Akcja ta działa sie okolo 7 lat temu w ruinach starych ruskich koszar któe znajdowały sie niedaleko mojej okolicy ( Miszkam na przedmiesciach malego miasta ). Odkrylem z kolegami te koszary za malolata na poczatku chodzilismy tam w dzien i zwiedzlismy je, po pewnym czasie jeden koles wymyslil by bawic sie w chowanego po tych koszarach, zabawa sie przyjela, po pewnym czasie zmowilismy sie by dla dreszczyku emocji pobawic sie wieczorem z latarkami gdy juz sie calkiem sciemnilo, tak tez zrobilismy.
Koszary te skladaly sie z paru podziemnych 2 wejsciowych bunkrow ktore wejscie mialy za terenem koszar i w (przypuszczalnie) barakach, 4 hangarow, paru budek strazniczych i kompleksów budowli mieszkalnych, w tych tez budowlach bawilismy sie w chowanego.
Zabawa byla przednia, zaczeła sie nowa runda, typ szukal reszta sie chowala, schowalem sie w piwnicy. Piwnica wygladala tak : dlugi korytarz idacy przez cala dlugosc budynku, po obu stronach korytarza byly wejscia do piwniczych pokoji, w kazdym pokoju bylo male okienko przy suficie ktorym mozna sie bylo przecisnac na zewnatrz budynku. Przez srodek korytarza biegł taki jakby "kanalik" czyli mniej wiecej wglebienie na 1 metr glebokie przez ktore biegły rury i kanalizacja,kupe rur bylo tez na scianach i w rogu sufitu, gdy ten kanalik dochodzil do srodka budynku to szedl dalej, pod ziemia do nastepnego budynku, mozna bylo na kucaka przejsc z piwnicy do piwnicy, ale kupa osob bala sie tamtedy chodzic. W piwnicy jak to w piwnicy, ciemno, pozatym noc i nic nie widac.
Schowalem sie wlasnie w tym kanaluki, na samym srodku korytarza, poprostu wszedlem do niego i sie polozylem, nieraz bylo tak ze ktos przechodzl nademna i mnie nie zauwazal
najciemniej pod latarnia
Zabawa sie powoli konczyla, dochodzila godzina 24 ( az sie dziwie ze rodzice pozwalali mi za gowniaza o tej porze sie szlajac ), lezalem tak w tym kanaliku i czekalem az ktos mnie znajdzie, w pewnym momencie uslyszalem kroki, myslalem ze ktos idzie ale po chwili spostrzeglem sie ze to nie mogl byc ktos od nas bo kroki byly nieregularne i takie "czlapiace" jaby ktos szedł na boso.... wychylilem sie delikatnie ale nikogo nie zobaczylem, postanowilem ze poleze i przeczekam bo balem sie ruszyc, czlapanie ustalo i przelezalem tak 10 minut gdy wychylilem glowe znowu, nic nie zobaczylem, wstalem i udalem sie do najblizszego wyjscia ( czyt. okienka w najblizszym z pokoji w piwnicy ), gdy podszedlem do okna jeszcze raz uslyszalem te czlapiace kroki, obejzalem sie i zobaczylem jak w odleglosci 10 metrow odemnie za wyjsciem z pokoju stoi jakis stwór ;o, widzialem go przez ułamek sekundy, zdazylem zauwazyc ze nie mial wlosow, nie byl ubrany mial na sobie sama ( własna ) skóre, która byla raczej jasna bo mozna bylo zobaczyc jej widmo w ciemnosci, bylo to strasznie chude i bylo pochylone tak jakby chodzilo na 4 lapach ale nie mialo problemu ze wstaniem na 2 trwalo to nasze spotkanie gora sekunde, bo bez namyslu wyskoczylem przez okienko i zaczełem uciekac w kierunku domu, kolesie ktorzy byli na zewnatrz i mnie zobaczyli zaczyli krzyczec "co sie stalo", odpowiedzialem "spierdalac! ktos tam jest!" i tak tez zrobilismy