Witam.
Chciałbym na tym forum opisać trochę dla mnie dziwne zdarzenie z ostatniej nocy. I mam nadzieję, że ktoś mi powie co to może być. :hmm:
Otóż ostatnio w środku w nocy jakoś dziwnie się obudziłem. Ale po kolei. Pamiętam, że miałem sen. Taki normalny, nic dziwnego mi się nie śniło. Może tym się różnił od normalnego, że miał mnóstwo szczegółów (ale to od czasu gdy trenuję LD, jest u mnie normalne i mnie nie dziwi). Śniło mi się, że gdzieś jechałem autem dziadka. Wjechałem w taka dość ciemną i wąską uliczkę, którą jednak doskonale znam, bo tam mieszka mój wujek. Gdy przejechałem kawałek, usłyszałem z tyłu auta jak ktoś na mnie wściekle trąbi. Patrzę w lusterko a tam nic nie ma oprócż ciemności. I teraz nastapiła najdziwniejsza część snu, która normalnie mną wstrząsneła.
Poczułem nagle, że nie jestem w tym snie sam. Coś obok mnie jest, o to coś nie było na pewno dobre (tak przynajmniej odczułem) bo zacząłem czuć dziwną panikę i nieopisany lęk przed tym (takiego strachu jeszcze nigdy nie czułem i wolę raczej go nie czuć więcej). W tej chwili coś zaczęło mnie wciągać, ale nie potrafię opowiedzieć gdzie. Próbowałem się temu opierać, ale ta siła była strasznie silna. Wciągnęło mnie do jakiejś bliżej nieokreślonej pułapki (trudno ją opisać).
Wtedy uświadomiłem sobie, że to sen i pomyślałem, żeby się wybudzić. I za wszelką cenę próbowałem to zrobić. Ciężko było, ale otworzyłem oczy. Z tym, że mój organizm dalej spał - byłem sparaliżowany i nie mogłem się ruszyć. Ale tego się nie bałem, trenuję już jakiś czas OOBE i dla mnie ten paraliż to nic nowego (choć nigdy nie był tak silny). Ale co był dziwne? Dalej czułem ten dziwny lęk i tą panikę. Dalej tak samo strasznie czegoś się bałem, choć nie czułem (chyba) żadnej obcej obecności. Gdy w końcu się udało mi ruszyć, usiadłem na łóżku. Ale dalej ciągle czułem ten strach. Naprawdę, wierzcie lub nie, nie chcę go już więcej nigdy czuć. Pamiętam, że z przerażeniem rozglądałem się po pokoju jakby czegoś lub kogoś wypatrując. Po jakiś, ja wiem, może 10 min. wszystko wróciło do normy i położyłęm się z powrotem. Jakiś czas potem zasnąłem. I już był spokój.
Tak w ogóle, gdyby nie to uczucie strachu, to w ogóle bym tego posta nie pisał. Tak jak mówiłem, paraliż nie jest mi obcy, już raz mnie coś gdzieś wciągało. Nawet bym się pewnie nie obudził, tylko dalej kontunuował sen. Może udałoby się nawet OOBE zrobić. Ale zastanawia mnie czego ja się tak bałem. I tym bardziej mnie zaskoczyło, że dalej się bałem mimo, że byłem w pełni świadomy. :hmm:
Może Wy wiecie albo się domyślacie co to mogło być.
Z góry dzięki za pomoc.
Pzdr.