Koniec Homo sapiens, witamy Homo cyberneticus?
Naukowcy zsekwencjonowali ostatni ludzki chromosom. Znajdują się w nim geny odpowiedzialne m. in. za choroby Parkinsona, Alzheimera, niektóre odmiany raka. Odkrycie to - zdaniem badaczy poprawi diagnostykę i leczenie tych chorób. W Wielkiej Brytanii z kolei mieszkańcy tego kraju mogą już dokonywać sztucznego zapłodnienia po to, by wybierać zarodki wolne od genów zwiększających ryzyko zachorowań na raka. Jeszcze nigdy człowiek nie był tak blisko stworzenia doskonałego ludzkiego zarodka. Czy to również krok do stworzenia nowego gatunku ludzkiego? Czy tylko kolejny etap na długiej drodze eliminowania błędów, które popełniła natura?
Rozmawiają: ewolucjonista dr Marcin Ryszkiewicz z Muzeum Ziemi PAN, prof. Andrzej Paszewski z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN oraz dr Paweł Golik z Instytutu Genetyki i Biotechnologii UW.
Michał Wójcik: Wiem, że nie jest to naukowe podejście, ale spytam panów, naukowców - po ludzku. Gdybyście mogli tu i teraz zdecydować, żeby wasze dzieci czy wnuki już nigdy na nic nie zachorowały - czy zdecydowalibyście się na taki krok?
prof. Andrzej Paszewski: Trudno sobie wyobrazić, by ktoś z nas chciał mieć chore dzieci. Ale podjęcie decyzji, o którą pan pyta, zależy od sposobu uniknięcia tych chorób. Bo czym innym jest szczepienie dzieci przeciwko chorobom zakaźnym, a co innego selekcja embrionów ludzkich na podstawie diagnostyki genetycznej tych, którym dajemy szansę się rozwijać.
dr Paweł Golik: Odpowiedź na pana pytanie brzmi: oczywiście. Chcemy mieć zdrowe dzieci i cały czas szukamy sposobów na polepszenie ich stanu zdrowia. Mało tego, robimy to z lepszym czy gorszym skutkiem od tysiącleci. W miarę możliwości technicznych danej epoki oraz wiedzy. Jako genetyk jednak muszę pamiętać o ograniczeniach, jakie stworzyła sama natura. A zatem jeśli pan pyta, czy z góry daję zgodę na genetyczne manipulowanie, to odpowiadam, że człowiek jest bardzo skomplikowanym tworem ewolucji. I trzeba sobie zdawać sprawę, co można a czego nie można, i gdzie są granice. A jeśli pyta pan o moją wolę, to oczywiście odpowiadam, że zdecydowałbym się na taki krok.
dr Marcin Ryszkiewicz: Jako rodzic również odpowiem: tak. Jako ewolucjonista mówię, że człowiek, tak jak i każdy inny żywy organizm, nie został stworzony do tego, by być szczęśliwy. Powstał w zupełnie innym celu. By przeżyć, przetrwać, przekazać geny potomkom. Jednak dziś już wiemy, że jako gatunek, który myśli o sobie, o swoim jednostkowym szczęściu - zrobimy wszystko, aby to szczęście osiągnąć. Również dla samych siebie, nie tylko dla potomstwa. I jeśli mamy takie techniczne możliwości, aby poprawić, co ewolucja zepsuła (lub czego nie przewidziała), to zrobimy to. Już dziś działamy nieraz na przekór naszym genetycznym interesom, ograniczamy np. świadomie liczbę dzieci. Nie ma żadnego powodu, byśmy ulegali ślepo naszym samolubnym genom.
prof. Andrzej Paszewski: Wszyscy rodzice dążą do tego, by ochronić potomstwo przed patologiami. Pozostaje zatem problem metod...
Michał Wójcik:... czyli trzy razy tak. Chcemy mieć zdrowe dzieci. Skoro tak, to czy to jest jednoznaczne ze zgodą na manipulowanie, grzebanie, laboratoryjne interweniowanie w ludzkim genotypie. Te metody są dosyć nowe...
P.G.: Czyżby? Jeśli chodzi o wpływ na selekcję, to człowiek dokonuje takiego wyboru już od dawna. Procedury selekcyjne noworodków były znane już w starożytności. Przypomnę tylko skałę tarpejską, z której zrzucano "nieprzydatnych" społeczeństwu, czy selekcję chłopców w Sparcie. Ta selekcja była normą. Nie było innego wyjścia. A "grzebanie" w genotypie? Należy tu sobie pewne rzeczy uświadomić. Wiele osób popełnia błąd, myśląc o genetyce człowieka. Skoro u Mendla - a przypomnę, że badał groch - jeden gen odpowiadał za biały kolor, drugi za czerwony - to wcale nie oznacza, że tak będzie w przypadku człowieka. Nie ma jednego genu odpowiedzialnego za zdolności przywódcze, za inteligencję...
M.W.:... ale odpowiedzialny za chorobę już tak.
P.G.: Mówimy jednak tylko o pewnej grupie chorób, wywołanych defektem konkretnego genu. Ich jest dużo, ale są to choroby dość rzadkie. Poza tym nie ma czegoś takiego jak gen odpowiedzialny za raka. Tak samo zresztą, jak nie ma czegoś takiego jak jeden rak, jedna choroba. Są różne nowotwory. Takich chorób, które są dziedziczne na zasadzie Mendlowskiego dziedziczenia konkretnych genów - jest mało. Poza tym za takie cechy jak inteligencja, talent sportowy, długie palce skrzypków - odpowiadają setki, a nawet tysiące genów, we współpracy z czynnikami środowiskowymi. To skomplikowana sieć zależności. Nie da się zrobić tak, że będziemy grzebać w jednym genie i stworzymy idealny, zadowalający nas rezultat. Ten rezultat - jeśli w ogóle - osiągniemy w procesie o wiele bardziej złożonym, niż nam się teraz śni.
M.W.: To jest niezwykle skomplikowane - zgoda. Ale przecież my sami rodziliśmy się, nie przypuszczając, że będziemy mogli komunikować się z dowolną osobą, w dowolnym miejscu i o dowolnej porze dzięki małemu urządzeniu, które już teraz nie przypomina znanej komórki, a jest minikomputerem i wręcz niezbędnikiem. Niemożliwe staje się możliwe.
A.P.: To media w dążeniu do sensacji upraszczają skomplikowane procesy - idą na skróty. Procesy te zależą od wielu genów i uszkodzenie któregokolwiek z nich ten proces zakłóca. Czasem odkrywa się jeden z takich genów, który akurat uległ uszkodzeniu, ale nie można twierdzić, że ten właśnie gen decyduje o całym procesie. To tak, jakby ktoś w unieruchomionym aucie stwierdził uszkodzenie cewki zapłonowej i twierdził, że odkrył żródło
http://www.focus.pl źródło