Kościół nie mówi prawdy o Fatimie. Fakty są szokujące
W oficjalnej historii objawień fatimskich jest niewiele prawdy, a słynne trzy tajemnice to mistyfikacja – twierdzą portugalscy historycy. Okazuje się, że wydarzenia z 1917 r. były dużo bardziej zagadkowe, a w obawie o reakcje wiernych Kościół postanowił przemilczeć ich wiele problematycznych elementów.
Fatima - czczona przez papieża
Fatimskie sanktuarium odwiedzają co roku dziesiątki tysięcy pielgrzymów. Dużą część z nich stanowią Polacy, wśród których kult tamtejszej Matki Boskiej rozpropagował św. Jan Paweł II. Papież Polak obdarzył ją szczególną czcią, wierząc, że dzięki jej wstawiennictwu przeżył zamach, który miał miejsce 13 maja 1981 r. – w 64. rocznicę pierwszych objawień w Fatimie. Ich szczególne znaczenie podkreślił również w kwietniu br. Sejm RP stwierdzając w specjalnej uchwale, że "rzadko które wydarzenie religijne odegrało tak ważną rolę w dziejach Kościoła, a nawet całego świata". Ale czy wierni modlący się do Fatimskiej Pani oraz katoliccy posłowie aby na pewno znają prawdę o przebiegu wydarzeń z 1917 r.? – Z całą pewnością nie – odpowiada prof. Joaquim Fernandes – historyk, który wraz ze zmarłą w 2014 r. koleżanką Finą d’Armada uzyskał pod koniec lat 70. dostęp do archiwum Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej, gdzie znaleźli oni oryginalne dokumenty z przesłuchań trojga małoletnich wizjonerów. Rzucały one zupełnie nowe światło na historię tamtejszych objawień i wskazywały, że to, o czym opowiadały dzieci diametralnie różniło się od wersji przyjętej przez Kościół.
Dziwny wygląd Maryi
Była niedziela 13 maja 1917 r., kiedy Lúcia dos Santos i jej cioteczne rodzeństwo Jacinta oraz Francisco Marto ujrzeli na położonym w dolinie pastwisku Cova da Iria k. Fatimy przedziwną postać, której nadejście zwiastował jasny rozbłysk. "Wyglądała jak lalka" – mówił o niej Francisco. Lúcia dodawała, że postać była wzrostu i postury jej koleżanki, 12-letniej Virginii. Analizując ich relacje, prof. Fernandes sporządził następujący "rysopis" fatimskiej postaci: wzrost ok. 1,1-1,2 m, ciemne oczy, ubrana w jasną suknię oraz pelerynę, na głowie czapka zasłaniająca włosy i uszy, a po obu stronach szyi dwa okrągłe przedmioty, które dzieci nazwały "kolczykami". Interesującym elementem była "kula" znajdująca się na wysokości pasa – niezidentyfikowany przedmiot, z którego wystrzeliwały promienie światła. "Pani" co jakiś czas przy nim manipulowała, a towarzyszący temu gest rąk był jej jedynym ruchem, jaki zaobserwowały dzieci. Postać nie poruszała bowiem ustami przy mówieniu i miała kamienną twarz. Charakterystyczne było również to, że gdy wznosiła się w górę, jej stopy były nienaturalnie wygięte, a ich palce odchylone ku górze. Z relacji Lúcii, Francisco i Jacinty wynika, że zaobserwowana przez nich istota była zupełnie niepodobna do figury NMP z kaplicy fatimskiego sanktuarium. Fernandes podkreśla, że ewolucja jej wizerunku to wynik nacisku księży na wizjonerów, którzy z czasem zaczęli zmieniać swe relacje. W ten sposób filigranowa postać przekształciła się w Najświętszą Panienkę, a kula, którą trzymała ona na brzuchu została "niepokalanym sercem".
Wizjonerów było więcej
Wszyscy wiedzą o trzech fatimskich wizjonerach. W rzeczywistości było ich więcej, choć Kościół przemilczał istnienie pozostałych. Dodatkowi wizjonerzy pojawili się już podczas preludium do objawień, jakim były spotkania z "Aniołem Pokoju", których Lúcia, Francisco i Jacinta doświadczyli w 1915 lub 1916 r. Podczas rozmowy z ks. dr. Manuelem Nunesem Formigão wysłanym do Fatimy przez kurię w Leirii, Lúcia nie miała pewności, czy był to anioł. Przyznała, że była to raczej "biała postać bez głowy" wisząca nad drzewem. Widzieć ją miały także inne przyprowadzone na miejsce dzieci. Kolejnymi dwoma świadkami dziwnych wydarzeń w Cova da Iria były Carolina Carreira oraz jej koleżanka Conceiçao, która przyuczała się do zawodu pasterki. W pewnym momencie dziewczynki zobaczyły postać przypominającą dziecko krzątającą się w pobliżu fatimskiego dębu (nie było tam wówczas innych ludzi). "Nosiła ona białą szatę" – wspomniała Carreira, dodając, że po chwili, z obaw o stado owiec, które zniknęły jej z oczu, musiała ona odejść od drzewa. "Za jakiś czas zobaczyłyśmy jakąś postać znowu, tyle że w innym miejscu, ponad dębem" – mówiła kobieta, dodając, że tym razem widziadło przypominało kobietę w sukni. Mistycznych wizji doświadczył również na Cova da Iria Gilberto dos Santos (niespokrewniony z Lúcią), który wspominał: "Pociemniało. Ciała zgromadzonych ludzi pozostawały niewidoczne. Widać było tylko ich głowy. Nagle (…) ich twarze przekształciły się w przerażające czerepy i wyrażały grymas ogromnego cierpienia. Pojąłem, że pokazano mi okropności piekła, w którym cierpieć będzie wiele osób".
Był tylko jeden sekret fatimski!
Fernandes mówi, że słynne tajemnice fatimskie – do dziś będące źródłem kontrowersji, przez wiele dekad nikogo nie interesowały. Ojciec Lacerda – redaktor katolickiego pisma, który przeprowadził wywiady z wizjonerami, pisał: "Zapomniałbym dodać, że od dzieci dowiedziałem się, że Nasza Pani powierzyła im sekret, którego przyrzekli nikomu nie wyjawiać". Lacerda się nie mylił. Pierwotnie istniała tylko jedna tajemnica fatimska otrzymana od Cudownej Pani 13 czerwca. Choć wszyscy wiedzieli o jej istnieniu, wizjonerzy nie chcieli o niej mówić. Księżom udało się jednak "wydusić" z Jacinty, że "gdyby ludzie poznali sekret, byliby smutni". Skoro pierwotnie był tylko jeden sekret, dlaczego mówi się aż o trzech tajemnicach fatimskich? Pojawiły się one w zagadkowy sposób, gdy Lúcia wstąpiła do Zakonu sióstr św. Doroty i znalazła się pod opieką jezuitów (Jacinta i Francisco nie żyli już wtedy od kilku lat). Wtedy zaczęła doznawać prywatnych objawień, podczas których uzyskała z nieba "zielone światło" na upublicznienie pierwszych dwóch orędzi, nieistniejących w 1917 r. Trzecią tajemnicę fatimską wizjonerka "wyjawiła" z wielką niechęcią biskupowi Leirii, kiedy w 1943 r. bardzo ciężko zachorowała z powodu powikłań pogrypowych. Koperta z nią przeleżała w Leirii kilkanaście lat. Do Watykanu trafiła dopiero pod koniec lat 50. Pozostaje pytanie, dlaczego tak długo nikt nie zwracał na nią uwagi? Powodem mógł być sceptyczny stosunek rzymskiego kleru do s. Lúcii, która znana była z megalomanii i chęci bycia w centrum uwagi. Przez długi czas pisywała ona nawet listy do znanych osobistości, próbując wpływać na ich decyzje jako żywa łączniczka z Maryją. Z kolei poprzez sekrety i otwarte potępianie w nich Rosji, chciała udzielić duchowego wsparcia prawicowemu rządowi Salazara – sugeruje Fernandes. Mimo to Jan XXIII zdecydował o niepublikowaniu trzeciej tajemnicy, co wywołało wśród wiernych długoletnie dyskusje i przypomniało im o nieco zapomnianej Fatimie. W ciągu dekad pojawiło się wiele spekulacji odnośnie tego, co może zawierać utajniony sekret. Sugerowano, że jest to data apokalipsy lub wybuchu III wojny światowej. Kiedy w 2000 r. Watykan upublicznił wreszcie jego treść, niektórzy poczuli rozczarowanie: – Nie ujawniono żadnej wielkiej tajemnicy, a zasłona przyszłości nie rozsunęła się – komentował sprawę kard. Ratzinger. Trzecia tajemnica mówiła o biskupie w bieli podążającym na miejsce kaźni przez zrujnowane miasto. Od razu pojawiły się interpretacje dopatrujące się w tym odniesień do zamachu na Jana Pawła II, choć inni uważali, że męczennikiem z wizji był zamordowany w 1980 r. Oscar Romero – arcybiskup San Salvador. Bez wyjaśnienia pozostaje jednak kwestia, co stało się z oryginalnym fatimskim sekretem.
Gdzie są zdjęcia Cudu Słońca?
W lipcu 1917 r. wizjonerzy otrzymali od Cudownej Pani zapewnienie, że 13 października dokona ona cudu, który przekona nawet największych niedowiarków. Wieść o tym rozeszła się po regionie i wspomnianego dnia na miejscu zjawiło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Panował chaos i napięcie, gdyż szerzyły się pogłoski, że antyklerykałowie mogą dokonać zamachu na Lúcię i jej kuzynów. Ci około południa zjawili się w dolinie Cova da Iria, która tonęła w błocie wywołanym intensywnymi opadami. Około 13:35 Lúcia miała krzyknąć do ludzi, że zbliża się Cudowna Pani. Wkrótce dzieci wpadły w trans, a zebrany tłum ujrzał, jak rozpraszają się chmury i wygląda zza nich słońce, tyle że inne niż zwykle. Wśród zgromadzonych na Cova da Iria znajdowali się nie tylko prości wierni, ale też wielu dziennikarzy oraz uczonych, których relacje w miarę obiektywnie pokazują przebieg słonecznego cudu. Dr Gonçalo Xavier de Almeida Garrett – wykładowca z Uniwersytetu w Coimbrze oraz jego syn José (prawnik), relacjonowali, że obiekt, który wyłonił się zza chmur przypominał "żywą gwiazdę", wirował wokół własnej osi i mienił się kolorami, choć jego wnętrze było wyraźnej stalowej barwy. Z kolei inż. Mario Godinho, początkowo sceptycznie nastawiony do objawień, mówił o "dysku z przydymionego szkła, oświetlonym od tyłu i obracającym się wokoło". Zdaniem obserwatorów, obiekt znajdował się ewidentnie pod pułapem chmur i w pewnym momencie "oderwał się od nieboskłonu", wykonując powolne chwiejne ruchy w dół niczym opadający liść. Obserwujący dziwaczny "taniec gwiazdy" lewicowy dziennikarz Avelino de Almeida stwierdził, że nie potrafił znaleźć zadowalającego wyjaśnienia tego zjawiska. Relacje podkreślają, że na jego widok ludzie zaczęli krzyczeć, wznosili ręce ku niebu, a nawet wyznawali grzechy. Skoro jednak Cud Słońca widziało kilkadziesiąt tysięcy ludzi i istnieją fotoreportaże pokazujące rozmodlony tłum, dlaczego brak zdjęć samego cudu? To pytanie pozostaje jedną z największych zagadek Fatimy. Co prawda w 1951 r. magazyn "Life" opublikował krążącą do dziś po sieci fotografię rzekomej osobliwości z 13 października, jednak prof. Fernandes i wielu innych historyków podważają jej autentyczność.
Czy to było UFO?
Zdaniem niektórych to, co zawisło nad Cova da Iria 13 października 1917 r. wcale nie było słońcem, tylko niezidentyfikowanym obiektem latającym. Dominic Reis – amerykański chłopiec, który mieszkał z rodzicami w Porto i był świadkiem wspomnianego wydarzenia mówił, że domniemane słońce w pewnym momencie zawisło bardzo nisko nad ziemią, co potwierdzali też inni obserwatorzy. Mając na uwadze to oraz wiele innych niewyjaśnionych aspektów objawienia fatimskiego, Fernandes, d’Armada i kilkoro innych autorów dopatrzyli się w tamtych wydarzeniach analogii do spotkań z UFO. Latające światła, "fruwające oczy" i inne dziwne zjawiska obserwowano bowiem w Cova da Iria nie tylko w dzień Cudu Słońca. Przykładowo miesiąc wcześniej latający dysk widział podczas objawienia lekarz José Maria Pereira Gens. Zgodnie ze wspomnianą hipotezą wydarzenie w Fatimie było bliskim spotkaniem z inną inteligencją, która, wybierając sobie za "medium" troje pastuszków, próbowała nawiązać kontakt z ludźmi. Zdaniem fizyka Wojciecha Kulczyka przybysze mogli wykorzystać zaawansowaną technikę do transferu informacji bezpośrednio do głów wizjonerów. Lúcia, Jacinta i Francisco przyznawali bowiem, że gdy zaczynało się objawienie, kontrolę nad ich ciałami przejmowała nieznana siła, a oni tracili poczucie czasu. Potem piekły ich oczy i czuli się wyczerpani. Zgromadzeni przy nich ludzie słyszeli z kolei dziwne brzęczenie, porównywane do odgłosu "muchy w pustej beczce". Jakimi przesłankami mogła kierować się owa obca inteligencja? Czy podszywając się pod wysłanników nieba chciała przestrzec masy i uświadomić im, że kurs obrany przez naszą cywilizację musi ulec zmianie? A może był to eksperyment mający sprawdzić, jak ludzie zareagują na spotkanie z kosmitami? Jakkolwiek było, nie ma wątpliwości, że wydarzenia w Fatimie zostały ocenzurowane przez Kościół, który wykorzystał je do własnych celów, nie dopatrując się w tych wszystkich dziwnościach sprzeczności z zasadami wiary – podsumowuje prof. Fernandes.
źródło
Tematy się pokrywają więc przeniosłam
TheToxic