Największym błędem popełnianym przez współczesnych naukowców jest brak woli łączenia ze sobą faktów. Każdą dziedzinę uznają za zamkniętą i nawet nie starają się korzystać z wyników badań dotyczących innych spraw. Dlatego też większości z nas, wydaje się, że Neandertalczycy byli rasą, którą z homo sapiens nic nie łączy. Błąd.
Oklepana historyjka o przedstawicielach naszego gatunku, którzy z uśmiechem na ustach wymordowali homo neandertaltis ma w sobie tyle logiki, co wywody przeciętnego sztajmesa sprzed sklepu monopolowego. Choćby powierzchownie znające sytuację osoby, usłyszawszy tę bajeczkę zapewne zginą na podłodze wśród spazmów śmiechu.
Neandertalczyk był od Człowieka stanowczo inteligentniejszy, większy i silniejszy. Stworzone przez naszego „kuzyna” (a może raczej „ojca”, co zaraz wyjaśnię) malowidła prezentują perspektywę i zaawansowaną grę cieni i świateł! Do takiej perfekcji w tworzeniu sztuki homo sapiens doszedł dopiero pod koniec średniowiecza! Neandertalczycy wytwarzali instrumenty muzyczne, a ich aparat głosowy był wstanie wydawać niezwykle szeroki wachlarz dźwięków. Byli po prostu genialni. Dla ludzi, którzy myślą liczbami pozwolę sobie jeszcze zaznaczyć: Ich mózg był dwa razy większy niż mózg DZISIEJSZEGO człowieka.
Teraz zbliża się jedno z najważniejszych pytań: Jak, do cholery, taka wysoko rozwinięta cywilizacja dała się „wybić” głupim, dzierżącym w owłosionym łapsku dzidę „przodkom” homo sapiens? Coś tu nie gra, prawda? Być może Neandertalczyk wcale nie wyginął, a po prostu, z czasem, przekształcił się w człowieka?
Na początku 2006 roku badania nad homo neandertaltis wykazały, że stanowczo bardziej pasuje on do linii ewolucyjnej człowieka niż sam człowiek i to właśnie ON powinien stać na końcu znanego powszechnie schematu, zaczynającego się od australopiteka, a kończącego, być może już niedługo, wyprostowanym homo sapiensem. CZŁOWIEK PO PROSTU NIE PASUJE DO TEJ UKŁADANKI!
Skąd więc wziął się wziął? Antropolog Erik Trinkhaus przedstawił szokującą teorię. Zauważył on, że wiele cech ludzkich nie występuje u żadnego innego ziemskiego gatunku, a pojawienie się innych nie ma żadnego uzasadnienia ewolucyjnego. Płaska twarz to tylko wierzchołek góry lodowej. Układ kostny homo sapiens tylko powierzchownie przypomina szkielet hominidów, zwłaszcza, gdy zwrócimy uwagę na nieprawdopodobnie odmienne od posiadanych przez wszelakie inne żywe stworzenia na ziemi stawy rąk i stóp, jakże przydatne przecież, bo umożliwiające nam chodzenie z pozycji wyprostowanej. Profesor Trinkhaus, po przeanalizowaniu wyników badań nad DNA człowieka uznał, że większa cześć ludzkiego kodu genetycznego pokrywa się z genomem Neandertalczyka (wiem że dna to nie to samo co genom, ale chciałem uniknąć powtórzeń). Najciekawsze jest jednak to, że dziesięć procent NIE PASUJE DO ŻADNEGO INNEGO, ŻYJĄCEGO NA ZIEMII GATUNKU. Zakładając nawet, że te dziesięć procent, które "zrobiło z Neandertalczyka człowieka", to zwykłe wady genetyczne, osobniki zmutowane do tego stopnia mogłyby rozmnażać się wyłącznie z innymi, dokładnie tak samo „uszkodzonymi” jednostkami. Tak więc – z naukowego punktu widzenia, NAGLE, a nie w wieloletnim procesie musiała powstać przynajmniej para tak samo „zmutowanych” homo neandertalis, co byłoby trudno nazwać dziełem przypadku.
Stąd można dojść do prostych wniosków: Człowiek współczesny jest krzyżówką homo neandertalis z jakąś nieznaną istotą humanoidalną. Czy owe dziesięć procent pochodzi od przybyszów z innej planety, czy można w nich dostrzec palec Boży – trudno powiedzieć. Pewne jest jednak, że człowieka nie dotyczy ewolucja – i w przeciwieństwie do ogólnie przyjętego poglądu, są na to dowody. Jest ewenementem.
Pozdrawiam, prabab/prb
http://prabab.egracze.pl
PS. Czekam na jakiś odzew - bardzo chętnie na ten temat podyskutuję
