Napisano 21.11.2006 - 18:47
Napisano 19.04.2010 - 10:19
Wartościowy Post
(źródło www.ioh.pl)12 sierpnia 5. Norfolk został zmasakrowany w lasach pod Suvla według relacji jednego ze świadków wszyscy zostali zadźgani bagnetami i wystrzelani przez Turków w tym również brały udział kobiety. Jedyny ocalały twierdzi że przed totalną masakrą powstrzymał Turków niemiecki oficer a świadek dostał kulę w twarz od snajpera i wszystko słyszał, tylko Turcy nie brali jeńców, być może później ich rozstrzelali na farmie bo wiele ciał miało podobno dziury po kulach w tylnich częściach czaszki.
Dziwne świadek ten Roland Pelly z 5. Norfolk zeznawał wcześniej ,że wysunął się zbytnio do przodu dostał kulę i padł i obudził się we krwi na noszach. W swoim dziennkiu pisze, że wysunął się zbytnio do przodu zgubił drogę chciał ją odnaleźć czyli zgubił swój batalio i nie był razem ze swoim zmasakrowanym batalionem pisze również że trafiła go zabłąkana kula i znaleźli go później sanitariusze a żołnierze Purdy, Seymour i Oliphant powiedzieli mu że batalion został zmieciony czyli nie był ze swoim batalionem tego dnia co podważa jego zeznania. Pelly nie wspomina również udokumentowanego manewru o ile pamiętam był to atak z prawej strony na Turków, który wykonano po rozpoczęciu natarcia, manewr ten oddalił batalion 5. od innych, Pelly się zgubił a jego zeznania nie są wiarygodne gdyż jak sam twierdzi zgubił się i nie mógł odnaleźć batalionu.
Użytkownik Kazzone edytował ten post 19.04.2010 - 21:44
Napisano 24.04.2010 - 09:59
Napisano 20.07.2010 - 22:01
Użytkownik Ripsonar edytował ten post 20.07.2010 - 22:10
Napisano 10.11.2015 - 14:42
Podczas I wojny światowej cały batalion brytyjski z Norfolk, liczący około dwustu żołnierzy, podczas forsowania linii tureckich wszedł jakoby w chmurę o osobliwym kształcie lub w obłok mgły i nigdy zeń nie wyszedł. Przypadek "znikających Norfolkezyków" stał się jedną z najbardziej intrygujących zagadek i szybko zyskał rozgłos. Po około pięćdziesięciu latach od tego zdarzenia jego naoczny świadek, nowozelandzki żołnierz, powiedział, że gdy tylko batalion wszedł w chmurę, uniosła się ona z wolna w górę i popłynęła pod silny wiatr. Relacja Nowozelandczyka wzbudziła zainteresowanie ufologów, jednak dziesięć lat później Paul Begg dowiódł, że ciała ponad połowy zaginionych znaleziono po wojnie w Gallipoli. Reszta - jak twierdzi - zaginęła w akcji przeciwko Turkom, podobnie jak dziesiątki tysięcy innych żołnierzy w tej wojnie.
Wiem, wiem - odkop, że aż miło
Ale nie mogłem się powstrzymać, bo sprawa jest bardzo ciekawa (raz, ze względu "porwanie" tak dużej ilości ludzi jednocześnie, a dwa na fakt, że działo się to na początku ubiegłego wieku, czyli jednocześnie stosunkowo niedawno ale z drugiej strony w czasach wystarczająco odległych, żeby podejrzenia o ukartowanie tej historii i nadanie jej charakteru paranormalnego nieco osłabić (choć, jak się okazuje - nie jest to tylko domeną czasów nam współczesnych).
Skoro więc już na początku XX wieku dopuszczano się tego rodzaju "fałszerstw", to jaką mamy gwarancję, że nie działo się tak również wcześniej - tym bardziej, że w stosunku do wydarzeń dziejących się przed wiekiem XX, możliwości ich weryfikacji są dużo mniejsze niż obecnie.
Nie istnieją zdjęcia, świadkowie, a dokumenty (zapiski) są bardzo nieliczne i nieprecyzyjne, o ile w ogóle jakieś można odnaleźć) - można się opierać właściwie tylko na przekazach ustnych, które wraz z upływem lat, są coraz bardziej ubarwiane - a przez to, coraz mniej wiarygodne.
enyłejs...
Kiedy pierwszy raz odkopałem ten artykuł, postanowiłem poszperać na ten temat w sieci i natrafiłem na stronie INFRA, na tłumaczenie artykułu Davida Clarke'a, zatytułowane "Batalion, który znikł".
Chciałem go nawet wrzucić na forum ale zrezygnowałem z powodów, powiedzmy, proceduralnych.
Artykuł jest dość obszerny ale wart przeczytania, bo w sposób bardzo drobiazgowy pokazuje pewnego rodzaju metodologię przekształcania zdarzeń tragicznych ale w sumie bardzo banalnych, w zjawiska paranormalne - tylko w imię ukrycia, prawdziwych ich przyczyn, które z różnych względów mogłyby być niewygodne dla tego, czy owego.
Prawo cytatu, pozwala mi na zamieszczenie fragmentu tego obszernego tekstu, co niniejszym czynię, chcąc zachęcić do przeczytania całości.
Fragment artykułu:
(...)
Sprawa zaginionego batalionu jest sama w sobie mitem obejmującym także opowieści o cudownych obłokach otaczających walczących.
Powodem, dla którego historia z Gallipoli przetrwała tak długo jest wplątanie jej do literatury ufologicznej, ale również fakt, że wielu z zaginionych żołnierzy było królewskimi sługami pochodzącymi z posiadłości Sandringham należącej do króla Jerzego V. Wśród nich znajdował się agent nieruchomości, kpt. Frank Beck.
Po wojnie od jednego z Turków nabyto złoty zegarek, który do niego należał i podarowano jego córce w dniu ślubu. W 1990 roku McCrery zbadał związki zaginionych z rodziną królewską.
W swej książce pt. „Zaginiony batalion" (z 1991 roku) McCrery wskazuje na nowe dowody, które wyjaśniają dlaczego nie ujawniono wszystkich faktów, które wyszły na światło dzienne po odwiedzeniu przez kapelana masowych grobów żołnierzy w 1919 roku.
Odkrył on dowody na polityczny spisek, który jednak nie wynikał z faktu uprowadzenia przez kosmitów.
Chodziło o zatajenie wojskowych gaf oraz zbrodni wojennych. Jak się bowiem okazało, większość z ludzi, którzy dostali się do niewoli otrzymała kulę w głowę.
Dowody na to wspierają relacje uciekinierów, z których jeden wyznał przed śmiercią w 1969, że widział tureckich żołnierzy dobijających rannych bagnetami i strzelających do innych.
Wszystko to działo się w lesie, w którym zaginął batalion.
(...)
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych