A taki "bojownik" arabski umieści wyrzutnię na przedszkolu, dzieci do środka zagna karabinem i świat ma pretensje, że Izrael zbombardował dzieci...
Ty chyba naprawdę nie wiesz co piszesz, albo chcesz wprowadzić ludzi w błąd. Większość z wyrzutni rakietowych ustawia się w terenie niezaludnionym lub w pustych uliczkach. Nikt nie ustawia wyrzutni na dachu przedszkola. Równie dobrze mogę teraz napisać, że F-16 startują z boiska szkolnego
W tych tematach znajdziesz linki do filmików z ostrzałów rakietowych:
Z Iraku:
1.
http://clearinghouse...read.php?t=56652.
http://clearinghouse...read.php?t=56353.
http://clearinghouse...read.php?t=53024.
http://clearinghouse...read.php?t=52685. 9 filmów z ostrzałów:
http://clearinghouse...read.php?t=55316. kolejne filmy:
http://clearinghouse...read.php?t=54957. Z Palestyny:
http://clearinghouse...read.php?t=55928. Z Afganistanu:
http://clearinghouse...read.php?t=5571aki na kliniki aborcyjne przez fundamentalnych protestantów są próbą walki z zabójstwami nienarodzonych dzieci.
Jakieś 2-3 lata temu czytałem artykuł o ataku na lekarza kliniki aborcyjnej w USA, który został zastrzelony przez chrześcijańskiego fanatyka w biały dzień przed kliniką.
Indoctrine napisał:
Mortyr--> Ten przypadek z Nigerii nie jest taki prosty jakby się wydawało. Po pierwsze, ustalono, że atakowali chrześciajanie. Ale czy robili to w imię Chrystusa, zabijając "psy niewierne"? Już pomijam, że w Nigerii chrześcijaństwo jest prześladowane przez islam, choć to też ważne...
Dobrze, więc przeczytaj ten artykuł:
Uganda: Dzieci zabijają dzieciCzy zmuszono cię, byś zabił któregoś z krewnych? Czy zmuszano cię, byś odrąbywał ludziom maczetą ręce lub nogi? Czy zmuszano cię, byś wydłubywał ludziom oczy? Czy zmuszano cię, byś gwałcił kobiety? Czy zmuszano cię, byś palił ludzi żywcem? Na większość pytań takiej ankiety w ośrodku rehabilitacyjnym nieletni partyzanci odpowiadają twierdzącoNa prawym brzegu Białego Nilu, za wodospadami Karuma, leży kraj ludu Acholi. Od 20 lat toczy się tu najkoszmarniejsza i najbardziej zapomniana ze współczesnych wojen. Dzieci porywane z wiosek i szkół, i przymusem wcielone do partyzanckiej armii dokonują najbardziej makabrycznych zbrodni, a ich ofiarami są inne dzieci.
Partyzancka armia młodocianych zbrodniarzy mieni się Bożą Armią Oporu, a jej przywódca, 43-letni Joseph Kony utrzymuje, że jest mesjaszem, przez którego przemawia Duch Święty.Terapia
Na podwórzu ośrodka reedukacyjnego w Lirze dzieci podzieliły się na dwie grupy - partyzantów i żołnierzy - i zaczęły zabawę w wojnę.
Partyzanci uzbrojeni w wystrugane z drewna karabiny i maczety napadli na wioskę i uprowadzili grupę dziewcząt. Dwie z nich przewrócili na ziemię i zatłukli kijami. Przepychając się między sobą, wołali w języku Acholi: "Dajcie i mnie ją zabić!". Krztusząc się ze śmiechu, obsypali ciała swoich ofiar suchymi liśćmi, by spalić trupy.
Za chwilę obozowisko partyzantów zostało zaatakowane przez zaalarmowane przez wieśniaków wojsko. Po krótkiej bitwie partyzanci zostali pobici, a pozostali przy życiu jeńcy - uratowani.
Gdy zapytałem przyglądającą się zabawie nauczycielkę i opiekunkę, czy któreś z bawiących się na podwórzu dzieci zabijało ludzi, Christina odparła: - Z wyjątkiem tych najmłodszych, kilkuletnich - wszystkie.
- Zachęcamy ich, by bawili się w wojnę. Ale ta zabawa jest w istocie opowieścią o prawdziwych wydarzeniach, które przeżyli. W ten sposób dowiadujemy się, przez co przeszli - tłumaczy mi Christina Awor z ośrodka rehabilitacyjnego dla byłych partyzantów z Bożej Armii Oporu. - Niektórzy tylko w ten sposób potrafią wyrzucić z siebie swoje koszmary.
David
14-letniego Davida, w czerwonej bawełnianej koszulce, partyzanci porwali z jego wioski w powiecie Pader. Miał wtedy dziesięć lat i wraz z innymi dziećmi oraz ich ojcami i wujami wybrali się do buszu w poszukiwaniu drewna na opał. Zaraz za wioską wpadli w zasadzkę.
Powiązanych sznurami partyzanci popędzili ich przez sawannę. Szli wiele godzin. Zatrzymali się na polanie pod wielkim drzewem mangowca. Tam komendant partyzantów wybrał spośród jeńców ośmiu chłopców i cztery dziewczęta i kazał im odejść na bok. Dorosłych kazał ułożyć na ziemi. Tłukł ich kijem, kopał i kazał opowiadać, gdzie w okolicy stacjonuje wojsko i którzy z wieśniaków donoszą żołnierzom.
Po przesłuchaniu rzucił partyzantom rozkaz: "Wykończyć ich!".
Partyzanci, było ich kilkunastu, mieli na sobie wojskowe mundury i wielkie gumowe buty. Większość wyglądała na rówieśników Davida. Rzucili się na jeńców, bijąc ich po głowach kijami. A potem dowódca coś krzyknął i dwóch partyzantów podeszło do Davida. Wcisnęli mu do ręki maczetę i rozkazali, by dobił ojca. Otępiały z przerażenia i bólu kręcił głową, że nie zrobi tego. Wtedy rzucili się na niego z pięściami, krzycząc, że albo zabije ojca, albo zmuszą ojca, by zabił jego samego.
Ojciec zalany krwią błagał go, by zabił go, bo inaczej zginą obaj. David uderzył go maczetą w tył głowy. Partyzanci krzyczeli, by uderzył jeszcze raz. Grozili też, że jeśli nie przestanie płakać, porąbią go maczetami na kawałki. Dwóch innych chłopców także zostało zmuszonych, by zabili krewnych - jeden wujka, drugi młodszego brata. - Teraz nie macie już dokąd wracać. Nikt w waszej wiosce już was nie przyjmie - obwieścił dowódca. - Odtąd będziecie żołnierzami Bożej Armii Oporu. Zagroził, że jeśli mimo wszystko spróbują ucieczki, partyzanci wrócą do ich wioski i wymordują ich pozostałych krewnych.
Partyzanci pędzili ich wiele dni przez sawannę, w końcu dotarli do wielkiego obozowiska. Tam zostali przydzieleni do partyzanckich oddziałów, gdzie nauczono ich obchodzenia się z bronią.
Zanim ranny w potyczce z żołnierzami dostał się do niewoli i trafił do ośrodka reedukacyjnego w Lirze, David walczył cztery lata jako partyzant. Wiele razy uczestniczył w napadach na wioski, zabijał i maltretował wieśniaków, sam porywał dzieci na rekrutów do partyzanckiej armii.
Justine
Justine została porwana przez partyzantów wkrótce po swoich czternastych urodzinach. Partyzanci zakradli się do wsi nocą. Zaatakowali tak błyskawicznie i tak znienacka, że nikt nawet nie zdążył zaalarmować stacjonujących pod wsią żołnierzy.
Partyzanci kazali jeńcom - kilkudziesięciu dzieciom i nastolatkom - nieść zrabowane we wsi zapasy żywności i pognali ich do buszu. Po dwóch dniach partyzanci uwolnili najmłodsze dzieci, a pozostałych pognali do Sudanu, gdzie mają swoje kryjówki. Po drodze z wycieńczenia zginęło sześcioro jeńców. Dwójka dziewcząt została zabita przez partyzantów maczetami, gdy próbowały ucieczki.
W obozowisku w Sudanie Justine została przydzielona do rodziny jednego z komendantów. Zajmowała się dziećmi komendanta, gotowała, prała, uprawiała jam i kasawę. Któregoś dnia wezwała ją jedna z żon komendanta i zapytała, czy jest już kobietą i czy jest jeszcze dziewicą. Justine dwa razy potwierdziła. Następnego dnia oddano ją za żonę jednemu z partyzanckich dowódców. Po roku urodziła dziecko, które do dziś trudno jej uznać za własne.
- Nienawidziłam tamtego życia, choć odkąd zostałam żoną i urodziłam dziecko, nie musiałam już więcej uczestniczyć w walkach ani zabijać. No i miałam co jeść - opowiada Justine, kołysząc na kolanach śpiącego synka.
żródło:
http://serwisy.gazet...83,3190317.htmlMesjasz walczący z rządem Kony, przywódca partyzanckiego wojska mieniącego się Bożą Armią Oporu, od połowy lat 80. toczy w północnej Ugandzie makabryczną wojnę, w wyniku której zginęło prawie 100 tys. ludzi.
Twierdząc, że jest mesjaszem, odrzucał jakąkolwiek ugodę z grzesznym według niego rządem Ugandy, który zamierzał wyłącznie obalić i zniszczyć. Z taką samą odrazą do rozmów z Konym odnosiły się ugandyjskie władze.
żródło:
http://serwisy.gazet...83,3790441.htmlBoża Armia OporuBoża Armia Oporu (ang. Lord's Resistance Army, w skrócie BAO) - ugandyjskie, ugrupowanie wojskowe , działające od 1986 r. w północnej Ugandzie.
BAO założył generał-major Joseph Kony, który sam siebie ogłosił prorokiem i głosem Ducha Świętego. Ugrupowanie walczy o ustanowienie w Ugandzie państwa wyznaniowego, opartego na dziesięciu przykazaniach.Przypuszcza się, iż bazy i główne punkty oporu BAO znajdują się na południu Sudanu, przez co władze Ugandy oskarżają ten kraj o wspieranie armii, choć same - z drugiej strony - wspierają działającą na południu Sudanu Ludową Armię Wyzwoleńczą.
BAO zyskała sobie złą sławę z powodu wyjątkowej brutalności i bezwzględności. Objawia się ona m.in. porwaniami, torturami, gwałtami, seksualnym niewolnictwem. Szczególnie okrutne bywa traktowanie dzieci, które są porywane a następnie wcielane są armii. Zgodnie z ideologią organizacji nowe społeczeństwo stworzyć można wyłącznie z dzieci, nieskażonych grzechami współczesnego świata. Na początku 2005 r. Jan Egeland, Podsekretarz Generalny ONZ ds. Humanitarnych i Koordynator Pomocy w Sytuacjach Kryzysowych, nazwał BAO najbardziej brutalnym ugrupowaniem powstańczym świata. Ocenia się, iż od początków swego działania BAO mogła doprowadzić do śmierci nawet ok. 100 tys. osób.
żródło:
http://pl.wikipedia....Ĺźa_Armia_Oporu