W 1962 roku wybuchł pożar w kopalni odkrywkowej pod Centralią w Pensylwanii. Piszemy ''wybuchł", ale cóż, ogień wciąż płonie. (http://www.paranorma...we-silent-hill/) Mały, niepozorny płomyk spowodował rozpalenie piekielnego pożaru, który po dziś dzień płonie pod ziemią. Centralia jest jednym z najsławniejszych miast-widm na świecie, ale to określenie nie jest do końca trafne ponieważ garstka ludzi wciąż tam mieszka. Oto co kilku z byłych rezydentów miasta (Jack, Becky, oraz ojciec Jacka, "Guy", który wciąż zamieszkuje Centralię) miało do powiedzenia:
Ziemia dosłownie pożera ludzi i zwierzęta
Centralia była kwitnącym górniczym miastem do czasu wybuchu "nieustannego ognia piekielnego". Grunt pod jej powierzchnią jest pełen dziur, które tworzą kopalnie i tunele, a ogień się w nich rozprzestrzenił. Czasami ziemia się zapada, pożerając przy tym życie na powierzchni swoją płonącą paszczą. Jack wyjaśnił: "Najstraszniejszą rzeczą są leje krasowe. W lesie trzeba patrzeć pod nogi, bo grunt może być zdradziecki. Ogień mógł przepalić stopę węgla, ale ziemia wygląda, jakby była na tym samym poziomie co zawsze. Ludzie wychodzą i wracają ze złamanymi kostkami".
fot/google
Złamane kostki nie są takie złe w porównaniu z niektórymi rzeczami, z którymi zmagają się ludzie w innych miastach. Ale leje krasowe w Centralii są bardziej ambitne niż tylko to: "Wypadek, po którym ludzie zaczęli myśleć 'Może powinniśmy się wyprowadzić', zdarzył się kiedy mały chłopiec zapadł się w leju krasowym i został wessany. Matka go pilnowała, odwróciła się na chwilę, a kiedy znów na niego spojrzała, przepadł w jamie. Dół sięgał 100 stóp w dół i wyglądał jak stożek jeśli spojrzało się na dno. Chłopiec umarłby gdyby nie miał rozłożonych ramion. Kiedy go wyciągnęli, z dziury wyleciała olbrzymia chmura dymu i można było dostrzec ogień na dnie jamy".
"Od czasu do czasu, można było natknąć się na wystające pionowo jelenie otoczone przez buchającą parę. Wyglądały jakby próbowały się wyczołgać. Biedne jelenie wpadały w leje krasowe i albo umierały z głodu, albo dusiły się oparami. Mój przyjaciel twierdził, że widział dym unoszący się z ich pysków jakby spaliły się żywcem, ale to był po prostu sposób, w jaki wydostawał się dym".
Oznacza to, że dzieci dorastające w Centralii musiały mieć do czynienia ze śmiercią regularnie. Becky opowiedziała o oglądaniu brutalnej śmierci kota sąsiadki: "Huśtaliśmy się na podwórku, kiedy nagle kawałek trawnika zrobił się brązowy. Kot sąsiadki tam stał, a trawa nagle zbrązowiała. Kot nie wydał żadnego dźwięku i myśleliśmy, że to on zrobił coś, przez co trawa tak niespodziewanie zmieniła kolor, jak na przykład strącenie prześcieradła. Ale to była po prostu kolejna dziura i kot się zapadł. Nic nie powiedzieliśmy dopóki nie zeskoczyliśmy z huśtawki i nie podeszliśmy do ogrodzenia żeby zobaczyć, że to tylko kolejny lej krasowy. Zawołaliśmy sąsiadkę, ale jej kor przepadł".
Leje krasowe spowodowały nawet zmianę trasy całego odcinka autostrady po tym jak dziury i gaz odkształciły jej fragmenty w 1994 roku. Władze stanu zrobiły wszystko, aby ukryć starą autostradę, ale przez niebezpieczeństwa czyhające pod nią, nigdy się jej nie pozbyły. Wciąż tam jest, czekając aż George Miller nakręci o wiele bardziej kolorowy sequel ''Mad Max".
Życie w opuszczonym mieście jest... ciekawe
Niekończący się ogień stworzył pod Centralią środowisko równie śmiertelne, co powierzchnia Saturna. Chociaż gazy na powierzchni nie są zabójcze, wciąż są piekłem dla zdrowia mieszkańców. Trujący gaz gromadzi się nawet w piwnicach niektórych rezydentów. Guy wyjaśnił, że to wszystko po prostu stało się częścią pogody w Centralii. "Zawsze mieliśmy dym, a moja żona miała mdłości kiedy obok niego przebywała. Trzymamy się od niego z daleka. Przynosi nieszczęścia. Tylko turyści w niego wchodzą".
Becky dodała: "Zawsze wokół było dużo kaszlu. Jeśli wiecie na czym polega pylica, to właśnie tak brzmiał ten kaszel. Gorszy niż kaszel palacza.Jeśli spędzisz wystarczająco dużo czasu w pobliżu dymu, będziesz tak kaszleć. A jeśli byłeś górnikiem chorym na pylicę, który palił i spędzał czas obok dymu jak mój tata, każdy wiedział kiedy jesteś w domu, bo było słychać najgorszy kaszel na świecie. Jeśli poszedłeś do pobliskiego sklepu i usłyszałeś kaszel, prawdopodobne, że było go słychać z Centralii".
Nie wszystko należy do przeszłości. Toksyczne gazy wciąż wydobywają się ze spalonych miejsc i jest to dużym zagrożeniem. Zbudowano szyby do odpompowywania pary z dala od miasta do miejsc, w których nikt już nie mieszka. Przez podziemne szkody wiele domów potrzebuje dodatkowego wsparcia, przez co wyglądają jakby miały sześć lub siedem kominów.
fot/cracked.com
Becky wskazuje, że sława Centralii oznacza również wzrost liczby turystów. Mieszała tam do 20stego roku życia i kiedy była w szkole podstawowej jej wymierające miasto stało się celem wyjazdów halloweenowych: ''Każdy chciał bawić się w cukierek albo psikus obok mnie. Nie obchodziło ich, że dostaną mniej słodyczy. Chcieli się przestraszyć. W niektóre lata para się unosiła lub była mgła. Z tymi wszystkimi opuszczonymi miejscami to było lepsze niż nawiedzony dom. Dla nich. Dla mnie to był po prostu kolejny, zwykły dzień".
Nawet poza Halloween turyści przyjeżdżali żeby wchłonąć trującą ''atmosferę'' w Centralii. "Za każdym razem gdy ludzie przyjeżdżali z, powiedzmy, Harrisburga lub Lancaster, przerażali się bardzo łatwo. Ziemia załamywała się pod nimi i wpadali po kolana krzycząc 'O mój Boże!'. Byłam do tego tak przyzwyczajona, że mówiłam 'Czasem tak się dzieje' i szłam dalej. To nie było nic niezwykłego. Moi rodzice mówili im, żeby nie wchodzili w parę i trzymali się z daleka od 'otworów', a oni zawsze pytali, co to było. Kiedy już się dowiadywali, pytali czy umrą, a mój tata, elokwentny jak zawsze, odpowiadał 'Pewnie nie'. Nie próbował być zabawny, mówił poważnie".
Ludzi po prostu... nie obchodziło niebezpieczeństwo
Ludzie są wyjątkowo dobrzy w ignorowaniu nadchodzącej zagłady. Jako dowód można przeczytać jakąkolwiek dzisiejszą gazetę. Dopiero w 1984, po tym jak wiele dzieci zostało wessanych w leje krasowe, a podziemne zbiorniki na lokalnej stacji benzynowej prawie eksplodowały, rząd Stanów Zjednoczonych rozporządził całkowitą ewakuację miasta. Ludzie mimo to pozostali w Centralii, więc w 1992 roku gubernator ogłosił wywłaszczenie miasta. W 2002 roku władze stanu odebrały Centralii kod pocztowy, a w 2009 roku gubernator ogłosił, że osoby odmawiające opuszczenia tego miejsca będą ewakuowane dla swojego własnego dobra.
fot/google
W Centralii wciąż mieszka siedem osób.
fot/google
Jack wyjaśnia dlaczego wielu rezydentów zignorowało wtedy rząd: ''Mieliśmy spotkania z naukowcami wyjaśniającymi nam, co się działo. Rozmawiali z górnikami, z których niektórzy mieli stopnie naukowe, aby nie musieć wyjaśniać najprościej, jak się tylko dało". Mieszkańcy Centralii mieli pojęcie o węglu i kopalniach, ale wciąż nie byli w stanie zaakceptować, że ich miasto było teraz siedzibą Szatana we własnej osobie. "Naukowcy, a nawet inni górnicy, mówili im, że miasto może powoli się zapadać, a także będzie wydzielać się toksyczny gaz, ale [mieszkańcy] wypierali to i mówili, że wciąż będą tu mieszkać, bo niczego takiego nie widzą. To było po tym, jak jamy zaczęły się otwierać, ale wciąż odmawiali''.
Ojciec Jack'a, Guy, nie do końca się z tym zgadza. Jest jednym z nielicznych, którzy zostali. A zrobił to w dużej części na złość naukowcom i członkom rządu, którzy przyjechali do miasta, aby rozmawiać z nim i jego sąsiadami. "Myśleli, że wiedzą więcej niż my, ale nie mieli racji. Jak to się stało, że miasto wcale się nie zawaliło tak, jak przewidywali? Nie jest tak źle jak mówili i teraz to widać".
fot/google
Różnica zdań Jack'a i Guy'a to nic nowego. Kiedy ewakuacja się rozpoczęła, Centralia była podzielona przez dyskusję, czy ogień był zagrożeniem, czy nie. Becky wspomina: "Moi rodzice zostali, bo myśleli, że nie stać ich na przeprowadzkę. Ale później dostali propozycję sprzedania domu za jego podwójną wartość i skorzystali. Moja sąsiadka (ta, która miała kota) została. Widziała niebezpieczeństwo z pierwszej ręki i straciła przez nie coś, co kochała, ale nie wyłamała się. Kiedy ostatnim razem tam byłam, krzyczała z werandy na jakichś mężczyzn w garniturach, którzy musieli chcieć [kupić] jej dom".
W 2013 roku, po trwającej ponad 20 lat walce, pozostająca w mieście dziesiątka rezydentów dostała pozwolenie na dalsze zamieszkiwanie, ale kiedy umrą, ich domy staną się własnością publiczną. Guy dosadnie to podsumowuje: ''To mój dom. I to wszystko".
Becky sądzi, że dla niektórych z tych pozostających rezydentów życie w Centralii to niekoniecznie robienie komuś na złość, a sposób na mieszkanie w miejscu tak niebezpiecznym, że efektywnie jest oddalone od reszty świata: ''Moja stara sąsiadka do dnia swojej śmierci odganiała dziennikarzy miotłą i ukrywała na swoim trawniku spryskiwacze tak, żeby włączały się kiedy ludzie będą w pobliżu. Wiem, że zanim umarła, była w trakcie rozmów o kupnie maszyny do zakłócania sygnału telefonów, co wydaje się być nielegalne, ale dla tej kobiety nawet grożenie opryskania psów turystów sprayem na owady było w porządku".
Rząd próbuje wymazać Centralię
Jack zauważył, że 20 lat temu, kiedy Centralia pustoszała, miasto wciąż wyglądało mniej więcej tak, jak zawsze. Ale w ciągu ostatnich dwóch dekad władze stanu robią wszystko, co w ich mocy, aby wymazać miasto. "Kiedy tylko kupili domy, zburzyli je i posadzili rośliny. Później pozbyli jak największej części fundamentów, jaką tylko się dało, a także krawężników. Wygląda to, jakby te domy nigdy nie istniały".
Zrobiliśmy zdjęcie miejsca, w którym kiedyś stał dom Becky:
fot/cracked.com
"Widzicie to? Można zobaczyć, gdzie był podjazd. Ale to wszystko. Nie ma śladu olbrzymiej bramy, ani schodów, ani niczego".
Jack kontynuuje: "Zabrali nazwę. Pewnego dnia wszystkie znaki zniknęły. Te wskazujące pobliskie miasteczka zostały zastąpione, nie ma na nich Centralii. Zakryli nawet strzałkę pokazującą drogę do innego miasta przez Centralię, żeby jadący tam ludzie tu nie dotarli".
fot/cracked.com
Usunęli nazwę miasta z lokalnego budynku komunalnego:
fot/cracked.com
Biuro rejestrów hrabstwa powoli usuwa miasto z historii, co utrudnia życie ojca Jack'a: ''Kiedy mój ojciec pojechał do biura żeby sprawdzić granice swojej działki, pół dnia zajęło znalezienie kopii, bo aż tyle z Centralii wyrzucili do śmieci".
Hrabstwo oszczędza również na podstawowych usługach dla siódemki, która nadal tam mieszka. Jack mówi: ''Mój ojciec nie dostaje poczty. Centralia oficjalnie nie ma kodu pocztowego, więc nic nie można tam wysłać. Każdy musi mieć skrytkę pocztową w innym mieście lub proszą rodzinę o zbieranie przesyłek. Cała poczta mojego ojca jest wysyłana do mnie. [Mój ojciec] przestał też używać czeków. Nie można już wpisywać w nich Centralii przez kod pocztowy, a nie chciał robić mi kłopotu przez wpisanie mojego adresu jako jego. Musi płacić gotówką lub kartą".
Becky wskazuje, że brak skrzynki pocztowej ma nawet gorsze konsekwencje: znacznie utrudnia to dostawę pizzy. "Po tym jak zabrali kod pocztowy, moi rodzice nie mogli tak po prostu dawać ludziom wskazówek dotyczących dojazdu. Jeśli ktoś nie wiedział o Centralii, musieli być dokładni. Słyszałam jak mój tata mówił przez telefon do dostawcy pizzy: 'Jedź do Aristes. Później kieruj się na południe drogą numer 42. Na trzeciej małej uliczce, którą zobaczysz, w połowie skręć w prawo. Jesteśmy jedynym domem na ulicy".
Turyści niszczą miasto
W 1980 roku w Centralii mieszkało 1000 osób. W 1990 liczba mieszkańców spadła do 63, a potem do 10 w 2010. Przemysł węglowy wyniósł się po rozpoczęciu pożaru. Ale nawet pomimo tego wszystkiego, Centralia mogła przetrwać. Jest aspekt turystyki i to, że to idealne miejsce do kręcenia filmów.
Niestety, turystyka przyniosła zyski głównie sąsiednim miasteczkom, bo władze stanowe nie wydają pozwoleń na prowadzenie biznesów w Centralii. Miejsca, w których można kupić pamiątki, benzynę lub wynająć mieszkanie, są poza starymi granicami Centralii. Ponieważ turyści nie przynoszą miastu pieniędzy, rezydenci zaczęli ich nienawidzić. Jack wyjaśnił: ''Chodzą po trawnikach i działkach myśląc, że są opuszczone. Zawsze pytają się 'Dlaczego tu mieszkasz?'. Wszędzie śmiecą... Najgorsi są turyści, którzy zostawiają graffiti".
Guy narzeka jeszcze bardziej: ''Odłamali kawałek mojego domu. Na pamiątkę, jakby chcieli kawałek krzyża Pana. Zabrali kawałek moich schodów. Później napisali na nich 'Pozwól temu spłonąć'. Dlaczego to zrobili?''.
Co Guy może z tym zrobić? Tak właściwie, to nic. Jack wyjaśnia, że pozostanie w Centralii to mieszkanie bez wielu nowoczesnych udogodnień... jak na przykład stróżów prawa. ''Nie mamy już policji. Policja [stanowa i hrabstwa] oczywiście przejeżdża przez miasto podczas rutynowych patroli, to nic wielkiego".
Miasto zostało przez przyjezdnych zniszczone tak bardzo, że, zdaniem Jack'a, Hollywood nie interesuje się już kręceniem tam. Opowiedział nam jak pewnego razu kilkanaście osób odpowiedzialnych za szukanie lokalizacji do filmów przyjechało do miasta, ale każdy zdecydował, że po prostu nie da się tam pracować. "Filmowcy przyjechali tu, rozejrzeli się, zdecydowali, że jest za dużo graffiti i postanowili kręcić na innej opuszczonej autostradzie koło Pittsburgh'a. Inni ludzie z Hollywood rozmawiali krótko (ludzie z Centralii nie lubią prasy) z moim ojcem i podobało im się, jak to wygląda, ale powiedzieli, że może tu być zbyt dużo graffiti, a skoro nigdy nie wrócili, to pewnie rzeczywiście było zbyt dużo".
fot/cracked.com
fot/google
Becky dodaje: ''Przez ostatnie 5 lat [turyści] byli o wiele bardziej destrukcyjni niż ogień".
Źródło: http://www.cracked.c...ghost-town.html
Użytkownik Dagmii edytował ten post 06.01.2018 - 19:47