Zabić siebie
Piętnastolatek został skazany za podżeganie do morderstwa. Co jednak w całej sprawie najbardziej szokujące, ofiarą miał być on sam. To pierwszy tego typu przypadek w Wielkiej Brytanii.
W ubiegłych tygodniach zakończył się proces i prasa jeszcze raz wróciła do tematu. Sprawa trafiła na czołówki najpoważniejszych gazet – „The Guardian” czy „The Times”. Stało się to też okazją do wznowienia dyskusji o wpływie Internetu na dzieci. Całej sprawie pikanterii dodaje bowiem fakt, że John – ofiara i podżegacz w jednej osobie, zaplanował i zrealizował całą sprawę przez Internet.
Komputer prawdę ci powie
Wszystko rozpoczęło się rok temu. 28 czerwca ubiegłego roku czternastoletni John w stanie krytycznym trafił do szpitala. Miał liczne ślady pchnięć nożem, przebite nerki, uszkodzoną wątrobę i woreczek żółciowy. Początkowo wyglądało to na napad i nieudaną próbę zabójstwa. Policja w Altringham, gdzie napad miał miejsce, rozpoczęła poszukiwania.
Trop doprowadził do innego nastolatka, określanego jako Mark, który podał się za świadka i opisał dorosłego napastnika. Analiza materiału nagranego przez uliczne kamery wzbudziła jednak podejrzenia – Mark i John zniknęli z pola widzenia kamer zupełnie sami. Wykluczono udział w całej sprawie osób trzecich. John zmuszony był przyznać, że owszem, sprawcą jest Mark, utrzymywał jednak, że nie ma pojęcia, dlaczego został zaatakowany. Dopiero, kiedy okazało się, że obaj chłopcy poznali się przez Internet – na czacie – policja wzięła pod lupę ich komputery. Prześledzono 58 tysięcy wersów korespondencji. Wyniki analizy były szokujące.
Zadanie dla szpiega
Młodszy z chłopców najpierw przedstawił się jako szesnastoletnia dziewczyna. Po jakimś czasie fikcyjna szesnastolatka przedstawiła Markowi swojego brata, którym był John. W miarę rozwoju sytuacji John wymyślał kolejne postaci, w które się wcielał. Konwersując z Johnem, Mark myślał, że rozmawia z conajmniej pięcioma różnymi osobami. Co najbardziej przerażające, czternastolatek uknuł cała intrygę, aby znaleźć własnego mordercę.
Najważniejszą tych fikcyjnych postaci była niejaka Janet, 42 letnia agentka brytyjskiego wywiadu. Janet (czyli tak naprawdę John) zdradziła Markowi, że wywiad werbuje szpiegów. Szesnastoletni Mark miał rzekomo szansę zostać jednym z nich. Wcześniej musiał jednak udowodnić, że nadaje się na szpiega i spełnić powierzone mu zadania. Najważniejszym było zamordowanie Johna, którzy jak powiedziała Janet (czyli sam John) był chory na raka. Nagrodą miała być praca w wywiadzie, broń i co najmniej pół miliona funtów w gotówce. Przez jakiś czas omawiano szczegóły i feralnego 28 czerwca Mark dostał zlecenie: miał zasztyletować Johna. Postanowił starać się o posadę szpiega i zrealizować zadanie…
Klikanie szkodzi
Gdy sprawa trafiła na wokandę, sędziowie nie kryli, że mają twardy orzech do zgryzienia. „Dobry autor powieści kryminalny nie wymyśliłby takiej intrygi.” – skomentował na łamach The Guardian sędzia David Maddison. Sprawa nie przypominała żadnej innej. Nie wiadomo było właściwie, kto jest sprawcą, a kto ofiarą. Obie zamieszane osoby były nieletnie – nie mogły więc podlegać prawu karnemu „dla dorosłych” i otrzymać kar w pełnym wymiarze.
Ostatecznie John został uznany winnym podżegania do morderstwa. Otrzymał trzyletni nadzór prokuratora. Zakazano mu też kontaktów z Markiem i używania Internetu bez ścisłego nadzoru dorosłych. Marka skazano na dwuletni nadzór prokuratora za usiłowanie morderstwa. „W normalnych okolicznościach byłyby to kary wieloletniego pozbawienia wolności” – podkreślał sędzia Maddison.
Sąd, z niemałym wysiłkiem, zadecydował, co zrobić w tej sprawie. Co zrobić z negatywnym wpływem Internetu na dzieci – tego nie wie nikt. Anonimowość Internetu może bowiem nadal zachęcać do realizacji najniebezpieczniejszych pomysłów. Na razie, wśród proponowanych rozwiązań, najczęściej pojawia się pomysł wprowadzenia przymusowego nadzoru internetowych czatów.
THE END
Źródło artykułu : KLIK