Wysłano Friday, 04 February, godzina 00:10 przez neo
Niewyjaśnione zjawiska
13 października 1917 roku w Fatimie 70 tysięcy osób obserwowało niezwykłe widowisko: taniec Słońca. Miało ono przekonać ludzi o prawdziwości objawienia.
Było zimno i padał deszcz. Trójka pastuszków - Łucja, Hiacynta i Franciszek - stanęła pod drzewem, na którym miała po raz szósty objawić się Jasna Panienka. Za nimi wielotysięczny tłum zamarł w oczekiwaniu. W pewnej chwili, jak zwykle, pojawiła się biała chmurka, która spowiła drzewo, po czym uniosła się o 5 metrów. Jasna Pani znów ukazała się oczom dzieci. Łucja rozmawiała z nią (najbliżej stojący ludzie słyszeli jej słowa oraz dziwne brzęczenie dochodzące od strony drzewa), a w pewnej chwili spojrzała ku niebu i krzyknęła:
"patrzcie na słońce!".
I rozpoczęło się przedstawienie, którego żaden ze świadków nigdy nie zapomniał.
Mżawka ustała, chmury się rozstąpiły. Słońce pojawiło się w zenicie jak srebrzyście błyszcząca tarcza. Z szaloną szybkością zaczęło się kręcić wokół własnej osi niby płomieniste koło. Jednocześnie mieniło się barwami tęczy, wyrzucając na wszystkie strony języki ognia. Cała okolica, ludzie i niebo spowici byli fioletowym, zielonym, czerwonym, żółtym i niebieskim światłem. Potem słońce zatrzymało się na moment - i znów zaczęło od nowa swój wirujący taniec. Po kilku minutach jeszcze raz stanęło na chwilę, po czym po raz trzeci ruszyło w szalony, barwny tan. A potem nagle dzieje się coś zarazem fascynującego i przerażającego - krwawoczerwone słońce odrywa się od firmamentu i spada na ziemię zygzakami. Wydaje się, że za chwilę zmiażdży wszystkich. Tłum pada na kolana. Ludzie śmieją się, krzyczą, płaczą, modlą się, wołają: "cud, cud", "Boże, zmiłuj się". Nagle słońce przestaje spadać, zygzakami wraca na swoje miejsce i zaczyna świecić dawnym, normalnym blaskiem. Ludzie wstają, śpiewają wspólnie pieśń "Wierzę w Boga". Dziwią się, że choć przed chwilą byli przemoknięci od mżawki, teraz ich ubrania są suche, a ziemia mniej bagnista.
Dowód staje się antydowodem
Ten właśnie cud słońca sprawił, że już wkrótce Kościół uznał objawienie, zezwolił na kult Matki Boskiej Fatimskiej. Zbudowano kaplicę, potem wielką bazylikę. 13. każdego miesiąca do Fatimy przybywają tysiące pielgrzymów. Ale nawet wtedy w łonie samego Kościoła pojawiały się głosy wątpiące w nadprzyrodzoność tego zjawiska. Zwłaszcza teraz, w świetle współczesnej wiedzy, wygląda ono nieco inaczej. Chyba wszyscy zgodzimy się z tym, że gdyby Słońce rzeczywiście choć trochę (nie mówiąc już o tańcu czy spadaniu na Ziemię) ruszyło się ze swojego miejsca w kosmosie, z naszej planety nic by nie zostało. Prawa grawitacji są nieubłagane. Byłyby katastrofalne trzęsienia ziemi, fale tsunami, zaburzenia orbity, żar by nas spopielił - a nic takiego się przecież nie wydarzyło! Czyli to nie Słońce się ruszyło. Może więc była to zbiorowa halucynacja wywołana przez owe istoty? Problem w tym, że zjawisko to, trwające ponad 10 minut, było widziane z odległości nawet 40 km. A więc hipnoza i halucynacja także odpadają. Co pozostało? To, co kiedyś ludzie uznali za niewątpliwy znak Boga, dziś wydaje się czymś zupełnie innym. Ufolodzy w swoich archiwach mają zeznania ludzi, którzy, nic nie wiedząc o fatimskim cudzie słońca, opowiadają o tajemniczych obiektach na niebie, które świecą jak tęcza, wirują wokół własnej osi, zygzakami opadają na ziemię, a przy tym są tak gorące, że nawet wywołują oparzenia skóry.
Ciekawe są również zeznania tych świadków z Fatimy, którzy patrzyli na zjawisko chłodnym okiem naukowca. Dr Jose Proencade Almeida Garret, profesor uniwersytetu w Coimbrze, tak opisuje to, co widział: "Owo 'słońce' objawiło mi się jako tarcza o ostro zarysowanych krawędziach, święcąca jak żywy ogień, ale nie rażąca oczu. "Ciekawe - słońce, na które można patrzeć! "Tarcza ta połyskiwała i mieniła się jak perła. W żaden sposób nie przypominała światła księżyca w jasną noc". Inny świadek mówił: "Zdawało się, że jest to płaska, wypolerowana tarcza oprawiona w masę perłową... odznaczała się ostrymi krawędziami." "Wokół matowej tarczy widać było świecący wieniec"* - pisał Chanoine Barthas.
Wszystkie te opisy jak ulał pasują do najczęściej spotykanych cech UFO. W 1970 roku Thor Heyerdahl, słynny żeglarz, opisał obiekt, który pojawił się nad jego łodzią jako: "płaska, świecąca tarcza w kształcie koła", a świadkowie pojawienia się UFO nad Charlestonem 2 grudnia 1977 roku mówili o "wielkim, promieniującym, srebrnym obiekcie". Czyż mamy teraz wątpliwości, czym było to fatimskie "słońce"?
Ewa Ray
zrodlo: http://ufo.dos.pl/article.php?sid=310
[ Dodano: 2006-03-14, 09:06 ]
jesli ten temat tejz gdzies jest na forum to przepraszam...nie wszystkie przegladalem i moglem niezauwazyc
