Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dziwny przypadek pani H.


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

h.jpg

Foto: Shutterstock

 

W archiwach australijskich psychiatrów znajduje się bardzo nietypowy przypadek zmarłej w 1963 r. Polki, która krwawiła z oczu i cierpiała bóle Męki Pańskiej, którym towarzyszyły mistyczne wizje. Ta niemal nieznana w kraju sprawa - zdaniem ekspertów - mówi wiele o naturze stygmatów i roli, jaką w ich powstawaniu odgrywa psychika. Możliwe bowiem, że rany męki Chrystusa to nie cud, ale… rzadki efekt histerii.

 

O pani H. - pacjentce psychiatrów z Brisbane w ojczyźnie nad Wisłą prawie nie słyszano. Kobieta twierdziła, że co piątek dla upamiętnienia cierpienia Jezusa przeżywała jego mękę, której towarzyszył potok krwawych łez. Przypadłość pojawiła się nagle jako jedno z następstw… ukąszenia przez pająka, a przypadek Polki miał duże znaczenie dla lekarzy, pokazując, że stygmaty mogą być nieznanym zjawiskiem o podłożu psychicznym.

 

Dziwny przypadek pani H.

 

Sprawa pani H. pochodzi z archiwum psychiatry J. V. Hynesa z Royal Brisbane Hospital, który się nią zajmował, opisując wnioski z obserwacji w magazynie "Psychological Medicine" (nr 8, 1978). Dokumentację przypadku uzyskał brytyjski pisarz Ian Wilson (ur. 1941), który wspomniał o nim w książce "Krwawiący umysł" (wyd. pol. 1995). Personalia kobiety nie zostały ujawnione. Wiadomo, że zmarła w 1963 r. - kilkanaście lat po wyjeździe z Polski.

 

ani H. urodziła się w 1909 r. Była niekochana przez rodziców. Odtrącona, w wieku 16 lat zaszła w ciążę i wzięła ślub. Wkrótce okazało się jednak, że jej wybranek ma już żonę, a oskarżony o bigamię, popełnił samobójstwo. W 1941 r. kobieta została wywieziona na roboty przymusowe do Niemiec, z których wróciła w 1945 r. Nie wiadomo, co stało się z jej dzieckiem. W 1949 r. wyemigrowała do Australii, zostając nauczycielką w szkółce niedzielnej. W 1958 r. wydarzyło się jednak coś, co odmieniło jej życie. Zaczęło się od… ukąszenia pająka, po którym kobieta straciła czucie w ramionach. Było to dość poważne, ale szybko wróciła do zdrowia.

 

W tym samym roku pani H. ponownie trafiła do szpitala, tyle że psychiatrycznego, wykazując szereg bardzo niezwykłych symptomów. Twierdziła m.in., że doświadczyła wizji Matki Bożej, która obwieściła kobiecie, że odtąd będzie ona cierpieć za grzechy ludzkości. Od tego czasu w każdy piątek wpadała ona w stan przypominający trans, z którego nie można było jej obudzić. Odczuwała wówczas silne bóle w kończynach ("jakby ktoś je wykręcał"). Były to tzw. wewnętrzne stygmaty. Najdziwniejszym elementem były jednak krwawe łzy, które w tajemniczy sposób wypływały jej z oczu, co obserwował kilka razy jej domowy lekarz F. oraz jego żona.

 

"Po serii ruchów będących niczym wicie się, H. zapadała w trans i była niewrażliwa na zewnętrzne bodźce, łącznie z bólem. Twierdziła, że w tym czasie ma wizje Matki Boskiej, a także czasami św. Franciszka z Asyżu. Często w piątek o 16.45 krew pojawiała się poniżej jej zamkniętych powiek, tworząc brunatne strupy, które kobieta ścierała chusteczką po odzyskaniu przytomności. (…) Zarówno dr F. jak i jego żona byli przekonani, że krew nie wycieka ze spojówek, ale sączy się jakoś przez nietkniętą skórę dolnych powiek pani H." - pisał Hynes, dodając, że w okolicach oczu Polki nie zauważono ran ani nie odnotowano, by dotykała ona rękoma powiek podczas transu.

O kobiecie wiadomo było również, że była silnie wierzącą osobą. Z zachowanych relacji wynika, że jej pokój przypominał kaplicę, a w jego środku znajdował się obraz chusty św. Weroniki (którą otarto twarz Jezusa idącego na Golgotę). Wiadomo również, że H. wygłosiła "proroctwo" na temat swojej śmierci, twierdząc, że umrze "w jakiś piątek w listopadzie" - pisał Wilson. Zmarła jednak w sobotę, 16 listopada 1963 r. po przedawkowaniu barbituranów.

 

Stygmaty - zjawisko psychiczne?

Od lat wśród parapsychologów i psychiatrów popularna jest hipoteza, że prawdziwe stygmaty (nie będące wynikiem samookaleczenia) mogą być efektem silnej sugestii lub histerii i występują u ludzi szczególnie religijnych lub przeżywających mękę Jezusa. Lekarz C. J. Simpson z londyńskiego Szpitala św. Jerzego w artykule z "British Medical Journal" (t. 289,1984), powołując się na przypadek pani H., stwierdził, że związek między procesami psychicznymi a powstawaniem ran na ciele jest niewykluczony, ale trudno go zidentyfikować (nie udało się to do dziś). Dodał on jednak, że istnieją rzadkie przypadłości mogące skutkować pojawianiem się ran przypominających stygmaty. Jedna z nich to syndrom Gardnera-Diamonda - schorzenie o podłożu psychicznym występujące najczęściej u europejskich kobiet. Objawia się ono powstawaniem purpurowych bolesnych wykwitów wskutek szoku lub traumy.

Wiele wskazuje jednak, że stygmaty mogą rozwinąć się u ludzi o szczególnym profilu psychicznym, a odpowiedzialne za to mechanizmy są dla nauki nieuchwytne. Ludzi, którzy jak pani H. uzyskali rany Męki Pańskiej w wyniku silnego szoku lub sugestii było bowiem znacznie więcej, a historie niektórych są wręcz niesamowite.

Przypadek Ethel Chapman (1921-80) z Liverpoolu był podobny do sprawy pani H. Wychowana bez ojca, wyszła za mąż za bigamistę. W późniejszym okresie podupadła na zdrowiu, po czym zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane. W 1974 r. przebywała w szpitalu, wymagając stałej opieki. Przeczytała wówczas ilustrowane wydanie Pisma Świętego, po czym zaczęła odczuwać silny ból w dłoni - jak gdyby ktoś przebił ją gwoździem. Wkrótce w tym miejscu pojawiła się krwawa rana.

 

W równie nagły sposób, powiązany z lekturą, stygmaty pojawiły się u czarnoskórej Cloretty Robinson (ur. 1962) z Oakland w Kalifornii. W 1972 r. po przeczytaniu książki "Crossroads" Johna Webstera, która dotyczyła męki Jezusa, u dziewczynki podczas lekcji pojawił się stygmat na lewej ręce. W ciągu kilkunastu dni kolejne rany pojawiły się m.in. na jej czole, boku i stopach. Badający ją lekarze nie potrafili wyjaśnić przyczyn tego zjawiska.

 

Najwięcej kontrowersji wzbudziła jednak sprawa Elżbiety K. (1902-?) z Południowych Niemiec. Wcześnie osierocona, w dzieciństwie zapadła na niezidentyfikowaną chorobę objawiającą się m.in. drżeniem kończyn, paraliżem prawej strony ciała, niemożnością mówienia i przyjmowania jedzenia, a także zaburzeniami układu pokarmowego. Leczenie, w tym terapia psychiatryczna i elektrowstrząsy, przyniosły poprawę jej stanu. W 1929 r. jako służącą zatrudnił kobietę psychiatra Albert Lechler z Elberfeld, który zaobserwował u niej silną empatię, szczególnie ukierunkowaną na cierpienie innych. W Wielkanoc 1932 r., podczas oglądania obrazów dotyczących męki Jezusa, kobieta zaczęła uskarżać się na bóle w dłoniach i stopach.

 

Lechlerowi nasunęło to pomysł i w sierpniu przeprowadził on z Elżbietą eksperyment hipnotyczny, sugerując jej w transie, że jest przybijana do krzyża. "Po kilku godzinach nieustannej obserwacji, na wierzchu jej dłoni pojawił się znak wielkości monety pięciomarkowej - rodzaj niebieskawej opuchlizny, w której było kilka czerwonych plam wielkości groszku" - pisał w wynikach z obserwacji lekarz, dodając, że wybroczyny (obecne także na nogach) wkrótce pękły.

 

Nie były to jedyne dziwaczne przypadki związane ze stygmatami. Brytyjka Jane Hunt (ur. 1957) nabyła je po bardzo emocjonalnej rozmowie z ojcem, z którym miała napięte stosunki. Niemiec Artur Otto M. (1902-?) posiadł rany Chrystusa (w tym ślad po koronie cierniowej) w następstwie wypadku samochodowego.

 

Czy zatem powstawanie stygmatów może mieć związek z niepoznanymi dotąd procesami w ludzkim ciele, które inicjuje psychika? Tego zdania był Ian Wilson, który dodawał, że to właśnie emocja jest podstawowym czynnikiem wywołującym krwawe znamiona.

Cytaty za: Wilson I., Krwawiący umysł, Bydgoszcz 1995.

 

źródło


  • 4





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych