Price. Oto jego relacja po pierwszym spotkaniu z dziewczynką w Wiedniu:


W czasie pierwszych paru minut okresu obserwacji wstępnej Eleonora wydała krótki, ostry krzyk bólu, jednocześnie na mięsistej części przedramienia, nieco powyżej nadgarstka pojawiły się nacięcia czy ślady zębów... ułożone eliptycznie. Jeśli czytelnik ugryzie się w ramię, otrzyma dokładny odpowiednik tego, cośmy ujrzeli.


Harry Price zaprosił Eleonorę Zugun wraz z hrabiną Wassilko-Serecki do znajdującego się w Londynie Narodowego Laboratorium Badań Metapsychicznych. Naukowcy tam pracujący stwierdzili powstanie śladów w czasie, gdy dziewczynka była pod ścisłą obserwacją i nie mogła oszukiwać. Pózniej Eleonorę Zugun badał dr. Walter Kroener wraz ze swoimi kolegami. Zaobserwowali oni podobne objawy, co ich poprzednicy. Ślady na ciele Eleonory i inne symptomy działania złego ducha zanikły w 1927 r. (według niektórych źródeł w 1926), kiedy to dziewczynka zaczęła miesiączkować, dzięki czemu mogła prowadzić dalej w miarę normalne życie.


Zasadniczą rzeczą, która ciśnie się na usta po zapoznaniu się z historią dziewczyny, jest pytanie, co takiego spotkało Eleonorę Zugun? Najbardziej prawdopodobne wydaje się być to, że zaatakował ją diabeł albo jakiś inny duch. Z drugiej strony niektóre rzeczy świadczą za czym innym. Istota napastująca dziewczynkę nigdy się nie przedstawiała. Ona sama w okresie ataków była w wieku dojrzewania, a objawy uległy zahamowaniu po pierwszej miesiączce. Może więc to ona sama, będąc w trudnym wieku i mając w sobie duży nadprzyrodzony potencjał, nieświadomie powodowała ataki? Tego nigdy się już nie dowiemy. Jedyne, co nam pozostaje, to cierpliwie i konsekwentnie badać dzisiejsze, rzadkie na szczęście, przypadki. Może wtedy poznamy prawdę o niewidzialnych napastnikach, dzięki czemu będziemy mogli lepiej chronić przed nimi ludzi, których zaatakują.
  • 0

#2

Czort.
  • Postów: 55
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

moja diagnoza: uwierzyła w słowa babki, a strach potrafi niezwykle głęboko coś wbić w podświadomość. Była w wieku, w którym poltergeist nie jest niczym dziwnym. I tak już zostało :)
  • 0

#3

Żbik.
  • Postów: 769
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Zjawisko poltergeista gryzie?
W tym przypadku Poltergeist tłumaczy zachowanie się mebli, ale nie tłumaczy okaleczeń. A była obserwacja i nie wiadomo co to gryzie.
  • 0

#4

WeronikaG.
  • Postów: 25
  • Tematów: 6
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Eleanore Zugun, córka rumuńskich wieśniaków , kupiła słodycze za kilka monet, które znalazła przy drodze. kiedy dowiedziała się o tym jej babcia, skrzyczała ją, że wydała pieniądze diabła, a co gorsza połknęła go wraz z cukierkami. Tej samej nocy przerażone dziecko było świadkiem straszliwego zjawiska. Wokół niej latały kamienie i pękały szyby. Próba przeprowadzenia egzorcyzmów wywołała jeszcze większe szaleństwo. Aby uniknąć dalszych kłopotów, rodzice oddali Eleanore do klasztoru. Tam meble unosiły się nad podłogą, a nawet dochodziło do teleportacji różnych przedmiotów. Ostatecznie dziewczynkę umieszczono w szpitalu psychiatrycznym.

Przypadek Eleanore stał się znany za granicą. Niestety niemiecki badacz zjawisk nadprzyrodzonych Fritz Grunewald zmarł na zawał, zanim dokończył eksperymenty. We wrześniu 1925 roku hrabina Zoe Wassilko-Serecki, mecenas badań parapsychologicznych zabrała Eleanor do Wiednia. W ciągu następnego roku miało miejsce ponad 900 niewytłumaczalnych zjawisk. Nieszczęsna dziewczyna była przekonana, że opętał ją Dracu, jak Rumuni nazywają diabła, i bezskutecznie usiłowała przebłagać go drobnymi prezentami.

W kwietniu 1926 roku Harry Price, łowca duchów, zaproponował hrabinie, by przywiozła dziewczynę do Londynu. Uznał Eleanore za niezwykły przypadek. Na jego oczach przedmioty znikały i pojawiały się w innych miejscach, jakby były rzucane. Po każdym takim zdarzeniu puls dziewczyny zwiększał się o 20 uderzeń na minutę, co sugerowało, że może ona sama jest źródłem tych fenomenów. Ilekroć Dracu był rozdrażniony lub obrażony, na rękach tułowiu, dłoniach i twarzy Eleanore pojawiały się zadrapania, pręgi i ślady po ugryzieniu, przypominające pokrzywkę.

Dołączona grafika

Eleanore wierzyła, że opętana jest przez diabła. Gdy Dracu był wściekły, na jej twarzy i ciele pojawiały się pręgi, jak od bata.


Price zorientował sie, że nie są one czymś zupełnie niespotykanym, że mają podłoże psychologiczne i że można nad nimi zapanować. Zjawiska kojarzone z poltergeistami często dotyczą małych dzieci. Podobnie jak w innych tego typu przypadkach , problem przestał istnieć, gdy Eleanore weszła w okres dojrzewania. Znów żyła normalnie. Została fryzjerką w Rumunii. Gdyby nie słowa babci, które wywołały opętanie prawdopodobnie, nigdy nie opuściłaby swej wioski.

źródło : Tutaj, Tutaj

Użytkownik +..... edytował ten post 19.02.2011 - 05:01
połączenie tematów

  • 0

#5 Gość_Konradyn von Hohenstaufen

Gość_Konradyn von Hohenstaufen.
  • Tematów: 0

Napisano

Kolejny artykuł dotyczący słynnej dziewczyny, tym razem bardziej rozbudowany i opatrzony w zdjęcia:

Zimą 1923 r. wokół 10-letniej Eleonore Zugun z rumuńskiej wsi Talpa zaczęły ogniskować się dziwne zjawiska przypominające wybuch aktywności poltergeista. Wkrótce uznana za opętaną dziewczyna zwróciła uwagę zachodnich badaczy, a hr. Wassiliko-Serecki otoczyła ją opieką w swoim mieszkaniu w Wiedniu. Prześladująca Rumunkę siła ruszyła w ślad za nią, a typowym przejawem jej aktywności stały się fizyczne ataki pozostawiające wyraźne ślady na ciele dziewczyny...

Dołączona grafika
____________________
Brian Haughton

Urodzona 24 maja 1913 r. Eleonore Zugun mieszkała we wsi Talpa (gm. Cândeşti) na północy Rumunii. Jej historia rozpoczęła się w lutym 1923 r., kiedy dziewczyna wybrała się w odwiedziny do babki zamieszkałej w nieodległej wsi Buhai. Przemierzając drogę znalazła zgubione przez kogoś pieniądze, za które kupiła we wsi słodycze.

Sędziwa babka Eleonore (którą uważano za czarownicę) słysząc jak wnuczka kłóci się z kuzynem o cukierki powiedziała, że pieniądze na poboczu zostawił „dracu” – diabeł, od którego dziewczyna nigdy się już nie uwolni. Następnego dnia dom w Buhai został obrzucony przez kamienie, które wybijały szyby, a drobne przedmioty wokół Eleonore wzbijały się w powietrze. Jej przesądna babka uznała, że dziewczynka rzeczywiście została opętana i szybko odesłała ją do domu.

3 dni później zjawisko powtórzyło się. Zaobserwowano np. jak słój pełen wody wznosi się powoli w powietrze i przelatuje kilkadziesiąt centymetrów bez rozlewania zawartości. Miska z kaszą uderzyła z kolei dość mocno jednego z gapiów.

Pierwsze symptomy
Dołączona grafika
Najbardziej znane zdjęcie przedstawiające Eleonore Zugun ze śladami zadrapań na twarzy, zadanymi przez niezidentyfikowaną siłę (fot. za: wegbegleiter.ch)

Zjawiska trwały nadal, a Eleonore szukała pomocy w klasztorze Gorovei. Po trzech tygodniach pobytu, wobec braku postępów, zamknięto ją w szpitalu psychiatrycznym. Prasowe relacje na jej temat dotarły jednak do Fritza Grunewalda – austriackiego badacza zjawisk paranormalnych, który z pomocą Kubiego Kleina – dziennikarza z Czerniowców, zdołał odesłać ją z powrotem do klasztoru, gdzie poddano ją dokładnej obserwacji.

Grunewald sporządził notatki na temat niezwykłych zjawisk, które ogniskowały się wokół Eleonore między 9 a 18 maja 1925 r. (w 1927 r. ich zredagowaną wersję opublikował prof. Christoph Schröder). Do najpowszechniejszych należało samoczynne poruszanie się przedmiotów – od drobnych ruchów stojącego na kuchni gara, po gwałtowne rzucanie rzeczami w ludzi. Dochodziło również do tzw. aportów (materializowania się przedmiotów), okazjonalnych „stuknięć” czy samoczynnego zapalania się zapałek. Co więcej, dziewczyna zaczęła zbierać razy od poltergeista.

W czerwcu 1925 r., w wieku zaledwie 41 lat, zmarł niespodziewanie Fritz Grunewald. Dla Zugun oznaczało to powrót na pastwę losu rodziny, którą niewiele obchodziła. Na szczęście niedługo później znalazła ona nową protektorkę, pochodzącą z Wiednia hr. Zoë Wassiliko-Serecki (1897-1978), powiązaną od lat z ruchem badań nad zjawiskami anomalnymi. Odwiedziwszy klasztor Gorovei we wrześniu 1925 r., arystokratka ujrzała brudną, zaniedbaną i przerażoną dziewczynę.

Hrabina widziała też na własne oczy niektóre z dziwnych zjawisk, które koncentrowały się wokół Eleonore. Wkrótce wydała na ten temat krótką książkę pt. „Der Spuk von Talpo” (Monachium, 1926). Po skomplikowanych negocjacjach udało się jej przewieźć młodą Rumunkę do Wiednia.

Jej los uległ tam znacznej poprawie – zdrowsza i szczęśliwsza Eleonore rozpoczęła wkrótce naukę fryzjerskiego fachu. Choć jej stan psychiczny był stabilny i nie zakłócały go okresy niepokoju, które zwykle łączy się z aktywnością poltergeista, dziwne zjawiska nie ustawały. Wassiliko-Serecki spisywała je w dzienniku dzielącym incydenty na kilka kategorii.

Hrabina zwróciła też uwagę na coś, o czym mówili inni badacze poltergeistów – unoszone przez siłę przedmioty rzadko kiedy widziane były w locie. Pojawiały się w powietrzu, choć nikt nie widział, jak podrywane są w górę. Zwykle spadały na podłogę wydając przy tym głośny dźwięk, a w innych przypadkach zdawały się przenikać przez drzwi lub zamknięte szafki.

Wassiliko-Serecki (z pochodzenia Rumunka) poczyniła w tej sprawie bardzo ciekawe i wartościowe obserwacje: „Najbardziej interesujące były rzadkie przypadki, kiedy udawało się zaobserwować końcową linię lotu poruszających się obiektów. Pewnego razu weszłam do swojego pokoju i spojrzałam w okno. Eleonore stała za mną. Nagle zobaczyłam cień, który przefrunął powoli na tle okna, jednak nie prosto, lecz zygzakiem… Potem dał się słyszeć głuchy huk spadającego przedmiotu. Spojrzałam i dostrzegłam małe żelazne pudełko z dominem. Było zamknięte, ale niektóre kostki leżały na podłodze. Innym razem siedziałam z panem Kleinem przy okrągłym stole, podczas gdy Eleonore stała z boku z kotem na rękach. Klein spojrzał na nią ukradkiem i zauważył wyłaniający się zza niej cień, który przesunął się na prawo, a następnie upadł pod stół. Było to cynowe pudełko, które stało wcześniej na umywalce w drugim pokoju […]. Sam cień nie miał wiele wspólnego z wyglądem obiektu. Myślę, że zagadkę tą najlepiej opisuje termin ‘dziura w świecie’, którego używam.” (British Journal of Psychical Research, t. I, 1927, s. 148.)

Dołączona grafika
Hr. Zoë Wassiliko-Serecki (1897-1978)

Inne niecodzienne zjawiska

Niekiedy w otoczeniu Eleonore słychać było głuche uderzenia lub skrobanie w meble; znacznie rzadziej donoszono o głosach. Niekiedy przedmioty znikały, aby nigdy się już nie odnaleźć, inne wracały uszkodzone lub zniszczone.

Najbardziej trwały charakter miały incydenty przypominające fizyczne ataki ze strony mitycznego „dracu”. Przelatujące przedmioty uderzały w Eleonore, była bita, rzucana o ziemię przez tajemniczą siłę, wyciągana z łóżka i targana za włosy. Często też znajdowała wodę w butach. Jakby tego było mało, od marca 1926 r. incydenty przybrały na intensywności. Na ciele dziewczyny nieustannie pojawiały się ślady nakłuć, niekiedy znajdowano nawet wbite w nią igły.

30 kwietnia 1926 r. zjawił się w Wiedniu Harry Price (1881-1948) – kontrowersyjny angielski badacz zjawisk paranormalnych, którego zainteresował przypadek Zugun. Podczas kilku wizyt w mieszkaniu hrabiny obserwował samoczynnie poruszające się w powietrzu przedmioty oraz ślady ugryzień i zadrapania, które pojawiały się na ręce i klatce piersiowej dziewczyny.

Ponieważ Anglik uznał, że niektórych z zaobserwowanych zjawisk telekinetycznych nie da się w normalny sposób wyjaśnić, zdecydował się zaprosić obie panie do Londynu, gdzie Zugun miała zostać przebadana we współtworzonym przez niego Narodowym Laboratorium Badań Parapsychicznych. W Wielkiej Brytanii przebywały one od 30 września do 14 października. Wizyta Zugun nie uszła uwadze prasy, a „nowe odkrycie” Price’a było szeroko komentowane.

Badania w Londynie

Dołączona grafika
Harry Price (1881-1948) - angielski badacz zjawisk paranormalnych, pisarz oraz magik, który ujawnił kilka słynnych mistyfikacji udowadniając oszustwo m.in. medium Helen Duncan (1897-1956) - ostatniej w Wielkiej Brytanii osobie skazanej na podstawie aktu o czarnoksięstwie (fot.: W. Hope, 1922).

Eleonore (sama lub w towarzystwie hrabiny) spędzała w laboratorium dużo czasu. Podczas jej obserwacji odnotowano powstawanie śladów w formie zadrapań i ugryzień, które zostały sfotografowane przez Price’a. Bardziej interesowały go jednak zjawiska telekinetyczne. Choć doszło do dwóch możliwych prób mistyfikacji z jej strony, obserwatorzy podkreślali, że w pobliżu młodej Rumunki rzeczywiście manifestują się zjawiska nadprzyrodzone.

Jednym z dziwniejszych przypadków było zniknięcie z zamkniętej szafki niedużej metalowej litery „C” używanej do napisów na laboratoryjnej tablicy. 11 później prof. Tillyard znalazł ją w bardzo nietypowym miejscu – metalowym otoku swojego kieszonkowego noża. Używając go wcześniej, nie zauważył przedmiotu.

Price i rada laboratorium doszli do wniosku, że badania nad Eleonore wykazały, że „w warunkach dostatecznych dla badań naukowych miały niewątpliwie miejsce ruchy niewielkich przedmiotów bez wcześniejszego kontaktu z nimi”. Innymi słowy, dziewczynka posiadała zdolności telekinetyczne.

Po wyjeździe z Berlina i powrocie do Wielkiej Brytanii okazało się, że zdolności Zugun uległy osłabieniu. Pojawił się za to nowy nieprzyjemny aspekt – na jej skórze zaczęły pojawiać się ślady substancji przypominającej ślinę. (Istniało kilka innych przypadków aktywności poltergeista, w tym jeden z Bristolu z lat 1761-62, gdzie na ranach ofiary nękanej przez zagadkową siłę znajdowano ślady cuchnącej substancji.)

Próbki rzekomej śliny z ręki i twarzy Zugun zostały przeanalizowane i jak się okazało, były one pełne mikroorganizmów, które nie występowały w ślinie dziewczyny. Aby sprawdzić, czy ślady na jej ciele zostały zadane z zewnątrz, dr Walther Kröner pomalował jej twarz i ramiona szminką. Przy badaniu odkryto, że w miejscach, w których pojawiły się ślady jej warstwa była naruszona.

Testy w Monachium

W styczniu 1927 r. Eleonore i jej protektorka udały się w odwiedziny do Monachium jako goście barona von Schrenck-Notzinga. Na jednym ze spotkań wykonany został film pt. „Przyjaciółka dracu”, którego autorem było przedsiębiorstwo Emelka-Kultur-Gesellschaft i którego kopię przesłano do brytyjskiego SPR (Towarzysta Badań Parapsychicznych). Jedno z ujęć ukazuje, jak badacze ujmują rękę zwijającej się z bólu Zugun. Na zbliżeniach widać ślady ugryzień, które dopiero co się pojawiły.

Obecny na spotkaniach lekarz, Hans Rosenbusch, zaprosił obie kobiety do swojego domu. Niebawem ogłosił światu, że Eleonore dopuszcza się mistyfikacji przy pomocy hrabiny. Słysząc o tym Price przyznał, że dziewczyna oszukiwała, jeśli mogła, jednak wszystkie eksperymenty potwierdzające dziejące się wokół niej zjawiska zostały potwierdzone przez obserwatorów i odbywały się pod nieobecność hrabiny.

Wielu wpływowych wiedeńskich lekarzy i uczonych wyraziło przekonanie, że są pewni prawdziwości zjawisk ogniskujących się wokół Rumunki z Talpy. Hr. Wassiliko-Serecki zaskarżyła Rosenbuscha o pomówienie, jednak sprawę umorzono. Choć jego wnioski pozostały bezpodstawne, fakt o dopuszczaniu się przez Zugun mistyfikacji rzucił cień na prawdziwość jej zdolności parapsychicznych. Trzeba dodać, że Rosenbusch zignorował tą część materiału, w której nie było śladów oszustwa.

Utrata zdolności

Dołączona grafika
Elonore Zugun, hr. Wassiliko-Serecki oraz dr R. Tischner podczas kręcenia filmu (fot. za: wegbegleiter.ch).

Kontrowersje straciły na znaczeniu latem 1927 r., w okolicach 14. urodzin Eleonore, kiedy jej niezwykłe zdolności wygasły. Ostatni raz słyszano o niej w latach 30-tych, kiedy prowadziła dobrze prosperujący salon fryzjerski w Czerniowcach.

Hr. Wassiliko-Serecki była przekonana, że za ataki na dziewczynę odpowiada nieświadoma, niekontrolowana część jej mózgu. Pod wpływem Freuda stworzyła ona hipotezę, że w młodej Rumunce obudziły się silne potrzeby seksualne skoncentrowane na jej ojcu, zaś ataki stanowiły rodzaj auto-kary. Zgadzał się z tym Price, który porównał jej rany do stygmatów.

Słowa babki na temat diabła i to, co sądziło o tym otoczenie mogły w wyraźny sposób odbić się na psychice Eleonore. Nawet jeśli to prawda, nie wyjaśnia to skąd pochodziła siła, która sprawiała, że przedmioty znikały, aby pojawić się w innym miejscu. Nie wiadomo też jaki mechanizm odpowiadał za powstawanie zadrapań, śladów ugryzień czy wreszcie pojawianie się śliny. Było to jedynie oszustwem, czy może manifestem nieznanej, dziwacznej części ludzkiej osobowości, o której nadal niewiele wiemy? Choć nigdy nie znaleziono satysfakcjonującego wyjaśnienia dla sprawy Eleonore Zugun, oskarżenia o mistyfikacje wystarczyły, aby sceptycy zapomnieli o sprawie.

O autorze:
Brian Haughton - pisarz i badacz dawnych cywilizacji oraz folkloru związanego ze zjawiskami paranormalnymi, z wykształcenia archeolog. Jego książka „Hidden History: Lost Civilizations, Secret Knowledge, and Ancient Mysteries" (2007) została przetłumaczona na 11 języków, w tym polski. Na naszym rynku wydawniczym ukazały się również jego „Przewodnik po zjawiskach paranormalnych" oraz „Tajemnicze historie". Strona internetowa autora to brian-haughton.com.

http://www.infra.org...1262&Itemid=301
  • 0

#6

Ivellios.

    ÓSMY ZMYSŁ

  • Postów: 1625
  • Tematów: 401
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 109
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wspomniany w artykule film jest w całości dostępny na youtube:
  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych