
Urodził się porośnięty włosami, ni człek, ni kozioł. Bogowie szydzili z jego szpetoty, nie pomógł mu nawet ojciec - Mars, groźny bóg wojny. Schronienie więc znalazł w dzikich borach, opiekował się przyrodą i lasami (stąd przydomek faun od fauna). Nie miał szczęścia w miłości - nimfy przed nim czmychały. Unikali go też ludzie, bo straszył ich wrzaskiem i nawiedzał w koszmarach (jego greckim odpowiednikiem jest Pan, od którego wziął się "paniczny strach"). Faun Słyną z niepohamowanej lubieżności, stał się więc bogiem płodności. O pomoc zwracali się do niego pasterze, których stada nie chciały się mnożyć lub były trzebione przez wilki. Na cześć fauna organizowali Luperkalia (stare rzymskie święto religijne), podczas których kapłani na wzgórzu Palatyn składali ofiarę z kozła i psa. Potem smagali zebranych rzemieniami z koźlej skóry. Najczęściej obrywały młode kobiety bo uderzenia Luperków miały znaczenie oczyszczające i zapewniały płodność.